Kiedy w dniu mego odjazdu poleciłem, aby wszyscy studenci instytucji oświatowych w Wilnie, pozostających pod moim zarządem, w liczbie mniej więcej tysiąca osób, zebrali się na dziedzińcu przed pałacem, pewien uczeń szkoły z internatem dla szlachty, niejaki Bronski, wystąpił naprzód z szeregu i w imieniu swych towarzyszy powitał mnie krótkim przemówieniem. Po oświadczeniu, złożonym w doskonałej ruszczyźnie, że dziękują mi za tę wizytę oraz za ojcowski sposób, w jaki ich traktuję, dodał kończąc, „Niech Pan także pozostanie na zawsze naszym protektorem u Najłaskawszego Monarchy. Proszę Mu powiedzieć, że pamiętamy o Nim, że Go kochamy, że chcemy być i będziemy Jego godni, że my także jesteśmy Jego dobrymi dziećmi…” W tym miejscu ów trzynastolatek rozpłynął się we łzach i podbiegł, aby mnie uściskać. Rzecz jasna, nikt z widzów nie pozostał obojętny w obliczu owego wyrazu uczucia, które niewątpliwie nie było udawane i płynęło prosto z serca[71].
Dla ministra, który nie oczekiwał przejawów takiego oddania podczas wizyty w zaciekle polskim mieście, incydent ten był miarą sukcesu. Nie słyszał jednak i nie odnotował komentarzy polskich kolegów Bronskiego po zakończeniu wizyty.
Zasada narodowości ewoluowała w epoce nowożytnej na kilka istotnych sposobów. W wieku XVIII oznaczała niewiele więcej niż lojalność wobec cara i ustalonego ładu społecznego. Jako narzędzie w rękach dworu, gdzie językiem panującym był francuski, a Niemcy znad Bałtyku pełnili szczególnie eksponowane urzędy, nie miał nic z etnicznego czy kulturowego zabarwienia późniejszych dziesięcioleci. Jeszcze w roku 1840 Kankrin był w stanie wystąpić z sugestią, że nazwę cesarstwa należy zmienić z Rossija na Pietrowija na cześć jego założyciela, Piotra Wielkiego, lub na Romanowija, co byłoby hołdem oddanym dynastii.
„Niezwykły to pomysł”, zanotował Bułharyn, „ale z gruntu słuszny”. Inni podkreślali, że pojęcie „rosyjskość” jest w jakimś sensie określeniem wartości społecznych; uległości ze strony ludu, sumiennej służby ze strony przywódców. W niewoli chłopów pańszczyźnianych zaczęto dostrzegać praktykę rosyjską par excellence, a więc zarazem główny filar autokracji. Tak więc dopiero w drugiej połowie XIX wieku pojęcie narodowości zaczęto kojarzyć z jakimiś rozpoznawalnymi cechami nowożytnego nacjonalizmu. Do tego czasu rozwój rodzimej inteligencji zdążył już w sposób naturalny doprowadzić do ataków wymierzonych przeciwko frankofilom i prusofilom na dworze carskim, a rząd uznał doniosłą rolę języka rosyjskiego w dziele ujednolicenia heterogenicznej ludności państwa. Język rosyjski został szybko wyniesiony do roli kamienia probierczego narodowości. Pisarze rosyjscy od Turgieniewa po Gogola nie tylko wynosili pod niebiosa obiektywne wartości swego języka, ale także dawali do zrozumienia, że wszystkie inne są od niego znacznie gorsze. Rosyjski gramatyk Griecz pisał, że „można z całą pewnością stwierdzić, iż nasz język stoi wyżej niż wszystkie inne nowożytne języki Europy”, Bułharyn zaś utrzymywał, że język rosyjski, który bez wątpienia zajmuje pierwsze miejsce pod względem melodyjności oraz bogactwa i łatwości w budowaniu słów, jest językiem poezji i literatury we wszystkich krajach świata”. Z chwilą gdy te skrajne poglądy zaczęto oficjalnie rozpowszechniać, rząd znalazł się zaledwie o krok od głoszenia opinii, że mówić w obcym języku czy propagować jakąś inną kulturę poza rosyjską oznacza tyle samo, co nie być patriotą i sprzeniewierzać się zasadom politycznej lojalności. W połowie wieku, wraz z pojawieniem się ruchów prosłowiańskich i panslawistycznych, pojawiły się także nutki rasowej wyższości. „Mamy inny klimat niż Zachód”, pisał Pogodin, „inny krajobraz, inny temperament i charakter, inną krew, inne rysy twarzy, inny sposób myślenia, inne przekonania, nadzieje i przyjemności, inne stosunki, inne warunki, inną historię, wszystko inne…” Zgodnie z tym przekonaniem Rosjanie są naturalnymi przywódcami świata słowiańskiego i w ich rękach spoczywa święte posłannictwo odbudowy chylącej się ku upadkowi cywilizacji europejskiej oraz ucywilizowania krajów Azji. Chociaż słowianofilstwo prowadziło do pogłębiania się przepaści w rosyjskich kręgach intelektualnych, a w ostatecznym rozrachunku do powstania koncepcji demokratycznych podważających zasadnicze podstawy autokracji, wśród postaw, które spotykały się z aprobatą, było ono stale przewijającym się wątkiem:
Gdy w odpowiedzi na polskie powstania przyjęto zasadę rusyfikacji jako naczelny cel oficjalnej polityki na całym obszarze polskich prowincji, rząd uzyskał poważne uzasadnienie intelektualne dla wprowadzanych posunięć. Od roku 1864, kiedy zasada istinnyj russkij czełowiek stała się jedynym kryterium oceny kandydatów, którzy starali się o stanowiska w służbie państwowej, większość Polaków została automatycznie wykluczona. W tym czasie zasada rosyjskiej narodowości była już tak samo silnie zabarwiona emocjonalnie, tak intensywnie odczuwana i tak ekskluzywna jak jej polski odpowiednik.
W oczach wielu zachodnich obserwatorów nieszczęścia spowodowane przez wcielenie Polski do cesarstwa rosyjskiego mają często charakter w gruncie rzeczy instytucjonalny. Ponieważ rosyjska autokracja pozostawała w kontraście do polskich tradycji, wyobrażano sobie, że kilka modyfikacji struktury rządu — parę ustępstw na rzecz lokalnej autonomii, kilka gestów w kierunku demokratyzacji — w jakiś sposób uleczy dolegliwości Polaków. Stąd też, gdy polskie powstania powtarzały się mimo reform wprowadzanych przez tak zwanych „liberalnych carów”, opinia Zachodu skłonna była stracić cierpliwość i uwierzyć w rosyjski stereotyp niewdzięcznego, niepoprawnego i anarchistycznego Polaka. W gruncie rzeczy, cała sprawa miała o wiele głębsze podłoże. Tradycja społeczna Księstwa Moskiewskiego, wymagająca całkowitej uległości wobec władzy i całkowitego podporządkowania się jednostki celom zbiorowości, była o wiele za silna, aby mogły nią wstrząsnąć czysto konstytucyjne reformy. W samej rzeczy, historia Rosji obfituje w przypadki, gdy najbardziej oświecone i pozornie postępowe deklaracje konstytucyjne zbiegały się w czasie z najczarniejszymi okresami despotyzmu.
Według moskiewskiego sposobu myślenia, jakiekolwiek rozluźnienie formalnych struktur autokracji nieuchronnie wymaga zaostrzenia nadzoru i kontroli ze strony odpowiedzialnych władz. Na tej samej zasadzie prześladowania będące dziełem najbardziej tyrańskiej polityki można zazwyczaj zamaskować, ogłaszając program reform skrajnie wyzwoleńczych, a jednocześnie pozbawionych wszelkiej mocy prawnej. Zagraniczni komentatorzy, którzy pozorom reform wprowadzonych przez Piotra Wielkiego czy przez konstytucję Stalina przypisywali rzeczywistą wartość oraz interpretowali je w świetle zachodnich pojęć dotyczących reguły prawa lub też nawet brytyjskiej zasady fairplay, nieodmiennie nie potrafili zrozumieć, o co chodziło. Polacy żyjący pod rosyjskimi rządami przeszli trudną szkołę tej prawdy.
72
Fiodor Tiutczew, Hance do sztambucha, tłum. Włodzimierz Słobodnik, w: Wybór poezji, Wrocław 1978,s. 69.