5. Deficyt uczucia – typowa wymówka przyłapanych na niewierności mężczyzn w stylu „to był tylko seks” jest głupia 1 naiwna. Za zdradą zawsze kryje się deficyt uczucia. Dlaczego bliskości, której nie dostaję w domu, nie mogą doznać gdzie indziej?
6. Wolność – niewierność w imię wolności. Z małżeństwem i rzucaniem palenia jest bardzo podobnie. Rzucenie palenia nie jest samo w sobie trudne. O wiele trudniejsze jest zaakceptowanie myśli, że już nigdy więcej nie poczuje się smaku papierosa. Nigdy więcej innej kobiety?! Zanim mężczyzna wpadnie na skutek tej myśli w panikę, uspokaja się myślą, że przecież są jakieś wyjścia awaryjne. Cała władza w ręce żony, ale lojalna opozycja w różnych pozycjach z kochankę. W imię szeroko pojętej wolności.
7. Przygoda – mali chłopcy wiedzą doskonale, że jabłka z ogrodu sąsiada smakują przecież o wiele lepiej. Dlaczego u dużych chłopców ma być inaczej? Mężczyźni do końca życia pozostają chłopcami. To, co różni kilkudziesięcioletnich od kilkunastoletnich chłopców, to głównie cena ich zabawek.
8. Wyzwanie – dlaczego uszczęśliwiać tylko jedną kobietę? Można przecież uszczęśliwiać inne. To wymaga wprawdzie wysiłku, organizacji, ofiar, ale przynosi niebywałe zadowolenie. Dlaczego być tylko w jednej radzie nadzorczej? Prawdziwy mężczyzna powinien podejmować przecież nowe wyzwania. Poza tym, to namiastka odwiecznej fantazji wielu mężczyzn: znaleźć się w łóżku z dwiema kobietami na raz. Istnieje wprawdzie duże prawdopodobieństwo, że kochając się we troje zawiedzie się dwie kobiety, a nie jedną, ale co tam. Wyzwanie pozostaje wyzwaniem.
Lista z książeczki do niewierności egocentryka, kłamcy i łajdaka, myśli teraz Pani, prawda? I ma Pani rację. Ale jestem pewien, że ogromna większość 70% statystycznie przyznających się do niewierności mężczyzn mniej lub bardziej kieruje się tym swoistym oktalogiem. I nie mam tutaj wcale na myśli tych chronicznie, patologicznie i nieuleczalnie niewiernych, którym się wydaje, że urlop „all inclusive” obejmuje także dziewczynę, która przychodzi co rano sprzątać pokój w hotelu.
Pozwoli Pani że moją „listę przyczyn”, dla których niewierne staja się (coraz częściej) kobiety przedstawię w moim kolejnym liście.
Tak jak Pani, obawiam się proroctw, tarotów, przepowiedni i ogólnie wszelkiego rodzaju okultyzmu rozumianego jako doktrynę ezoteryczną zakładającą istnienie w człowieku i przyrodzie sił tajemnych. Zawsze uciekałem i broniłem się przed uczestnictwem we wszelkich praktykach magicznych, czy to była Cyganka, która koniecznie chciała zbadać moją linię życia, czy bezrobotny astrofizyk, który przemianował się na astrologa i który chciał w swoim laptopie policzyć mój „prawdziwy horoskop”. Nigdy nie chciałem, aby ktoś wymyślił i za pieniądze opowiedział mi moją przyszłość. A o swojej przeszłości wszystko i tak sam wiem najlepiej. I nie ma to (ta obawa) nic wspólnego z moim wykształceniem. Znam kilku fizyków, chemików i informatyków, którzy wierzą w kabały. Szczególnie te, które zapowiadają ich niebywałe sukcesy w przyszłości. Obawiałem się, że każda przepowiednia mogłaby wprowadzić zakłócenie do świata moich marzeń. Można bowiem próbować przewidywać czyjąś przyszłość, ale nie da się przepowiedzieć niczyich marzeń. A dla mnie przyszłość to przede wszystkim marzenia. A tych nie mogą znać ani Cyganka, ani numerolog z laptopem, ani nawet ja sam. Tego nie obejmuje żaden okultyzm. Ani numeryczny ani tantryczny.
„Marzy Pan?” – pyta Pani. Oczywiście, że marzę. Żeby coś się zdarzyło, najpierw trzeba to sobie wymarzyć. Duża część mojego życia jest utkana z marzeń, które na początku wydawały mi się zupełnie nierealne. Będę marzył na minutę przed śmiercią, wierząc, ze nawet i to ostatnie marzenie, także mi się spełni. Ostatnio marzę niepoprawnie. Większość moich marzeń żyje ze mną długo, Powraca, krystalizuje się i po jakimś czasem zamienia w „projekty”. Choć ostatnie marzenia nie są z „tej półki”, bowiem marzę o czymś, co nie może się spełnić. Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku. To wynik chyba starzenia się. Jedną, a dla niektórych jedyną, zaleta starzenia się jest nabieranie mądrości i tak zwanego doświadczenia. Czasami wcale nie jestem jednak pewny, czy to doświadczenie się do czegoś przydaje. I tak popełniamy błędy, tyle że mając doświadczenie, natychmiast wiemy, że je popełniliśmy…