Выбрать главу

Jego męskość była twarda z pożądania niczym skała. Ciekaw był, czy Fortune czuła to samo, więc uniósł wzrok.

Gdy ich spojrzenia się spotkały, Fortune poczuła, jak w jej lędźwiach rozpala się ogień, grożąc, że zginie uduszona w płomieniach. Czuła, jak jej sutki prężą się i drżą w oczekiwaniu. Nogi miała jak z waty, ale stała prosto, gdy ściereczką łagodnie obmywała jej brzuch i obie zgrabne nogi. Nie odrywała swoich błękitnozielonych oczu od ciemnozielonych oczu męża. Nawet gdyby zależało od tego jej życie, nie mogłaby odwrócić spojrzenia. Oczy Kierana obezwładniały ją głodnym pożądaniem, intensywnym pragnieniem, palącą żądzą.

Palcem rozchylił jej wewnętrzne wargi. Przez długą chwilę gorącym wzrokiem wpatrywał się w słodkie ciało. Potem zaczął myć ją ściereczką, prowokując i sprawiając, że zapragnęła go równie mocno, jak on jej. Kiedy pochylił się do przodu i zaczął ją lizać, jęknęła. W głębi swego jestestwa poczuła ogień.

– Kieranie! – na wpół wystękała jego imię, gdy pochwycił w dłonie jej pośladki i przyciągnął ją do siebie, aż znalazła się w najbardziej intymnym kontakcie z jego ustami.

Jej smak! Jej zapach! Szalał z pożądania. Ile to już miesięcy? Ile lat upłynęło od czasu, gdy po raz ostatni trzymał ją w ramionach i kochał się z nią namiętnie? Otarł się policzkiem o jej brzuch, wbijając palce w jej pośladki i z całych sił usiłując pohamować pożerającą go żądzę. Chciał, żeby i tej nocy, i podczas następnych, wszystko było doskonałe. Czekali tak długo, więc teraz, w ich własnym domu, posiądzie ją powoli, z miłością. Wstał.

Palce Fortune poczęły niezdarnie rozwiązywać koszulę męża. Ręce jej się trzęsły. Ściągnęła z niego koszulę i dotknęła wargami gorącej skóry. Poczuła chłód na mokrym ciele i uświadomiła sobie, że stoi w wannie. Schyliła się i zaczęła zasypywać pocałunkami jego tors i brzuch. Boleśnie pragnęła się z nim kochać. Ta wstępna gra miłosna była istną torturą. Zaczęła manipulować przy jego spodniach i Kieran roześmiał się, usiłując jej pomóc. Nagle zaklęła niecierpliwie.

– Nadal masz na nogach te przeklęte buty – powiedziała, prostując się i wbijając w niego wzrok. W odpowiedzi znów przyciągnął ją do siebie.

– Gorąca z ciebie dziewczyna – rzekł cicho, zagłębiając dwa palce w jej ciało. Fortune zadrżała z czystej rozkoszy.

– O, tak! – westchnęła. Palce poruszały się rozmyślnie i prowokująco w jej rozgorączkowanym ciele.

Fortune wiła się szaleńczo, żeby zbliżyć się do niego jeszcze bliżej. Wplątała palce w ciemne włosy męża i pociągnęła, aby zmusić go do opuszczenia głowy. Ich usta spotkały się w zgłodniałym pocałunku, języki splotły w szaleńczym pląsie. Zadygotała, gdy drażniące ją palce wywołały dreszcz rozkoszy.

– Tak, ty pazerna mała wiedźmo, to powinno cię zatrzymać na jedną czy parę chwil, ja zaś zdążę w tym czasie pozbyć się reszty ubrania. – Jego palce opuściły ciało Fortune. Patrząc jej prosto w oczy demonstracyjnie wziął je do ust, mrucząc z uznaniem:

– Wybornie smakujesz, moja kochana.

Przez długą chwilę nie mogła się poruszyć. Stała w balii pełnej ciepłej wody ciesząc się cudownym uczuciem czystej rozkoszy, którą w niej wzbudził. To było za długo. Ale jakiś głos wewnętrzny zapewniał ją, że już nigdy nie będzie tak długiej rozłąki.

Stojąc tyłem do niej, ściągnął resztę ubrania.

– A teraz, żono, twoja kolej, żeby mnie umyć – powiedział.

– Kieran, umieram z pragnienia – błagała go.

– Ja też – odpowiedział i odwrócił się. Westchnęła pożądliwie na widok jego męskości, nabrzmiałej z pożądania, sterczącej z kępy czarnych kędziorów.

– Musisz posiąść wielką sztukę kompromisu, Fortune – oświadczył, wchodząc do balii. Usiadł w wodzie i pociągnął ją w dół.

Fortune jęknęła z zaskoczenia i zachwytu, gdy nagle znalazła się nabita na jego miłosną włócznię.

– A teraz, moja ukochana – rzekł spokojnie, wręczając jej flanelową myjkę – umyj mnie. – Wpatrywał się w nią ciemnozielonymi oczami.

Z trudem mogła oddychać, gdy starała się przesuwać miękką ściereczkę po jego torsie. Była przeraźliwie świadoma tego, że ją wypełnia. Pulsował z pożądania w jej gorącej, wąskiej szparce. Pragnęła go. Była jednocześnie gorąca i zimna. W końcu głęboko wciągnęła powietrze i z ogromnym zdecydowaniem obmyła go, nachylając się nad jego ramionami, żeby przetrzeć szerokie plecy męża. Każdy wykonywany ruch był tak intensywny, że była bliska wykrzyczenia swojego pragnienia, zwłaszcza gdy zaczął pieścić jej piersi, leniwie bawiąc się wrażliwymi półkulami, szczypiąc brodawki, aż zaczęła błagać, żeby przestał, bo rozpadnie się na tysiące kawałków.

W odpowiedzi zdjął ją ze swojej miłosnej włóczni i wstał, pociągając za sobą.

– Przypominam sobie podobną sytuację – rzekł cicho, wychodząc z wody i wyjmując ją z balii. Z wieszaka przy kominku zdjął duży ręcznik i zaczął ją wycierać, ona zaś gorączkowo pochwyciła róg ręcznika i także starała się go wytrzeć.

– Wystarczy – rzekł w końcu i popchnął ją na łóżko. Fortune nie potrzebowała dalszych instrukcji. Natychmiast otworzyła się przed nim i głośno krzyknęła z nieukrywanej przyjemności, gdy wszedł w nią jednym szybkim, gładkim ruchem.

– Tak! – niemal załkała. – Tak!

Tego było już za dużo. Kiedy oplotła go nogami, Kieran zadygotał z rozkoszy. Zagłębił się w jej miękki, zapraszający przesmyk, pchając raz za razem. Ściany jej miłosnego korytarza zacisnęły się wokół jego męskości, zwierając się, rozluźniając, zwierając i rozluźniając, aż nie mógł tego więcej znieść i długo powstrzymywane pożądanie eksplodowało wytryśnięciem miłosnych soków w takiej obfitości, że nie pomieściły się w ciele Fortune i wypłynęły, plamiąc pachnące lawendą prześcieradło.

– Kocham cię! – zawołał.

– Tak jak ja kocham ciebie – załkała. – Mój ukochany, już nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Aż do tej chwili nie uświadamiałam sobie w pełni, jak bardzo mi ciebie brakowało, jak bardzo za tobą tęskniłam, Kieranie. Całowali się zgłodniałe, namiętnie, miażdżąc sobie wargi, jakby nie mogli się sobą nasycić.

– Chcę więcej – mruknął prosto w jej ucho.

– Tak, proszę! Więcej i więcej i więcej! – odpowiedziała mu Fortune, gdy na krótką chwilę ich ciała się rozplotły. Roześmiał się i odgarnął pukiel włosów, które rozplotły się podczas ich namiętnego stosunku.

Z jakiegoś powodu, moja ukochana, nie uważam, żeby to była niemiła perspektywa. Nigdy więcej nie powinniśmy się rozstawać, Fortune. Nigdy! – przytaknęła.

ROZDZIAŁ 18

Ściany Kaprysu Fortuny otynkowano. Podłogi wypiaskowano i wypolerowano. Zawieszono gobeliny i rozłożono indyjskie dywany. Rozstawiono meble, które Fortune przywiozła ze sobą z Anglii. Kieran Devers zaprosił irlandzkich kolonistów na wspólne świętowanie dożynek. Przybyli, by jeść, pić i tańczyć. Stali uroczyście, gdy ojciec White, jezuita towarzyszący wyprawie Leonarda Calverta, poświęcił Kaprys Fortuny. Poczucie wspólnoty było bardzo silne.

Lekarka, pani Happeth Jones, przyniosła Fortune specjalny podarunek w postaci dwóch krzewów różanych.

Przywiozłam ich tuzin z Irlandii i dobrze przyjęły się w tutejszym klimacie – wyjaśniła. – Proszę mnie odwiedzić w najbliższym czasie, milady, to dam pani wzmacniającą miksturę dla pani i dziecka, które pani nosi pod sercem. Przyszłą wiosną urodzi się mnóstwo dzieci. Wygląda na to, że wszyscy mężowie byli bardzo szczęśliwi widząc znów swe żony, milady. – Jej piwne oczy błysnęły zza okularów. Fortune roześmiała się radośnie.