Выбрать главу

Zgodnie z tym, co mówił Ben, pogoda miała się pogorszyć, co jego osobiście bardzo cieszyło. Chciał się przekonać, jak statek będzie się sprawował w trudnych warunkach. Płynęli do Buenos Aires, gdzie na pokład mieli wsiąść kolejni pasażerowie.

W końcu Terri wróciła do mieszkania. Przebrała się, zjadła mały posiłek i poszła do szpitala. Chciała odwiedzić Juanitę i jej dziecko, ale po drodze odebrała telefon z pytaniem, gdzie przenieść jej rzeczy. Musiała odłożyć wizytę w szpitalu na później.

Pospiesznie wróciła do mieszkania.

Na szczęście to Beth wszystko pakowała. Każda paczka była opatrzona stosowną naklejką, co znakomicie ułatwiało rozpakowanie. Pudełka oznaczone napisami „kuchnia", „łazienka", „salon" zostały w mieszkaniu, resztę Terri kazała zanieść do nowego biura. Sama też tam poszła i zaczęła otwierać pudła. Ta praca tak ją pochłonęła, że nawet nie zauważyła nadejścia Johna Reagana. Chętnie przyjęła jego pomoc, zwłaszcza że musiała podłączyć komputer. Ale czuła się trochę winna, że go odrywa od pracy.

– Zostawiłem na drzwiach kartkę. Jeśli ktoś będzie mnie potrzebował, na pewno trafi we właściwe miejsce. Co jeszcze zrobić?

– W tym wielkim pudle jest mój ulubiony fotel. Trzeba go złożyć.

– Pójdę po narzędzia.

Po chwili wrócił i skręcając fotel, spytał o Juanitę. Terri opowiedziała mu, co się wydarzyło.

– Widziała już pani dziecko?

– Nie. Ale pójdę do szpitala, jak tylko tu skończę.

– Ależ mieli inaugurację! – roześmiał się John.

– Jestem pewna, że…

– Co zrobić teraz?

– Proszę mi pomóc zadecydować, gdzie mam to powiesić. – Wyjęła fotografie przedstawiające atrakcje turystyczne w rejonie Black Hills. Poprosiła, aby zawiesił jedną nad biurkiem.

– Byłem kiedyś na Mount Rushmore. Jest niezwykła.

– To prawda.

– Pojechaliśmy tam z kumplami podczas rajdu motocyklowego.

Spojrzała na niego zaskoczona.

– Jeździsz na harleyu?

– Jeżdżę. Zabrałem go ze sobą na statek. W każdym porcie będę wyjeżdżał na ląd.

– W takim razie na pewno to ci się spodoba. – Następna fotografia przedstawiała motocyklistów w ciemnych okularach i skórzanych kurtkach jadących na swoich błyszczących maszynach grzbietem góry.

John jęknął z zachwytu. Terri znała miłość tych ludzi do swoich maszyn.

– Miałam kiedyś chłopaka, który jeździł harleyem. Jeździłam z nim po kryjomu przed rodzicami.

– Naprawdę? – John skończył wbijać gwóźdź w ścianę, powiesił fotografię i cofnął się o krok, by popatrzeć na swoje dzieło. – Może chciałaby pani kiedyś przejechać się moim? Mógłbym panią zabrać w miejsca, do których nie można dojechać samochodem.

– Interesująca propozycja – dobiegi ich z tyłu głęboki męski głos.

Oboje odwrócili się jednocześnie.

– Ben…

Jak zawsze na jego widok jej serce zaczęło szybciej bić. W białym garniturze wygląda! zachwycająco. Żaden mężczyzna nie mógł się z nim równać.

Jednak teraz jego twarz była nieprzenikniona. Po prostu stał, patrząc na nich spod na wpół przymkniętych powiek.

– Panie Heniek, proszę przyjąć gratulacje z okazji ślubu.

– Dziękuję, panie Reagan.

Terri poczuła się nieswojo.

– John był tak miły, że pomógł mi rozpakowywać rzeczy.

– Widzę.

John uśmiechnął się.

– Nie miałem akurat nic innego do roboty. Miło nam, że pana żona jest z nami na pokładzie.

– Wygląda na to, że miał pan okazję spędzić z nią więcej czasu niż ja.

Uff. Gdyby go nie znała lepiej, pomyślałaby, że jest o nią zazdrosny. Ben spojrzał na nią.

– Skoro nie ma tu już nic więcej do roboty, może pójdziemy do szpitala zobaczyć dziecko. Czy może byliście już tam razem?

– Nie – odparła cicho. Ben był wściekły.

John najwyraźniej doszedł do takiego samego wniosku, bo znacząco spojrzał na zegarek.

– Nie wiedziałem, że jest już tak późno. Do zobaczenia jutro, pani Heniek.

– Niech pan nie zapomni swoich narzędzi – rzucił za nim Ben.

– Rzeczywiście.

Przechodząc obok Bena, skinął mu głową i wyszedł z pokoju.

Ben stał jak słup soli.

– No i co o tym myślisz? – spytała nienaturalnie pogodnym głosem Terri, wskazując głową pokój.

– Mamy na pokładzie osobę, która zajmuje się urządzaniem biur. Zaprojektowałaby wszystko zgodnie z twoimi sugestiami. Nie miałem pojęcia, że zamierzasz umieścić tu osobiste rzeczy.

Dlaczego był taki zdenerwowany?

– Pomyślałam, że zaoszczędzę trochę twoich pieniędzy – wyjaśniła. – Jeśli uważasz, że moje rzeczy nie wyglądają dobrze, możemy je zabrać na górę.

– Na razie jeszcze nie grozi mi bankructwo, ale doceniam twoją troskę o stan naszych finansów. Jeśli zaś chodzi o biuro, to wygląda wspaniale. Doskonale podkreśla twoją osobowość. Kiedy kwiaciarze skończą dekorowanie piętra, powiem im, żeby skonsultowali się z tobą w sprawie roślin. Idziemy?

Wyszła za nim, postanawiając za wszelką cenę go rozweselić.

– Twoje obawy o statek okazały się bezpodstawne. Płyniemy cały dzień" i jak dotąd nic się nie wydarzyło.

– O „Titaniku" też tak mówili.

Terri wybuchnęła śmiechem i ścisnęła jego rękę. Jego palce splotły się z jej.

– To jedyny film, którego na pewno nie będziemy oglądać. Kupiłam wczoraj mrożoną pizzę. Co powiesz na to, żebyśmy zjedli ją, oglądając „Zabójcze pomidory"?

– Nie masz choroby morskiej?

– Jeszcze nie.

– Dziwię się, że po tych tabletkach nie chce ci się spać.

– Nie wzięłam ich. Mam nadzieję, że nie będę potrzebowała…

– Dobry wieczór państwu – jakiś kobiecy głos przerwał jej w pół zdania. – Zastanawiałam się, kiedy nas państwo odwiedzą. Chyba wszyscy na statku już tu byli, żeby zobaczyć dziecko – powiedziała na ich widok uśmiechnięta pielęgniarka.

– Jak się czuje matka? – spytał Ben, zanim Terri zdążyła coś powiedzieć.

– Dostała środki przeciwbólowe i zasnęła. Ale dziecko można zobaczyć. Koleżanka zaraz państwa zaprowadzi.

– Och, Ben, czyż nie jest piękna? Spójrz na te ciemne loki. Juanita dobrze się spisała. Mam nadzieję, że jak wydobrzeje, pozwoli mi potrzymać małą.

Ben objął żonę i przytulił do siebie.

– Nie mam co do tego wątpliwości. Tymczasem twój mąż nie może przestać myśleć o pizzy.

W jego głosie nie było już słychać złości.

– Ja też jestem głodna. Chodźmy.

Kiedy wracali do domu, zupełnie znienacka zrozumiała, co dzieje się w głowie Bena.

– Przykro mi, że nie zaczekałam na ciebie z urządzaniem biura. Gdybym to ja zastała cię z jakimś obcym człowiekiem, z którym dzieliłbyś się swoją przeszłością, też bym się wściekła. Nie chciałam jednak, by te pudła zawadzały. Nigdy więcej nie zachowam się tak bezmyślnie. Obiecuję.

– Nie musisz mnie przepraszać, Terri. Zezłościłem się, bo nie zastałem cię w domu. Byłem rozczarowany i wściekły. To czysto egoistyczna reakcja.

– Ben, jest jeszcze coś, o czym chciałabym ci koniecznie powiedzieć.

– Mianowicie?

– Odkąd powiedziałam twoim kolegom, że zostałam nowym szefem działu handlowego, czuję się jak idiotka. To stwierdzenie było po prostu śmieszne. Chciałam, żebyś był ze mnie dumny, więc uczepiłam się tego, co najlepiej umiem robić, choć może niepotrzebnie. Próbuję powiedzieć, że jesteś dla mnie niezwykle wyrozumiały. Postaram się być dobrą asystentką, ale będziesz musiał mnie wielu rzeczy nauczyć.

Ben poszedł za nią do kuchni.

– Nie podejmujmy dziś żadnej decyzji. Jutro po śniadaniu możemy pójść do mojego biura i wszystko omówić.