Выбрать главу

Jeśli dotychczas w analizie słowa Magdala znajdowałam skojarzenia dotyczące osi wertykalnej to i tym razem płacząca Maria-Magdalena musi mieć coś wspólnego z podnoszeniem się, prostowaniem czyli OME. W lustrzanym zapisie „podnosić się, prostować” odpowiada słowu „płakać, wylewać łzy”. Pokuta Marii-Magdaleny, jej łzy miały sens – dzięki nim dusza „prostuje się”, „podnosi” z upadku (grzechu), odradza w swej sile. Chrystus mówi w Nowym Testamencie, że aby wejść do Królestwa Niebieskiego trzeba się odrodzić; musi wtedy umrzeć stary człowiek, skojarzenie z grobem. Wchodząc do Królestwa Niebieskiego należy się wcześniej oczyścić przez łzy pokuty.

Woda, łzy, odrodzenie nasuwają skojarzenie z oczyszczającą wodą chrztu. Szczęśliwym trafem znalazłam cytat ze średniowiecznych pism (Pierre de Celle): „Maria-Magdalena jest znowu ochrzczona (rebaptisée) w rzece swoich łez”

Wiedza, łzy, pokuta, a jeśliby dorzucić do tego drzewo (oś pionowa, którą jest także wieża), to jesteśmy w rajskim ogrodzie przy nieszczęsnym drzewie poznania dobra i zła. W analogicznym ogrodzie do tego, w którym zapłakana Maria-Magdalena spotyka Chrystusa-Ogrodnika, Jn. 20, 13-16. Czy Maria z Magdali jest nowotestamentowym odpowiednikiem Ewy? Przecież taką analogię stosowano raczej do Marii Matki Jezusa.

Siedząc w bibliotece spisywałam wszystkie fragmenty mające jakikolwiek związek z Marią-Magdaleną. Przydała mi się teraz ta praca, bowiem znalazłam w notatkach cytat z kazań Grzegorza z Nyssy traktujący o tym, jak Chrystus wyznaczył Marię-Magdalenę na apostoła Radosnej Nowiny Zmartwychwstania: „On (Chrystus) chciał żeby kobieta stała się dla mężczyzn zwiastunem radości, ona która stała się dla Adama przyczyną jego nieszczęścia”.

Natomiast Raban Maur napisał: „Maria-Magdalena głosi nam o Życiu utraconym przez rodzaj ludzki za sprawą Ewy. Ewa w raju dała do picia swemu mężowi zatruty napój, a Maria-Magdalena przynosi apostołom kielich Życia Wiecznego. Ewa jako pierwsza zaznała goryczy w ogrodzie rajskim i w ogrodzie gdzie był grób Maria pierwsza widzi zwycięzcę śmierci. Uwiedziona przez zwodniczą obietnicę: Będziecie jako bogowie znający dobro i zło, Ewa staje się przyczyną upadku. Maria zaś głosi apostołom nowinę zmartwychwstania Mesjasza”.

Kombinacje systematyczne zgadzają się w jakiś sposób z wnioskami wyprowadzonymi metodą analogii. Przypadek? Być może. Muszę sprawdzić, czy w ikonografii Maria-Magdalena jest przedstawiana w rajskiej scenerii obok Ewy.

12 listopada

Nocą zapiał kogut. Jak normalny kogut ma czelność hałasować w środku nocy? W samym centrum Paryża? Ależ w Paryżu nie ma kogutów; są tłukące rano koszami na śmieci konsjerżki, skrzypiące rolety sklepów, ale nie piejące koguty. Przeraźliwe kukurrryku przeszło w znajome drrr telefonu. Obudziłam się, doceniając poetyckość snu zamieniającego mechaniczny dzwonek w sielską pieśń drobiu.

– Allo?

– Słuchaj, ułożyłem świetną bajkę! – oznajmił ktoś radosnym głosem.

– Wojtek? Wiesz co, bajki opowiada się może i na dobranoc, ale ja właśnie śpię. Zadzwoń jutro.

– Ale to nie jest zwykła bajka. To jest bajka niedojebajka.

– Daj mi spokój – próbowałam skończyć niedorzeczną rozmowę.

– Trzy minuty, posłuchaj – poprosił Wojtek. – Bajka Niedojebajka: Rycerz Bożybłąd jechał przez las, w którym od niepamiętnych czasów rozlegał się tajemniczy dźwięk dup, dup. Dzielny rycerz postanowił rozwiązać zagadkę owego tajemniczego dup, dup. Niestety, minęło wiele lat a rycerz Bożybłąd nie rozwiązał dręczącej go tajemnicy. Co więcej, nigdy nie rozwiązał zagadki tajemniczego lasu, w którym słychać było dźwięk dup, dup.

– Koniec. Dobre, nie? – upewniał się Wojtek.

– Uwielbiam cię niedojebajkopisarzu. Dobranoc – odłożyłam słuchawkę.

Cały dzień był podobny do niedojebajki Wojtka. Najpierw próbowały mnie zgilotynować drzwi w metrze, a potem dałam się namówić na spotkanie klubu antropologów.

Przysłuchując się kilku poprzednim spotkaniom, nie miałam tym razem ochoty marnować czasu. Nie interesują mnie problemy feministek, homoseksualistów czy zwierzenia faceta czującego się lesbijką. Przewodniczący klubu, zajmujący się ekologią i pojęciem represji w kulturze europejskiej, przekonywał mnie, że dzisiaj mają coś specjalnego, szalenie interesującego, nowatorskiego i w ogóle bomba.

W sali zebrań siedziało kilkanaście osób, krzesła ustawiono po okręgu, trudno więc było się zorientować, kto jest zaproszoną rewelacją. Szef klubu zaczął oczywiście mówić o równouprawnieniu homoseksualistów, lesbijek, umożliwieniu więźniom prowadzenia normalnego życia płciowego, o obalaniu przesądów, szkodliwych mitów. Niespodziewanie zmienił temat i przypominał historię japońskiego studenta, który będąc w Paryżu na kursie językowym zaprosił do siebie pewnego wieczoru holenderską koleżankę. Zaprosił ją na kolację, dosłownie na kolację, bo po uroczym wieczorze pokroił na kawałki i częściowo zjadł. Resztę ciała schował do lodówki.

– Japończyk został uznany za obłąkanego, ale termin szaleństwo nie jest czymś umownym? Czyż nasze społeczeństwo nie zamyka w szpitalach psychiatrycznych tych wszystkich, których osobowość nie ogranicza się do arbitralnych ram normalności? – oskarżycielsko pytał społeczeństwo przewodniczący klubu. – Ludzki organizm zachowuje wiele cech recesywnych, które mogą się ujawnić dosyć niespodziewanie. Społeczeństwo jest także swego rodzaju organizmem. Można się więc spodziewać, że społeczność ludzka, będąca nawet na bardzo wysokim poziomie rozwoju, zachowa pewne cechy recesywne objawiające się niejednokrotnie gwałtownie, choć nie w dużej skali, a poprzez pojedyncze przypadki. Te pojedyncze akty, jak ilustruje nam to wspomniany przykład japońskiego studenta, kwalifikowane są jako czyny osób niepełnosprawnych umysłowo lub częściej jako akty kryminalne.

Społeczeństwo chce zapomnieć o swej gatunkowej przeszłości i traktuje represywnie osobników będących żywym wspomnieniem czasów, gdy kanibalizm był praktykowany rytualnie i stanowił po prostu część obrzędów religijnych. Rytualny kanibalizm miał swe źródło w rzeczywistej potrzebie uzupełniania menu naszych prehistorycznych przodków mięsem ludzkim. Wymagał tego prawdopodobnie nasz pierwotny metabolizm i wymaga nadal u pewnych osobników powiedzmy… recesywnych. Jest to fakt potwierdzany coraz częściej przez kroniki kryminalne.

Przełammy współczesne przesądy i pomóżmy naszym bliźnim, którzy zachowali w sobie pierwotny metabolizm, wspólny niegdyś nam wszystkim.