– Luan nie uderzy, Wielki Panie – szepnął mu Zaan do ucha, bo znał treść listów szpiega Zakonu.
– Skąd wiesz?
– Wszystko w rękach… Bogów – powiedział Zaan ostrożnie, ale książę domyślił się błyskawicznie. Przymknął tylko oczy.
– Czytaj dalej! – ryknął do skryby.
„Armia Zachód oddaje Yach i wycofuje się na linię obronną Gender – Yulle. Porty zamknięte. Spichrze zabezpieczone. Racjonowanie żywności. Garnizony we wszystkich ważniejszych miastach wzmocnione…”
– Ozłocić stratega Milte.
„Armia Domowa w rozsypce. Syn Tau zebrał to, co zostało. Ale żołnierze nie chcą się podporządkować, bo ich dowódca zamknięty w stolicy. Kordon jednak działa. Nic poza tym. Wokół miasta niedługo będzie głód. Żołnierze grabią wioski. Może dojść do starć z Armią Wschód. Na południe od stolicy bezhołowie. Na zachód Milte z Nauzeą wieszają, kogo się da i może utrzymają spokój. Na wschód jedna wielka tragedia jeszcze przez jakieś dziesięć dni zanim Tau nie dojdzie i nie obsadzi garnizonów swoimi ludźmi. Na morzu – czysty, żywy koszmar. Marynarze wrzucają worki z żywnością za burtę, żeby odciążyć okręty i dopłynąć gdziekolwiek, poza strefę zamkniętych portów. Kanibalizm na razie tylko w stolicy, ale nie są to pewne wiadomości. A jeśli chodzi o nasze sprawy… Źródła finansowania odtworzone. Wszystko w porządku. Gdybyś chciał przesłać rozkazy, strzelaj z kuszy w człowieka w czerwonym kubraku, kiedy tylko tamten uniesie ręce. Weź dobrego strzelca. Hasło: „Wy świnie jedne. Pozabijamy was wszystkich”. Pozdrowienia. M.”
– O Bogowie dobrzy – Orion westchnął lekko. – Milte z Nauzeą spacyfikują Zachód. Tau powstrzyma Armię Domową i chwyci Wschód za pysk. Południe… A szlag z południem. Troy będzie więc istnieć.
– Wielki Panie – odważył się powiedzieć Zaan.
– Zaraz – książę zdawał się go nie słuchać. – Czy ostatni ustęp listu znaczy, że możesz przekazać wiadomość?
– Tak, panie. Tak sądzę, Wielki Panie.
– Dobrze – Orion skinieniem ręki przywołał innego skrybę z przyrządami do pisania. – Obiecaj temu posłańcowi w czerwonym kubraku tyle złota, ile zdoła unieść, jeśli tylko dotrze do pałacu!
Wśród żołnierzy przy bramie można było zauważyć jakieś poruszenie. Po chwili przybiegł dziesiętnik. Chcąc złożyć ukłon, o mało nie przewrócił się przed Wielkim Księciem.
– Melduje dziesiętnik…
– No co tam? – przerwał mu Orion.
– J… ja… jakiś ścierwnik chce widzieć Zaana – wyszeptał przerażony żołnierz.
– Idziemy – zakomenderował książę.
– Ależ panie! Tam morowe powietrze!
– Stul pysk – książę ruszył szybkim krokiem do bramy. – Sprytni są twoi mocodawcy – mruknął do Zaana. – Ścierwnika nikt nie ruszy.
Podeszli do wykuszu w obronnej machikule. Orion znowu nałożył maskę wyobrażającą ptasi pysk. Zaan znowu obwiązał twarz chustą.
– Ja jestem Zaan – ryknął w ciemność.
– Od Zyriona, pozdrowienia – rozległ się donośny głos. Ścierwnika naprawdę nikt nie ośmielił się ruszyć. Tak wielki był strach, tak straszna legenda otaczająca tych ludzi. Nawet tłum głodnych pod murami nie odważył się podejść bliżej.
– No słucham!
– Zyrion mówi: Nie mam wielkich możliwości rozeznania, co w mieście. Wiem, że padła mennica, cmentarz w wysokim i rada. Organizacja jeszcze jest. Ktoś rozpuszcza plotki, że całemu nieszczęściu winny książę Sirius. Że Bogowie przeciw niemu. Kanibalizm w Wysokim – to stwierdzone. Archentar lał już ołów. Tłum szturmuje nieprzerwanie. Dahren odcięty zupełnie, jeśli starczy mu żywności, wytrzyma. Jeśli nie, rozerwie kordon i ruszy na miasto, by przywrócić organizację nawet kosztem poświęcenia siebie. Wiadomość pewna od kogoś z otoczenia samego Wielkiego Księcia. Pałac oblężony. Bili się już dwa razy. Naprzeciw stoi kilka setek zbuntowanego garnizonu. Na razie niebezpieczeństwa nie ma. Ale jak przyłączy się reszta wojska w murach, Król wycofa się do wieży. Urzędy ewakuowane do cytadeli – te które zdążyły. Port i więzienie już padły. Wbrew pozorom organizacja jeszcze jest. Dostawy skąpych racji do zamurowanych domów funkcjonują. Ogniska się palą. Poza murami: Tau już blisko – garnizony Armii Domowej pierzchają w popłochu, bo wiedzą, że będzie wieszał. Armia Tau rozlała się na równinie i trasuje drogi. Porty zamknięte. Nie wiem, co na zachodzie. Krążą plotki, że strateg Milte zrobił rzeź w Koa i umocnił się na linii Gender – Yulle. Podobno jest z nim córka Dahrena, ale nie wiem która. To nie sprawdzone: Yach padło. Milte wraz z córką W. K. zrobili las szubienic wzdłuż drogi królewskiej numer jedenaście. Żywność więc dopływa z prowincji Koine, ale tu (mówię o Poa) jeszcze jej nie widać. Ceny na targu: miarka owsa za miarkę złota. Wojsko jednak (to sprawdzone) wiesza każdego, kto podejdzie do spichrzy. Armia Domowa (przynajmniej w Poa) spisuje się nieźle. Byłem na posłuchaniu u komendanta garnizonu. Nie bardzo wie, co robić. Trzyma spichrze i strategiczne węzły drogowe. Nie wiem, ale mam wrażenie, że może dojść do starć, jeśli Milte z córeczką W. K. skierują tu oddziały Armii Zachód. Morale zerowe. Jeśli więc Milte uderzy, ci tutaj pierzchną w popłochu. Gorzej z portami. Żołnierze grabią zagranicznych kupców, kiedy chcą. Niby jest blokada, niby jeszcze nasi kupcy mogą handlować. Ale to nie potrwa długo. Jeśli Milte nie uderzy, to moja następna wiadomość będzie z Linnoy. Czekam na instrukcje. To powiedział Zyrion.
Orion w stanie najwyższej ekscytacji krzyknął od razu:
– Czy można przekazać wiadomość do pałacu?
– Nie – „ścierwnik” pominął wszystkie tytuły, ale Wielki Książę jakoś nie obraził się tym razem. – Pałac oblężony. Nawet ja nie przejdę.
– A w mieście? Czy jest jeszcze organizacja?
– Jest. Wszystko działa jak w planie na wypadek zarazy. Ci tutaj – wskazał na ludzi gromadzących się pod murami. – To tylko nieszczęśliwcy, którzy utracili bliskich, zwariowali sami w zamurowanych domach albo biedota, do której nie dociera żywność z naszego urzędu, bo nie byli rejestrowani.
– Czy można przez ciebie przekazywać rozkazy innym ścierwn… mmmm… znaczy Urzędowi – dodał Zaan.
Książę obok nie obraził się, że ktoś ośmielił się powiedzieć coś do osoby, z którą właśnie rozmawiał. Naprawdę znał wartość człowieka w czarnym płaszczu.
– Można – odpowiedział ścierwnik. – Zyrion tak zabezpieczył moją rodzinę na przyszłość, że… będę wam służył.
– Twoja rodzina jest poza murami miasta? – spytał książę.
– Tak. Zyrion wywiózł moją żonę i wszystkie dzieci w ostatniej chwili. Dał im wioskę, sam widziałem jeszcze dokument z pieczęciami. Za to, żebym przekazywał wieści. A jak umrę, jest jeszcze paru innych z tym samym zadaniem.
Zaan uśmiechnął się lekko. Zyrion był niezawodny. I w istotnych sprawach nie liczył się z pieniędzmi. Jak on zdążył w ostatniej chwili, podczas ewakuacji przepisać wioski na rodziny ścierwników i wywieźć z miasta ich żony i dzieci?
– Przyjdź jutro. Będę miał wieści do przekazania – rozkazał Wielki Książę. – I… Twoja rodzina może oczekiwać wioski także ode mnie.
– Dzięki panie! – ścierwnik zgiął się w ukłonie.
Książę odwrócił się, zdejmując z twarzy ptasią maskę. Pstryknięciem palców przywołał najbliższego dworzanina.
– Skryba do mnie i doradcy – szybkim krokiem ruszył do swoich komnat.
Zaan ruszył chwilę później. Ale nie do swojego pokoiku. Przeszedł przez gabinet anatomiczny, pozbawiony obecnie wybebeszonych zwłok. Zbyt wielki był strach, żeby trzymać nawet „zdrowe” ciała w pałacu. Zaraza robiła spustoszenia nie tylko wśród ludzi, wymiotła też eksponaty z sali, gdzie jacyś idioci grzebali w cudzych flakach. Zapach jednak pozostał. Zaan osłonił nos chustą, wchodząc do pokoju matematyka.