Fortune poczuła łzy pod powiekami. Szybko zamrugała, żeby powstrzymać się od płaczu. Nigdy jeszcze James Leslie nie rozmawiał z nią tak szczerze i z taką miłością.
– Jesteś pewny, że nie chcesz się mnie po prostu pozbyć? – zażartowała.
– Owszem – rzekł z uśmiechem. – Chcę, żebyś odeszła, dziecko, ale tylko do mężczyzny, który będzie cię kochał mocniej niż ja. – Wyciągnął dłoń i starł pojedynczą łzę, która nie wiedzieć jak znalazła się na jej bladym policzku.
– Milordzie. – W drzwiach komnaty pojawi! się Adali. – Właśnie przybył pan Devers. Pomyślałem, że łady Fortune będzie chciała to wiedzieć.
– A więc jednak przyjechał – na wpół wyszeptała.
– Byłby głupcem, gdyby tego nie zrobił – oświadczył książę Glenkirk, wstając ze swojego miejsca za stołem. – Jest w tym samym stopniu zaintrygowany tobą, jak ty nim, dziewczyno.
– Skąd możesz to wiedzieć, tato? – zapytała.
– Nie zauważyłaś tych spojrzeń, które ci posyłał, gdy był tutaj ostatnim razem? Kiedy je zobaczyłem, nie miałem wątpliwości, że jest już trochę w tobie zakochany. Szczęśliwie się złożyło, że jego głupia macocha wywiozła swojego małego kurczaczka do Anglii, prawda? – Książę roześmiał się głośno.
– Prawda, tato – z uśmiechem przyznała Fortune.
– Dzień dobry, lady Fortune, dzień dobry milordzie. – Kieran Devers wszedł do zamkowego holu i poda! przemoczony płaszcz Adalemu. – Kiedy wyruszałem z domu, siąpił tylko niewielki kapuśniaczek. A teraz pada całkiem intensywnie.
– Dopilnuję, żeby porządnie wysuszono pańskie okrycie, sir – powiedział Adali i pospiesznie wyszedł z holu.
– I tak jesteś mile widziany, Kieranie Devers – rzekł książę. – Czy grasz może w szachy?
– Tak, milordzie.
– Może więc, dopóki nie przestanie padać, spędzisz czas z moją córką przy tym zajęciu? Fortune gra całkiem nieźle, prawda, dziewczyno? – Nie czekał na odpowiedź. – Poślę Adalego po szachownicę, pionki i dobrą whisky dla pana na rozgrzewkę. Energicznie opuścił pomieszczenie.
– Naprawdę dobrze grasz? – zapytał Fortune Kieran.
– Nawet bardzo dobrze – odpowiedziała. – Nauczyła mnie matka, która jako mała dziewczynka w Indiach grywała w szachy ze swoim ojcem.
– Zagramy jedną partię, a jeśli uznam cię za odpowiedniego przeciwnika, może się o coś założymy. Co ty na to? – zapytał.
– Nie musisz wypróbowywać moich umiejętności, Kieranie Deversie – odparła Fortune. – Założymy się na samym początku. Czego będziesz chciał ode mnie, jeśli wygrasz? – Jej oczy zabłysły przekornie, ale słysząc jego odpowiedź, gwałtownie wciągnęła powietrze.
– Pocałunku – powiedział z powagą.
– Zuchwały jesteś – odparowała, odzyskując równowagę.
– A jeśli ty wygrasz, czego zażądasz? – zapytał.
– Pocałunku – odpowiedziała, czym go bardzo zaskoczyła. – Mam nadzieję, że będzie warto. Nie mógł się powstrzymać i roześmiał się głośno.
– Odnoszę wrażenie, że to ty jesteś zuchwała, mi – lady – powiedział.
– Dlaczego? Bo się nie zaczerwieniłam, nie sprzeciwiłam, a potem nie założyłam się o słodką, błękitną wstążkę do włosów? Przez całe życie bawiłam się z chłopakami, Kieranie. Ostrzegam cię. Gram, żeby wygrać. Nie jestem miłą, naiwną panienką. Zmrużył ciemnozielone oczy i ponownie obrzucił ją oceniającym spojrzeniem.
– Nie ma wycofania się? – zapytał cicho.
– Nie ma – odpowiedziała równie cichym głosem.
– Szachownica, milady – odezwał się Adali, podchodząc do nich. Na stoliku, przy którym mieli grać, postawił cynowy dzbanek z sokiem.
– Do licha, człowieku! Skradasz się jak kot – powiedział Kieran.
– Owszem, proszę pana – odpowiedział Adali, posyłając młodzieńcowi promienny uśmiech. – Nauczono mnie tego, gdy usługiwałem w haremie. To pożyteczna umiejętność. Często pojawiam się tam, gdzie nikt się mnie nie spodziewa. Rozłożył szachownicę na niewielkim, kwadratowym stoliku przy kominku. Z prostopadłościennego, srebrnego pudełka, wysadzanego zielonymi malachitami, wyjął pionki, rzeźbione z kości słoniowej i malachitu, i starannie rozstawił na planszy. – Proszę wybrać kolor, panie.
– Zagram zielonymi – zdecydował Kieran, usiadł, przy stoliku i szybko wychylił whisky.
Fortune zajęła miejsce naprzeciwko niego, po czym wykonała dość proste, typowe posunięcie swoim pionkiem.
Stojący w pobliżu Adali uśmiechnął się i opuścił komnatę.
Grali dość szybko. Kieran był zadowolony z jej umiejętności. Niewątpliwie była najlepszym graczem, z jakim zdarzyło mu się zmierzyć, ale i tak wygrywał. Śmiejąc się cicho, przesunął jednego ze swoich koni. Fortune wystudiowanym ruchem dała mata jego królowi.
– Wydaje mi się, że wygrałam, sir – rzekła słodko. Zamarł.
– Jakim cudem… – Spojrzał na nią pytająco, z wyrazem zdumienia na przystojnej twarzy.
– Pokażę ci, jeśli chcesz – powiedziała, a kiedy energicznie kiwnął głową, ponownie rozstawiła pionki i zademonstrowała, jak doszło do szacha i mata.
– Madam, to było bardzo przewrotne – powiedział. – Zagrajmy jeszcze raz.
– A moja wygrana? – upomniała się Fortune. Ujął jej dłoń i pocałował gorąco.
– Nie, sir – zawołała, zrywając się na nogi. – Gdybym to ja przegrała, czy przyjąłbyś takie marne wynagrodzenie? Żądam prawdziwego pocałunku! Nigdy jeszcze nikt mnie tak nie całował, ale teraz chcę, żeby to się stało! – Pochyliła się do przodu nad stolikiem, zamknęła oczy i wyciągnęła w jego stronę usta. Niech Bóg ma mnie w swojej opiece, pomyślał Kieran. Potem kciukiem i palcem wskazującym przytrzymał drobną brodę Fortune Lindley i delikatnie musnął wargami jej usta.
– Czy to cię bardziej satysfakcjonuje, milady? – zapytał, puszczając ją.
Serce jej podskoczyło, gdy tylko jej dotknął. A kiedy jego usta nawiązały kontakt z jej wargami poczuła, że tonie. Otworzyła oczy i powiedziała:
– Chcę więcej, sir. To było bardzo przyjemne, lecz z pewnością jest jeszcze coś więcej.
– Jeśli jest, musisz ponownie wygrać, żeby to poznać – drażnił się z nią. – Teraz, gdy zobaczyłem twoją strategię, nie będzie ci tak łatwo ze mną wygrać. Siadaj, Fortune, i ustawmy ponownie pionki. – Serce waliło mu w piersiach. Chociaż bardzo się starał, nie potrafił się skupić. Ku jego wielkiemu upokorzeniu drugi raz też go pokonała.
– Zapłacisz teraz, sir – powiedziała Fortune – i to tym razem naprawdę, jak mój ojciec, kiedy całuje mamę. Weźmiesz mnie w objęcia i przytulisz do siebie. – Wstała i wyszła zza stolika.
– Dobrze, ty sprytna lisico – rzucił ostrym głosem i wstał.
Przyciągnął ją mocno do siebie, otaczając ramionami. Odnalazł jej usta i pocałował namiętnie, czując narastające pożądanie i serce rozsadzające mu klatkę piersiową.
To było uniesienie! Głód, który jej przekazywał, tak, prawdziwy głód, przyprawiał ją o pomieszanie zmysłów. Zrozumiała, że w tym pocałunku pragnął jej całej. Fortune, chociaż była dziewicą, umiała rozpoznać pożądanie. Często widywała je w męskich oczach. Zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek z równą mocą. Tego szukała przez całe życie. Było wspaniale!
Nagle odsunął ją od siebie. Prawie się trząsł.
– Nie! – powiedział.
– Tak! – sprzeciwiła się pospiesznie.
– Nie masz pojęcia, co mi robisz, kochana – wyszeptał.
– A ty wiesz, co mi robisz? – zapytała.
– Tak, wiem.
– Czemu więc mamy przestać, Kieranie Deversie? – zażądała odpowiedzi Fortune. Była zaróżowiona z rozkoszy i Kieran starał się z całych sił pozostać dżentelmenem.