Выбрать главу

– Pozwól, pani – rzekł Rory Maguire i pomógł Jasmine zsiąść z konia. – Musisz odnowić znajomość z panią Tully, która teraz umie już mówić po angielsku. Szybko zorientowała się, że to niezbędne, aby przetrwać.

Książę Glenkirk czul się lekko rozdrażniony swobodą, z jaką Irlandczyk odnosił się do jego żony. Potem zaczął sobie tłumaczyć, że, w przeciwieństwie do Adalego i Rohany, Maguire był znajomym Jasmine. Znalazł się w trudnym położeniu. Jako człowiek szlachetnie urodzony nie był właściwie służącym. Ale nie posiadał już swojej ziemi, tylko zarządza! nią w imieniu angielskiej właścicielki, którą była księżna Glenkirk. James Leslie postanowił sobie, że musi lepiej poznać tego mężczyznę. Sprawiał wrażenie porządnego człowieka i uczciwie zarządzał ziemią oraz ludźmi Jasmine.

Jasmine z trudem rozpoznała panią Tully, która teraz była pulchna i różowa na twarzy. Szynkarka powitała ją serdecznie, dygając i ponownie dziękując jej za dobroć Rowana Lindleya, jaką jej okazał wiele lat temu.

– Jak widzisz, pani, jego dobre serce ocaliło nas. Nie mam pojęcia, jak bym sobie inaczej poradziła – rzekła śpiewnym głosem.

W niewielkiej, ustronnej izbie zasiedli do posiłku, składającego się z pieczonej baraniny, cebuli, marchewki i ziemniaków. Była też tłusta kaczka, nadziewana chlebem i jabłkami, pieczony łosoś z koperkiem, świeży chleb, masło i ser, a także wino i piwo.

– Szkoda, że nie możemy tu zostać na noc – zauważył James Leslie, rozpinając kamizelkę i odsuwając cynowy talerz.

– Gdybyśmy tu zostali, dotarlibyśmy do Maguire's Ford dopiero jutro późnym popołudniem – odpowiedział Rory.

– Gdzie się zatrzymamy na noc, Maguire? – zapytał książę.

– W jedynym możliwym miejscu, w majątku sir Johna Appletona – padło w odpowiedzi.

– To on jeszcze żyje? – zdziwiła się na głos Jasmine. – Jak pamiętam, on i jego żona byli straszliwymi snobami i zachowywali się bardzo nieprzyjemnie wobec Irlandczyków. Appleton pełnił jakąś pomniejszą funkcję na dworze królowej Bess.

– Żyje i ma się dobrze, a na dodatek z wiekiem stał się jeszcze bardziej nieprzyjemny. Jego żona umarła i sir John mieszka z córką i zięciem, którzy są nie lepsi od niego – ponuro stwierdził Rory Maguire.

– Miło to brzmi – mruknął James Leslie.

– Och, będą się wdzięczyć do pana i do pańskiej żony, milordzie. To tylko reszta z nas będzie źle traktowana – zaśmiał się Maguire.

– Nie ma innego miejsca? – chciał wiedzieć James Leslie.

Rory Maguire pokręcił rudą głową, krzywiąc się przy tym żałośnie.

Sir John Appleton był teraz starym, grubym mężczyzną cierpiącym na podagrę. Jego córka Sarah i jej mąż Richard stali się zgorzkniali i skąpi. Wyraźnie okazywali, że pochlebia im możliwość goszczenia księcia i księżnej Glenkirk wraz z córką. Posadzili Fortune koło swojego syna Johna, mając nadzieję na cud. Nie doczekali się go jednak, gdyż John, na codzień głośny zawadiaka, oniemiał wobec urody i pewności siebie lady Fortune Lindley. Była niepodobna do żadnej dziewczyny, jaką znał, i onieśmielała go. Tymczasem Fortune po prostu go ignorowała. Miody John Appleton miał pryszcze na twarzy i wilgotne dłonie. Fakt, że siedział bez słowa, nie prowadząc interesującej rozmowy, dodatkowo pogrążał go w oczach Fortune. Dziewczyna doszła do wniosku, że jest dość głupi.

– Sława waszych koni rozciąga się daleko. Jestem zdumiony, bo w waszym majątku są zatrudnieni irlandzcy katolicy. Na pewno was okradają – zauważył stary sir John Appleton.

– W moim majątku pracują i katolicy, i protestanci – słodkim głosem odezwała się Jasmine. – I jedni, i drudzy dobrze mi służą i nie widzę żadnej różnicy pomiędzy nimi, sir Johnie. Wszyscy są uczciwymi ludźmi.

– Bałwochwalczy papiści – zjadliwie stwierdził staruszek.

– Katolicy nie są bałwochwalcami – warknęła mocno zirytowana Fortune. – Oni czczą Boga. Co za bzdury!

– Madam! Zgań, proszę, swoją córkę. Jest zbyt porywcza i samowolna – krzyknął sir John.

– Fortune, przeproś sir Johna. Nie jest winien swojej ignorancji – rzekła księżna Glenkirk do córki.

– Dobrze, mamo – potulnie zgodziła się Fortune. – Przepraszam za pańską ignorancję, sir Johnie. – Uśmiechnęła się słodko. Potem wstała i ślicznie dygnęła. – Muszę iść odpocząć – wyjaśniła i opuściła pokój.

Sir John i jego rodzina wcale nie byli pewni, czy Fortune naprawdę przeprosiła, ale nie śmieli się sprzeczać z księżną Glenkirk. Bez słowa uznali, że dziewczyna zupełnie się nie nadaje dla ich młodego Johna. Była za ładna i o wiele za zuchwała. Na pewno źle skończy. Nie zmartwili się więc, gdy ich goście oświadczyli, iż pragną iść spać.

Roremu Maguire'owi, Adalemu i Rohanie niechętnie podano posiłek w kuchni ogromnego budynku. Służący byli podejrzliwi wobec Irlandczyka i dwójki towarzyszących mu ludzi o obcym wyglądzie. Gdy skończyli jeść, dowiedzieli się, że Rohana może iść do swojej pani, ale obaj mężczyźni muszą spać w stajni.

– Nasz pan nie pozwala takim jak wy spędzać nocy w domu. Wszyscy zostalibyśmy zamordowani we własnych łóżkach! – ponuro stwierdziła kucharka.

– Wątpię, żeby istniał człowiek, który chciałby podejść bliżej do łóżka tej kobiety – wesoło skomentował Adali, gdy wraz z Rorym znaleźli sobie kąt do spania w stajni. Rozłożył płaszcz na pachnącym słodko sianie i usiadł.

– Spałem już w gorszych miejscach – podsumował.

– Ja też – rzucił Rory, kładąc swoje okrycie na sianie. Przeciągnął się i dodał: – Wygląda na szczęśliwą.

– Jest szczęśliwa.

– To dobrze.

– Nigdy się pan nie ożenił? – zapytał Adali.

– Nie – padła odpowiedź. – Nie było sensu. Ziemia nie należała już do mnie. Nie miałem nic do zaoferowania kobiecie. Dzieci skomplikowałyby jeszcze moje życie, bowiem byłyby katolikami z wyznania, Irlandczykami z urodzenia i obcymi w swoim kraju tak długo, jak długo trwać tu będzie angielska okupacja. Sam nie jestem pewny swojej przyszłości. Niepotrzebna mi dodatkowa odpowiedzialność za żonę i dzieci.

– Kobieta nie jest panu potrzebna?

– Po niej? – odpowiedział pytaniem Rory Maguire.

– To była tylko jedna godzina tamtej nocy, niemal dwadzieścia jeden lat temu, panie Maguire. Chce pan powiedzieć, że od tamtej pory nie było żadnej innej?

– Właśnie. Z rzadka, gdy ogarnie mnie przypływ żądzy, zaspokajam ją ze znajomą wdową we wsi. Znana jest ze swojej sympatii dla takich mężczyzn, jak ja, ale jest dyskretna i nikt nie śmiałby nazwać jej dziwką – powiedział Rory.

– Czy potrafisz być równie dyskretny, jak twoja wdowa, panie Maguire? – z całą powagą zapytał go Adali.

– Oczywiście! – zawołał Rory. – Czyż nie dotrzymywałem zawsze tajemnicy? Wiem, że nie ma pojęcia, co się wówczas stało. Nie będę jej niepokoił.

– To dobrze. Uważa pana za przyjaciela. Sądzę, że nie chciałby pan utracić tej przyjaźni. Kocha Jamesa, a on kocha ją. Wspólnie z dziećmi wiodą w Szkocji szczęśliwe życie.

– Nie obawiaj się, Adali – rzekł Rory Maguire z nutką smutku w głosie. – Zawsze uważała mnie jedynie za przyjaciela. I to wszystko, na co mogę liczyć. Nie zmarnuję nawet tego drobnego ułamka jej zainteresowania, żeby marzyć i mieć nadzieję na coś, co nigdy nie nastąpi. Nie, Adali. Oddałbym życie za moją Jasmine, ale nigdy nie dowie się, jaką rolę odegrałem przed laty w ocaleniu jej życia. Wstydzilibyśmy się oboje.

– Nie ma się czego wstydzić – zapewnił go Adali. – Pan, ksiądz i ja zrobiliśmy to, co należało. I tyle. Nie ma w tym nic niegodnego, nie powinien pan się winić. A teraz dobranoc. Zobaczymy się jutro rano.