Выбрать главу

Niektórzy z dyrektorów roześmieli się głośno i zaczęli między sobą szeptać.

– Na szczęście teraz mogę uwolnić go od tego problemu. Zauważyłam również kilka innych rzeczy, które moim skromnym zdaniem wymagają zajęcia się nimi, ale to przy innej okazji. Dziś jest dzień naszego ślubu. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że wyszłam za najwspanialszego człowieka, jakiego kiedykolwiek znałam. Każdej kobiecie życzę takiego szczęścia. Dziękuję, że zechcieliście towarzyszyć nam w tym szczególnym dniu i cieszyć się z nami.

Terri usiadła, a głos zabrał kapitan statku.

– Zapraszamy wszystkich na tańce. Zabawa odbędzie się w sali „Blue Grotto" na pokładzie A. Jednak zanim tam przejdziemy, proponuję wznieść toast za nowożeńców. Mamy nadzieję, że czekają was tylko drobne problemy i że wspólnie je pokonacie. Na zdrowie.

Terri uśmiechała się cały czas, choć jej serce krwawiło. Nawet jeśli ich małżeństwo będzie jak inne, obawiała się, czy da radę donosić dziecko. A jeśli nie?

Ben objął ją w talii.

– Wszystko w swoim czasie – szepnął, jakby rzeczywiście potrafił czytać w jej myślach. – Dziś zatańczymy razem po raz pierwszy w życiu. Nie mogę się doczekać. Idziemy? Wszyscy patrzą.

Ujęła jego ramię. Z sali balowej dochodziły już dźwięki salsy.

Po chwili tańczyła w ramionach swojego męża. Jego bliskość i dźwięki muzyki oszołomiły ją.

Była wdzięczna, że Ben nie próbował żadnych skomplikowanych figur. Po prostu kręcili się w rytm muzyki, a ich ciała co chwila stykały się ze sobą.

W końcu odważyła się podnieść wzrok.

– Wszyscy zastanawiają się, kiedy zaczniemy miodowy miesiąc – powiedział Ben. – Możemy wyślizgnąć się po cichu i dać im pretekst do spekulacji.

Terri nie miała wątpliwości co do jego intencji. Marzył o tym, by znaleźć się z nią sam na sam i wreszcie móc się z nią kochać.

– Nie było tak trudno – powiedział, kiedy drzwi windy zamknęły się za nimi. – A teraz, kiedy już jesteśmy sami, powiedz mi, o czym rozmawiałaś z kapitanem Ortizem. Odnaleźli ciała?

Gdyby ktokolwiek usłyszał teraz ich rozmowę, zapewne nie domyśliłby się, że dopiero co złożyli sobie przysięgę małżeńską.

– Nie. Powiedział tylko, że cieszy się, że z tej tragedii wyniknęło coś dobrego. Życzył nam dużo szczęścia.

Postanowiła nie wspominać o Juanicie.

– To miło z jego strony.

Winda zatrzymała się, drzwi otworzyły się i znaleźli się w swoim mieszkaniu. W foyer ustawiono ślubne prezenty. Terri z trudem przeszła między pakunkami do salonu.

Odwróciła się do Bena.

– To był piękny ślub, Ben. Każda panna młoda mogłaby sobie takiego życzyć. Dziękuję za wszystko. Twoja rodzina jest wspaniała.

– Twoja również.

Zaczął rozwiązywać krawat. Pomogła mu.

– Zauważyłem, że Parker był bardzo zajęty pocieszaniem samego siebie.

Puls Terri nieznacznie przyspieszył.

– Miał nadzieję, że dostrzeżesz jego pocałunek. Lubię go i wierzę, że któregoś dnia także i on odnajdzie swoją drugą połowę.

– Ja też. Creighton powiedział mi coś ciekawego.

– Tak?

– Zwolnił Marthę. Ostrzegł ją, że jeśli będzie robiła jakiekolwiek problemy Parkerowi, oskarży ją, że bez pozwolenia wzięła firmowy samolot, by przylecieć do Ekwadoru.

– A więc to w ten sposób dotarła do ciebie tak szybko! – Terri nie kryła oburzenia. – Cieszę się, że Creighton się jej pozbył. Ze względu na was wszystkich.

– To najlepszy ślubny prezent, jaki mógł nam dać. Co chciałabyś teraz robić?

– Otworzyć prezenty na twoim łóżku.

– Dlaczego tam?

– Ponieważ wyglądasz na zmęczonego. Wiem, że cię boli. Może przyniosę ci tabletki przeciwbólowe i przebierzemy się w coś luźnego?

– Wszystko brzmi dobrze, z wyjątkiem prezentów.

– W takim razie zajmiemy się nimi innego dnia. Zresztą mam dla ciebie niespodziankę.

Najwyraźniej spodobało mu się to, co usłyszał, bo w jego oczach zapaliły się dwa ogniki.

– Tylko się pospiesz.

Jednego była pewna, lubił jej towarzystwo. Miała nadzieję, że jeśli to się nie zmieni, nadejdzie dzień, w którym okaże jej, że pragnie czegoś więcej…

Ubrała się w szlafrok, odnalazła kasetę wideo, o którą jej chodziło i włożyła ją do kieszeni.

W kuchni nalała wody do wazonu i włożyła do niego gałązkę łubinu. Potem wzięła tabletki i ruszyła do sypialni Bena.

– Co to za niespodzianka?

Terri spojrzała prowokująco.

– Kapitan Rogers miał rację, mówiąc, że jesteś niecierpliwy. – Wyjęła z kieszeni kasetę wideo i włożyła ją do odtwarzacza. – To ślubny prezent od Beth.

Kiedy na ekranie pojawił się tytuł „Niewidzialny mężczyzna", Ben zachichotał.

– Musiała się tego nieźle naszukać – powiedziała z uznaniem Terri.

– Usiądź obok mnie. – Ben poklepał ręką łóżko obok siebie z taką miną, jakby to była najbardziej naturalna rzecz pod słońcem.

Byłoby śmiesznie, gdyby usiadła na krześle. W końcu są teraz mężem i żoną.

Starając się zachowywać swobodnie, podeszła do łóżka. Westchnęła z ulgą i oparła głowę na dłoniach. Film był świetny, ale po kilku minutach oczy zaczęły się jej zamykać.

– Twój pomysł z izbą handlową jest doskonały. Ale bardziej zaciekawiła mnie uwaga na temat tego, co jeszcze należałoby zmienić.

Terri otworzyła oczy.

– Nie będziesz oglądać filmu?

– Już obejrzałem.

– Chcesz powiedzieć, że już się skończył?

– Uhm, chyba wszystko przespałaś.

– Żartujesz! – Terri spojrzała na zegarek. Ben miał rację. – Chrapałam?

Wybuchnął śmiechem.

– Nie powiem ci.

– Chrapałam!

– Jeśli to twój jedyny sekret, to nie masz się czym martwić.

A jeśli powiedziała coś przez sen? Jeśli wołała go po imieniu?

– O czym chciałbyś usłyszeć najpierw?

– O tym, co twoim zdaniem jest najważniejsze.

– Wszystko jest ważne.

– Mów.

Przygryzła wargę.

– Jesteś pewien, że chcesz rozmawiać o tym właśnie teraz?

– A dlaczego nie?

– No dobrze. Na statku mają mieszkać całe rodziny, a nie znalazłam w spisie istniejących instytucji kliniki weterynaryjnej.

– Zarząd zadecydował, że na statku nie wolno trzymać zwierząt.

– Ale większość rodzin je ma. Dlaczego podjęliście taką decyzję?

– Z powodów czysto technicznych. Jest zbyt dużo procedur dotyczących przewożenia zwierząt do różnych krajów. Obowiązują kwarantanny.

– To wszystko tłumaczy. Między innymi dlatego potrzebujesz izby handlowej. Ktoś musi zadbać o to, aby oferowano różne usługi. Zapoznam się z tym tematem i na następnym spotkaniu przedstawię moje propozycje. Nie ma też przedszkola.

– Ten temat nigdy się nie pojawił.

– Czy to oznacza, że macie dla dzieci limit wieku?

– Muszą być co najmniej w szkole średniej.

– Naprawdę? Nie widziałam tego w folderze.

– Do każdego dołączamy osobno listę obowiązujących u nas zasad.

– A co się stanie, jeśli któraś z kobiet zajdzie w ciążę?

– Ta rodzina musiałaby sprzedać mieszkanie.

– A gdybym ja urodziła dziecko, musiałabym wyprowadzić się ze statku?

– Oczywiście, że nie.

– A więc dyrektorzy podlegają innym prawom?

– Oni zainwestowali miliardy dolarów. To daje im pewne przywileje.