Выбрать главу

Oficjalną ideologią jest marksizm-leninizm; przy czym nikt otwarcie nie przyznaje, że w nią wierzy. Marks był bowiem przedstawicielem poglądów niemieckich, Lenin — opinii rosyjskich, zderzenie zaś tych dwóch właśnie umysłowości zawsze oznaczało dla Polski katastrofę. Z drugiej strony jednak, podczas gdy niewielu ludzi zadaje sobie trud, aby otwarcie odrzucić obecną ideologię, zdaniem kleru aż nazbyt wielu chodzi do kościoła albo z nawyku i z szacunku dla tradycji społecznej, albo po to, aby dać wyraz swemu prawu do decydowania o własnym życiu.

Postawy wobec sąsiadów Polski są pięknie niejednoznaczne. Konieczności „sojuszu” ze Związkiem Radzieckim nie można otwarcie zakwestionować, ale antyradzieckie uprzedzenia trafiają się mniej często wśród ogółu ludności, częściej natomiast — na wyższych szczeblach partyjnej biurokracji, której przypada w udziale niegodne pozazdroszczenia zadanie utrzymywania bezpośrednich kontaktów z administracją radziecką. Gdzież, jeśli nie w Polsce, można by podsłuchać rozmowę, w której partyjny urzędnik określa Rosjan słowem Untermenschen! Jak zauważył pewien dowcipniś, powinno się ich określać słowem Ubermenschen.

Antypatia w stosunku do Niemców jest wciąż jeszcze powszechna; umacniają ją zresztą wszystkie oficjalne środki masowego przekazu. Ale argument, że wszyscy źli Niemcy są wtłoczeni w granice RFN, podczas gdy Niemcy „dobrzy”, „demokratyczni” i „antyfaszyści”, jakimś sposobem zostali zgromadzeni na terenie NRD, nie wywiera większego wrażenia.

Polacy są przede wszystkim patriotami. Wiele razy dowodzili, że są gotowi umierać za ojczyznę; tylko nieliczni są jednak gotowi dla niej pracować. Jak regularnie przyznają władze, „problemy na froncie pracy” bezustannie zakłócają bieg strumienia postępu gospodarczego. Pracownicy w bardzo małym stopniu identyfikują się z państwowymi zakładami, w których pracują i na których decyzje nie mają żadnego prawdziwego wpływu. „Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy” — oto najpowszechniejsze w kraju powiedzonko. Panoszy się absentyzm i alkoholizm. Pracownicy kradną z upodobaniem i znajomością rzeczy, a zdobyte w ten sposób dobra przeznaczają na wspieranie kwitnących spółek prywatnych właścicieli. Każdy, kto próbował sobie w Polsce wybudować dom, wie, że cegła, zaprawa i cement są praktycznie niedostępne na rynku. Ale w większości podmiejskich dzielnic nawet przypadkowy turysta zauważy wielką liczbę prywatnych placów budowy.

Podtrzymuje się zewnętrzne pozory bezklasowego społeczeństwa. Nadawcy oficjalnej korespondencji zwracają się do ludzi, używając rewolucyjnego stylu — skrótu „ob.” Ale w stosunkach prywatnych nadal powszechnie zachowuje się dawne grzecznościowe zwroty. Ukłon, szurnięcie obcasami i pocałunek złożony na damskiej dłoni należą do ogólnie stosowanych form towarzyskich. Każdy — z chłopami włącznie — zwraca się dziś do rozmówcy, używając formy trzeciej osoby — pan lub pani; w iście austro—węgierskim stylu ludzie dodają sobie do nazwiska wszystkie stopnie i tytuły. Do pracownika wyższej uczelni mówi się „panie profesorze”, do partyjnego urzędnika — „panie sekretarzu”, do majstra — „panie mistrzu”. Nawet wewnątrz partyjnych szeregów członkowie nie mówią do siebie per

„bracie” czy „obywatelu”, ale używają zwrotu „towarzyszu”, nawiązującego do stylu rycerskiego i braterstwa broni feudalnej szlachty.

Pieniądze komplikują życie wszystkim, ale w Polsce dochodzą jeszcze ograniczenia waluty. Złotówka nie jest bezpośrednio wymienialna. Jest ona na dobrą sprawę pozbawiona wartości, pominąwszy wymianę na rynku wewnętrznym, i nie cieszy się niczyim zaufaniem. Natomiast amerykański dolar jest przedmiotem powszechnego pożądania. Używa się go nie tylko jako podstawy zagranicznych transakcji, ale również jako standardowej waluty płatniczej w sklepach szerokiej sieci „eksportu wewnętrznego” (PEWEX). Absolutnie wyjątkowo, jako jedyny kraj w Europie Wschodniej, Polacy posiadają od 1972 roku przywilej zakładania otwartych oprocentowanych kont dolarowych w Narodowym Banku Polskim.

Konta klasy A, udokumentowane świadectwem legalnego wwozu waluty do kraju, mogą być wykorzystywane na pokrycie kosztów podróży za granicę; konta B — nie są obwarowane tego typu dokumentem — muszą pozostać w depozycie przez dwa lata, po czym następuje przesunięcie zdeponowanej sumy na konto A. Kursy wymiany wprawiają nie wtajemniczonych w prawdziwe osłupienie. Dawny oficjalny kurs turystyczny wynosił 1:19(1 dolar = 19 zł) i przez długie lata utrzymywał się na poziomie jednej trzeciej sum uzyskiwanych przez cudzoziemców wysyłających pieniądze do Polski za pośrednictwem PKO, gdzie kurs wynosił 1:60.

Na czarnym rynku, potajemnie wspieranym i utrzymywanym przez milicję i Narodowy Bank Polski w celu zredukowania strat państwa, cena dolara wynosiła od 90 do 130 złotych. W kraju, w którym oficjalna teoria partii głosi, że amerykański dolar tkwi u źródeł wszelkiego niemal zła, obecna sytuacja na rynku pieniężnym nasuwa na myśl opowieść o Alicji w Krainie Czarów.

Ta atmosfera zapierającej dech w piersiach nierzeczywistości przenika życie w Polsce na wylot. Kiedy zagraniczni eksperci próbują uzyskać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób partii może się udać uciec od panującego kryzysu politycznego i gospodarczego, zazwyczaj spotykają się z uśmiechem i wzruszeniem ramion. Jak zauważy historyk, obecny kryzys w Polsce trwa w końcu od mniej więcej 360 lat i z pewnością może potrwać jeszcze trochę. Rozwiązanie dylematu świetnie demonstruje Polak, który stale zarabia 4500 złotych miesięcznie, wydaje 9000, a za oszczędności ma zamiar wkrótce kupić sobie motocykl. Wszystko razem jest elementem tego, co plakaty reklamowe dumnie nazywają „Magią Polski”[566].

Pod koniec lat siedemdziesiątych Polska staje w obliczu ostrego dylematu. Chociaż była pierwszym państwem Europy Wschodniej, które zrzuciło z siebie bezpośrednią sowiecką kuratelę, jej narodowo-komunistycznej władzy nie udało się stworzyć spójnego systemu społecznego i politycznego podobnego do modelu zapoczątkowanego przez rząd Janosa Kadara w niedalekich Węgrzech. Charakterystyczną cechą polityki było dotychczas poszukiwanie sprzecznych ze sobą półśrodków — udzielanie poparcia zarówno Kościołowi rzymskokatolickiemu, jak i ateistycznej ideologii marksizmu—leninizmu; wrogość tak wobec przymusowej kolektywizacji rolnictwa, jak i wobec rozwoju prywatnej gospodarki rolnej; zaangażowanie się, z jednej strony, w sojusz ze Związkiem Radzieckim, z drugiej zaś, w politykę społeczno—gospodarczą, którą radzieccy sojusznicy uważają za odrażającą. Niektórzy komentatorzy są przekonani, że jedyny w swoim rodzaju rozwój historyczny Polski skazuje jąna tego rodzaju odwieczne sprzeczności. Inni utrzymują, że logika sytuacji zmusi wreszcie władze do zdecydowania się na wybór jednego lub drugiego kierunku: „sowietyzacji” lub „kadaryzacji”. Balansowanie między jednym i drugim nie może przecież trwać wiecznie. Gra Gierka — gwałtowny rozkwit dobrobytu materialnego w miejsce gruntownej reformy — nie opłaciła się.

вернуться

566

Norman Davies, Magical Mystery Tour of Poland, „The Times”, 27 X 1972.