– Dam radę – odparła Dolly. – Miałam dwoje własnych dzieci, zanim choroba zabrała je i mojego męża.
Fortune poczuła łzy cisnące się jej do oczu. Wyciągnęła rękę i pocieszającym gestem dotknęła dłoni Dolly. Ich spojrzenia spotkały się w chwili zrozumienia i Fortune uśmiechnęła się do kobiety.
– To jest pani Hawkins, kochanie. Bez niej nie jedlibyśmy nawet połowy tego, co jemy – powiedział Kieran. Fortune zwróciła się do wysokiej, grubokościstej kobiety, która dygnęła.
– Widzę, że mój mąż był świetnie żywiony, pani Hawkins. Jestem wdzięczna za pani talent. Pani Hawkins uśmiechnęła się, ukazując zęby równie wielkie, jak jej cała reszta.
– Dziękuję, milady. Na kolację upiekę dużego indyka. Z radością będę pani służyć.
– A to jest Comfort Rogers, która zajmuje się domem. Dziś rano miała niemiłą przygodę – rzekł Kieran.
– Mówiono mi o tym – odpowiedziała sucho Fortune, krytycznie przyglądając się kobiecie. Podczas gdy pozostałe dwie służące były starsze, Comfort Rogers zaledwie przestała być dzieckiem. Z płowymi włosami i niebieskimi oczami była bardzo ładna.
– Czy wiesz, ile masz lat, Comfort? – Fortune była autentycznie ciekawa. W wyglądzie dziewczyny było coś chytrego, fałszywego.
– Urodziłam się w roku śmierci starej królowej, tak przynajmniej mi mówiono. Moja mama umarła przy porodzie ósmego dziecka, a wkrótce potem mój tata nas zostawił. Byłam najstarsza i zostałam wywieziona za to, że kradłam chleb dla moich braci i sióstr – rzekła Comfort Rogers.
– Co się z nimi stało? – zapytała dziewczynę Fortune.
Comfort wzruszyła ramionami.
– Nie wiem – odpowiedziała, jakby się tym nie przejmowała.
– I nie obchodzi mnie to – Fortune dosłyszała ciche mruknięcie pod nosem pani Hawkins.
– Nie chodź więcej sama do lasu, Comfort. – Fortune wbiła surowy wzrok w dziewczynę. Comfort w milczeniu wpatrywała się w Fortune.
– Nie odpowiedziałaś mi, Comfort – odezwała się jej pani.
– Nie chciałam się zgubić – odparła Comfort. – Szukałam jagód na śniadanie dla pana Kierana.
– Wychodź do lasu tylko w towarzystwie kogoś, kto będzie umiał trafić z powrotem do domu – zdecydowanym głosem rzekła Fortune.
– Nie może mi pani niczego nakazywać. Tylko pan może mi wydawać polecenia – odparła zuchwale Comfort. Zanim Kieran zdążył zaprotestować, pani Hawkins uderzyła ją mocno w pośladki ogromną drewnianą warząchwią.
– Zachowuj się przyzwoicie, ty londyńska ladacznico. To jest pani domu, do niej należy i dom, i wszystko, co się w nim znajduje. To ona będzie ci mówiła, co masz robić, a ty będziesz wykonywała jej rozkazy, Comfort Rogers, bo jeśli nie, to sprzeda cię gdzie indziej, co uważam za całkiem dobry pomysł. – Następnie zwróciła się do Fortune: – Muszę przyznać, że umie sprzątać, ale nie ma szacunku dla ważniejszych od siebie, milady. Nie nauczyła się tego w domu, jeśli istotnie miała jakiś dom i jakąś matkę, którą pamięta.
– Panie! O panie! – zawyła Comfort i rzuciła się w stronę Kierana, przywierając do niego. – Nie pozwól, żeby mnie odesłała! Proszę! – Odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Fortune.
– No już, dziewczyno, wykonuj tylko swoją robotę i poważaj moją żonę, a nie będziemy mieli żadnych problemów. Pani Hawkins zna sytuację. Dom rzeczywiście należy do mojej żony. I wobec niej przede wszystkim powinnaś być lojalna – powiedział Kieran. Odsunął od siebie dziewczynę i poklepał ją po ramieniu. Fortune wzięła męża pod rękę.
– Proszę nas zawołać, gdy obiad będzie gotowy – powiedziała do pani Hawkins, ignorując Comfort.
– Dobrze, milady – padła szybka odpowiedź.
– Dolly, chodź z nami i poznaj dzieci – rzekła Fortune.
– Krowa! – rzuciła Comfort, gdy państwo odeszli.
– Lepiej będzie, jeśli zaczniesz się przyzwoicie zachowywać, dziewczyno. Pani do pewnego czasu będzie cierpliwa, ale później wyleje się na ciebie ukrop. Pan nie jest dla ciebie i nigdy nie będzie – stwierdziła pani Hawkins.
– Gdyby go naprawdę kochała, przyjechałaby do Mary's Land razem z nim. Od ich rozstania minęły już dwa lata. Jeśli go kocha, to czemu nie przypłynęła wcześniej? Nie widzi pani, jak on na mnie patrzy? Pragnie mnie. Znam mężczyzn – powiedziała Comfort. Pani Hawkins prychnęła pogardliwie.
– Głupia jesteś, Comfort Rogers. Pan, jeśli w ogóle na ciebie patrzy, to na pewno nie w żaden specjalny sposób. Milady nie przypłynęła od razu, bo spodziewała się dziecka. Potem gubernator Calvert zakazał przyjazdu kolejnych kobiet i dzieci, dopóki nie zostaną zbudowane solidniejsze schronienia. My, jako niewolni służący, nie mieliśmy wyboru, ale pan chciał, żeby jego żona i córka były bezpieczne. Mówię ci, że zanim minie rok, w tym domu urodzi się kolejne dziecko. Dziś w nocy i podczas wielu następnych, nasz pan będzie solidnie pracował nad tym z naszą panią. – Uśmiechnęła się filuternie. Comfort wbiła wzrok w starszą kobietę.
– Nienawidzę cię – powiedziała.
Pani Hawkins zachichotała, zadowolona, że udało jej się dopiec zadzierającej nosa dziewusze. Dziewczyna od początku przysparzała kłopotów. Niestety, biedny pan nie widział tego, ale mężczyźni nigdy nie są zbyt mądrzy, jeśli chodzi o kobiety. Jednak pani natychmiast przejrzała Comfort. Teraz już dziewczyna nie zrealizuje swoich planów.
Dolly i dzieci niemal natychmiast polubiły się i Rois mogła spokojnie pomóc swojej pani w rozpakowywaniu się.
– Dopóki nie otynkujemy ścian i nie ustawimy mebli na miejscach, nie rozpakuję się – zakomunikowała Fortune pokojówce. – Chodźmy obejrzeć dom, który Kevin wybudował dla was.
Nowy dom Rois znajdował się w zasięgu wzroku od Kaprysu Fortuny.
Składał się z dwóch pokoi i poddasza. Zamiast podłogi było klepisko. W środku znajdowały się dwa kominki, a trzy okna z nasączonym olejem papierem chroniły okiennice. Mniejsze okienko zamontowano w dachu. Ciężkie, drewniane drzwi zamocowano na solidnych żelaznych zawiasach. Zadowolona Rois krążyła po swoim nowym domu, z satysfakcją kiwając głową na widok ceglanego pieca, wbudowanego w główne palenisko i żelaznego uchwytu na kociołek, który można było przesuwać na ruszcie. Poza tym domek był pusty, bo Kevin nie odważył się wstawić mebli żony, które nadal stały na podwórku.
– Wnieśmy je do środka – zaproponowała Fortune. – Nie możecie ich zostawić na noc na dworze. – Wzięła małe drewniane krzesełko.
– Och, milady, nie powinna pani! – zawołała Rois. Fortune uśmiechnęła się do swojej pokojówki.
– A kto ma to zrobić, jeśli nie my, Rois? Nie wychowano mnie na taką delikatną damę, żebym nie mogła wnieść do domu małego krzesełka. Chodź!
Pracując razem, obie kobiety wstawiły do głównej izby domu kilka krzeseł, stół i drewnianą kozetkę. Potem wniosły rozebrane na części łóżko. Kieran Devers, który przyszedł, szukając żony, zobaczył, czym zajmują się obie kobiety. Zawołał Kevina i dołączyli do swoich żon, złożyli łóżko, wnieśli materac, piernat i dużą dębową kołyskę Brendana, którą ustawili koło paleniska w pomieszczeniu przeznaczonym na sypialnię.
Nagle Rois zatrzymała się i rozejrzała się z zakłopotaniem.
– Co ja zrobię na obiad? Garnki są nierozpakowane i nie mam nic do jedzenia.
– Zjecie z nami – spokojnie powiedziała Fortune. – Pani Hawkins zapowiedziała, że upiecze indyka.
– Ależ, milady, to nie przystoi, żebyśmy zasiedli do stołu z lepszymi od siebie. Co by powiedziała pani matka i moja babcia? Tak nie można.