– Kocham, cię, Terri. – Objął ją i pocałował.
W tej samej chwili zadzwonił telefon, przypominając, że czas wracać do domu.
Genua, Włochy.
Ben spojrzał na zegarek. Była piąta po południu. Odłożył pióro, wstał zza biurka i wyszedł z biura. Nie mógł doczekać się powrotu Terri.
Pojechała na ląd z Juanitą, aby dokupić kilka rzeczy do nowego przedszkola. Odkąd sprzedali wszystkie apartamenty, mieli na pokładzie sporą gromadkę dzieci.
Dawno powinna wrócić, a w dodatku nawet nie zadzwoniła. Nie lubił, gdy przebywała z dala od niego.
Minęły cztery miesiące od ich ślubu. Chciał ją zabrać na kilka dni do Wenecji i Horencji, by to uczcić. Zamówił już samochód. A może owocem tego wypadu będzie dziecko?
Wszedł do mieszkania, ale Terri nie było. Nie potrafił powstrzymać uczucia rozczarowania.
Ruszył do sypialni. Na drzwiach zobaczył jakąś kartkę.
„Stop. Idź do łazienki, przygotuj się. Na łóżku w pokoju gościnnym znajdziesz potrzebne rzeczy. Kiedy będziesz gotowy, zapukaj trzy razy".
Uśmiechnął się.
Umył się, założył jedwabny szlafrok w egipskie wzory, a jego rozbawienie zaczęło ustępować miejsca pożądaniu.
Stanął przed drzwiami i zapukał trzy razy.
– Jeśli nie jesteś moim niewolnikiem Orastesem, odejdź.
Orastesem? Nagle coś zaświtało mu w głowie.
– To ja, Orastes.
– Skąd mam wiedzieć, że to prawda?
– Znasz wszakże mój głos. Żyję tylko po to, by ci służyć.
– A zatem możesz wejść.
Kiedy wszedł do sypialni, miał wrażenie, że cofnął się w czasie. Scenografia przygotowana przez Terri godna była najprzedniejszej teatralnej sztuki.
– Podejdź do mnie, ukochany – wyciągnęła ramiona w jego stronę. – Mam dla ciebie podarunek. A potem uściśniemy się po raz ostatni, zanim odkryje nas straż faraona.
Wiedział, że to tylko gra, ale uległ jej urokowi i pozwolił się wciągnąć w zabawę.
– Orastes…
Położył się obok niej, chcąc jak najszybciej wziąć ją w ramiona, ale Terri podała mu niewielką paczuszkę.
– Otwórz szybko.
Zrobił to, po czym przez chwilę patrzył na trzymany w ręku przedmiot lekko zdezorientowany, zanim zdał sobie sprawę, że to zupełnie współczesny test ciążowy.
Przeniósł wzrok na Terri.
– Kochanie… – Zaczął, ale nie dała mu skończyć. Przylgnęła do niego całym ciałem i pocałowała tak, jakby za chwilę świat miał przestać istnieć.
– Tak bardzo tego pragnąłem – spojrzał jej w oczy. – Tym razem urodzisz śliczne, zdrowe dziecko.
– Wiem o tym. Lekarz twierdzi, że wszystko jest w porządku. To zapewne dlatego, że mam najwspanialszego męża pod słońcem.
– Terri? Dlaczego mi dotąd nie powiedziałaś?
– Proszę, nie miej żalu.
– Nie mam. Jestem uszczęśliwiony.
– Naprawdę nic nie zauważyłeś? Żadnych zmian?
– Teraz, kiedy o tym myślę, to tak.
– Myślałeś, że będę od razu gruba?
– Jesteś okrągła tylko tam, gdzie potrzeba. Kiedy tu wszedłem, pomyślałem, że moja żona jest najpiękniejszą kobietą pod słońcem.
– To ja mam najprzystojniejszego męża na świecie. A teraz szybko, obejmij mnie raz jeszcze. Straże zaraz tu wpadną i przyniosą wystawny obiad przygotowany przez szefa kuchni.
– Teraz? – jęknął.
– Obawiam się, że tak. Plotki głoszą, że przygotował dla przyszłego ojca wyśmienite ciasto. Ale nie martw się, kochanie. Jak wyjdą, będziemy mieli dla siebie dużo czasu. Dla jego zabicia przygotowałam nawet film na wideo…
REBECCA WINTERS