Od tego czasu jego jedynym celem stała się niepodległa Polska. Utworzył w Austrii swoje Legiony — najpierw pod przykrywką „związków strzeleckich”, a następnie w formie jawnej. Przekonał państwa centralne, że na wypadek wojny może się stać użyteczny. Otrzymał rangę generała brygady i pozwolono mu prowadzić szkolenie wojskowe w Karpatach. W latach 1914—17 walczył na froncie wschodnim pod dowództwem austriackim. Przez krótki okres piastował urząd ministra wojny w rządzie regencyjnym, ale został aresztowany przez Niemców za odmowę złożenia przysięgi na wierność cesarzowi. Od lipca 1917 do listopada 1918 roku przebywał w twierdzy w Magdeburgu. Po dziesięciu latach niestrudzonych wysiłków prawie nic nie zapowiadało triumfu, który wkrótce miał się stać jego udziałem. (Patrz rozdz. XVIII tomu II).
Aby zrozumieć niezwykłe obroty koła fortuny znaczące karierę Piłsudskiego, trzeba się zastanowić nad trzema dominującymi cechami jego złożonej osobowości. Po pierwsze, był konspiratorem, a nie mężem stanu. Jego sposób myślenia ukształtował się pod wpływem twardej rzeczywistości rosyjskiego podziemia.
Niewiele wiedział o kompromisie i cierpliwym przystosowywaniu się do sytuacji i mało miał wspólnego z takimi politykami, jak socjalista Daszyński, przywódca chłopski Witos czy Dmowski, z którym, jak można było przypuszczać, miał w późniejszym okresie współpracować. Po drugie, był człowiekiem walki. Kiedy znalazł się w impasie, jego naturalnym instynktem było utorować sobie drogę za pomocą pistoletu. Ta właśnie cecha miała stać się znakiem firmowym jego dyplomacji, a w 1926 r. — symbolem jego postawy wobec kwestii konstytucyjnych. Po trzecie, był słoniem samotnikiem. Natura wyposażyła go w pełni we wszystkie cechy, które są wadami polityka: był samowolny, nierozważny, nieuprzejmy, mściwy, dziecinny, małomówny i nieobliczalny. Wprawiał w zakłopotanie swoich współpracowników i kolegów, obrażał przeciwników. Nie był w stanie przestrzegać dyscypliny partyjnej ani też zorganizować żadnego spójnego ruchu politycznego. Ale w latach 1918—21 odegrał w historii Polski rolę, której znaczenia nikt nie mógłby negować. Jego „godzina” — podobnie jak „godzina” Churchilla w dwadzieścia lat później — nadeszła w samym środku życia pełnego błędów i niepowodzeń. A jednak tak wielka była siła jego osobowości, wytrzymałość nerwowa i upór trwania przy raz podjętych postanowieniach, że narzucał swoją wolę ludziom mniejszego wymiaru i bardziej ostrożnym spośród swego otoczenia. W najnowszej historii Polski nie ma nikogo, z kim dałoby się go porównać[45].
W ostatnim dziesięcioleciu przed wybuchem pierwszej wojny światowej życie polityczne zaczęło ulegać gwałtownej polaryzacji. Dwa główne odłamy ruchu narodowego — narodowcy Dmowskiego i niepodległościowcy Piłsudskiego — działały na terenie wszystkich trzech zaborów, usuwając w cień wszystkie inne organizacje. Łączył je wspólny nacisk na bezwzględny priorytet kwestii narodowej nad wszystkimi innymi problemami, natomiast różniły się od siebie diametralnie pod względem filozofii, taktyki i temperamentu. Narodowcy pojmowali naród jako odrębną wspólnotę etniczną, wyposażoną w niezbywalne prawo do wyłącznego użytkowania odziedziczonego po przodkach terytorium; obóz niepodległościowy natomiast wysuwał na pierwszy plan koncepcję wspólnoty duchowej, zjednoczonej więzami historii i kultury, licząc na jakąś formę związku z innymi uciskanymi sąsiedzkimi narodami. Narodowcy widzieli podstawowe zagrożenie międzynarodowe we wzroście imperium niemieckiego i wobec tego musieli rozważać możliwość taktycznego sojuszu z Rosją. Obóz niepodległościowy natomiast uważał Rosję za odwiecznego wroga i tęsknił do czasu, gdy w towarzystwie Niemców i Austriaków będzie mógł wystąpić przeciwko niej z bronią w ręku. Narodowcy zakładali, że ich nieuniknione przymierze z Rosją wyklucza wszelkie realne nadzieje na niepodległość, i byli gotowi zdecydować się na autonomię narodową pod rosyjskim protektoratem. Wychodząc z tych samych przesłanek, obóz niepodległościowy wysuwał argument, że żądanie niepodległości narodowej nieuchronnie pociągnie za sobą walkę zbrojną z Rosją w myśl wielkiej tradycji powstańczej.
Narodowców klasyfikuje się często jako „realistów”, z powodu ich gotowości do kompromisu z wielkimi mocarstwami, podczas gdy niepodległościowcy, ze względu na swoją determinację walki bez względu na realne szansę zwycięstwa, uważani są za „romantyków”. Jednakże na arenie krajowej narodowcy byli twardzi, nietolerancyjni i surowi — zwłaszcza w stosunku do innych grup narodowych, podczas gdy postawa członków obozu niepodległościowego była stosunkowo łagodna i tolerancyjna. Narodowcy cały swój jad skierowali przeciwko wrogom wewnętrznym, niepodległościowcy zaś ostrzyli broń do walki z wrogiem zewnętrznym.
Omawiając wyraźnie określone tradycje Lojalizmu, Powstania i Ugody, należy podkreślić, że ma się tu do czynienia z ideami, które wykraczają poza granice wszelkich poszczególnych form organizacji politycznej. W określonych momentach historycznych bardzo rzadko zbiegały się one dokładnie z postawami jednostek czy ogłaszanymi oficjalnie programami poszczególnych partii. Jednak jako odbicie nacisków, jakie dawały się odczuć we wszystkich sektorach życia politycznego w Polsce, wszystkie były widoczne — w rozmaitych połączeniach i w różnym stopniu — w sposobie myślenia wszystkich niemal ludzi. Kiedy pod koniec dziewiętnastego wieku mocarstwa dynastyczne zezwoliły na tworzenie stronnictw politycznych, większość z nich składała się z odłamów lojalistycznych, powstańczych i ugodowych. Tak na przykład przywódcy Stronnictwa Ludowego bez końca debatowali nad tym, czy największe korzyści przyniesie chłopu polskiemu próba przypodobania się władzom, podjęcia z nimi walki, czy też zawarcie takiego lub innego układu. Również stronnictwo socjalistyczne od samego początku rozszczepiło się na skrzydło internacjonalistyczne (antynacjonalistyczne), rewolucyjne skrzydło nacjonalistyczne oraz umiarkowane centrum, które miało nadzieję na przyznanie jednakowego priorytetu celom społecznym i politycznym. W Niemczech stanęli oni w obliczu popieranego przez państwo socjalizmu, w Rosji zaś — tzw. socjalizmu policyjnego, przy czym oba były odmiennymi wariantami wątku lojalistycznego. Równie złożone były postawy poszczególnych polityków. Chociaż w kilku krańcowych przypadkach można wskazać ludzi, którzy przez cały czas trwania swej politycznej kariery konsekwentnie trzymali się określonej linii, o wiele częściej dają się zauważyć kolejne zmiany frontu, będące reakcją na zachodzące wydarzenia. Mówi się, że najlepsi leśnicy wywodzą się spośród skruszonych kłusowników. Nie jest zatem niczym dziwnym, że najzagorzalsi lojaliści wywodzili się spośród Polaków, którzy w młodości kultywowali rewolucyjne ideały. Wymownym przykładem jest tu postać generała Józefa Zajączka (1752—1826), który zaczynał karierę jako jakobin w sztabie Kościuszki, po roku 1815 zaś skończył ją jako namiestnik carski w Warszawie. Krytycy Józefa Piłsudskiego mawiali, że i on był Jakobinem, który zmienił się w szowinistę” i że z chwilą objęcia władzy porzucił wszystkie ideały, którym był wiemy w czasach walki w opozycji. I na odwrót: najskuteczniejsi w działaniu rewolucjoniści nierzadko bywali przeistoczonymi lojalistami. Nie ma wątpliwości, że korpus oficerski armii rosyjskiej spełniał rolę urodzajnej gleby, z której wyrastali i korzystali polscy rewolucjoniści. W centrum polskiej polityki, z dala od tych skrajności, politycy, którzy starali się pogodzić ze sobą sprzeczne presje, najłatwiej narażali się na niezrozumienie.
45
W. F. Reddaway, Marshal Pilsudski, Londyn 1939; W. Pobóg-Malinowski, Józef Pilsudski, 1867—1914, cz. II: 1901—1908, Warszawa 1938. Wiarygodnym źródłem informacji na temat kariery Józefa Piłsudskiego jest praca Wacława Jędrzejewicza Kronika życia Józefa Pilsudskiego, 1867—1935, Nowy Jork 1977—78, t. l, 2.