Выбрать главу

– Dziękuję – szepnęła. – Widzisz, jakim jestem tchórzem?

– Najdroższa moja, ja sam jestem przestraszony. Pamiętaj, że oboje nie mamy doświadczenia. Do tego nie wolno mi cię dotykać. W tej sytuacji łatwiej mi w ciemnościach, kiedy nie tak wyraźnie widzę twoje piękne, pociągające ciało.

Piękne? Pociągające? Słowa brzmiały dla Unni niczym najpiękniejsza muzyka.

– Nie, Jordi, nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ty przecież nigdy mi nic nie mówisz.

– Myślisz, że byłoby nam łatwiej, gdybym mówił?

– Prawdopodobnie nie. Bo tęsknię za tobą tak, że czasami jestem od tego chora.

– Ja za tobą też. Wiesz, że ja nie odczuwam swojego zimna, od czasu do czasu ogarnia mnie takie nieznośne pragnienie, by być z tobą, że mógłbym cię złapać i zgwałcić. Ale oczywiście tego nie robię.

– Nie można zgwałcić kogoś, kto pragnie tego samego, już ci mówiłam. – Zauważyła, że Jordi chce jej zdjąć stanik i starała się mu pomóc.

– Taka jesteś przemarznięta – powiedział niepewnym głosem. – Może powinnaś najpierw wziąć gorącą kąpiel? Albo prysznic.

– Dziękuję. Wszystko się dzisiaj dziwnie łączy z wodą. Poza tym… już ttak… bbbardzo nie marznę.

Słowa padały z wolna, jakby Unni się dopiero co obudziła.

– Jordi – szepnęła. – Tutaj jest ciepło. Twoje ręce są ciepłe!

Prawie nie miała odwagi oddychać. To nie może być prawda!

– Pół godziny! – zawołał Jordi przestraszony. – Ile czasu już minęło?

– Wcale. Właśnie w tej chwili zniknął twój chłód. Dosłownie sekundę temu. Budzik! Muszę nastawić budzik, żebyśmy wiedzieli, że zostało nam jeszcze pięć minut.

Zaczęła płakać ze strachu. Czas, ciągle ten czas, który ich ściga.

– Uspokój się Unni – powiedział prawie szorstko. – Ja kontroluję czas. Więc spokojnie, naprawdę będzie dobrze.

– Nie, nie będzie. Za pół godziny wszystko minie.

– No więc nie marnujmy tego, co mamy. Przynajmniej tyle możemy zrobić.

Unni uspokoiła się. Parę razy głęboko wciągnęła powietrze. Jordi ma rację, panika zniszczy drogocenne chwile.

Drżąc objęła go ramionami. Nareszcie mogła czuć jego skórę pod opuszkami palców i nie poodmrażać ich sobie, co odbierała jako niewysłowioną błogość. Kiedy go dotknęła, niemal odczuła elektryczną wibrację między obydwoma ciałami. Czuła, jak jego serce bije, kiedy kładła mu dłoń na piersi. Przyspieszony oddech Jordiego świadczył, że przeżywa to samo co ona.

Nie chciała widzieć go nagiego. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie była gotowa. Powinien nadal pozostać dla niej tajemnicą, pragnęła tylko leciutko dotykać jego rąk, ramion, ukochanej twarzy…

Czas? Czas ucieka!

Zapomnij o tym!

Jordi stał bez ruchu, obejmował jej ramiona i pozwała! robić, co chciała. Potem wolno przyciągnął ją do siebie. Jego usta były bardzo blisko. Serce Unni biło tak głośno, że bała się, by nie pękło.

Dotknął wargami jej ust. Unni wydała z siebie krótki, żałosny jęk, podobny do pisku.

Wtedy jego ramiona zamknęły się wokół niej bezpiecznie, rękę położył na jej karku i Unni wspięła się na palce, by być jeszcze bliżej niego.

Przemoczone, zimne spodnie. Jak to włączyć w romantyczny nastrój? Nie, romantyka to wytarte słowo, nie pasuje do tej sytuacji, nie pasuje do tej najszczerszej, prawdziwej miłości.

Jordi szeptał jej gorączkowo do ucha:

– Nareszcie mogę ci to wyznać, nareszcie! Kocham cię bezgranicznie, Unni, do utraty zmysłów!

Ona nie była w stanie mu odpowiedzieć, bo głos uwiązł jej w gardle, ścisnęła go więc tylko tak mocno, że chyba musiało zaboleć.

Mimo wzruszenia czuła, że to fałszywa sytuacja. Nie można się przecież zmuszać do miłości w ściśle wyznaczonym czasie, to nie do wytrzymania, myślała na początku. Wkrótce jednak zapomniała o wszystkim.

Kręciło jej się w głowie, nie była w stanie o niczym myśleć. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że wbija mu paznokcie w ramię, a potem przesuwa je w dół i drapie jego płacy tak, jak to robi kot, kiedy jest w transie, nie docierało do niej, że całym ciałem naciera na Jordiego, aż w końcu ocknęła się i odskoczyła.

On jednak nie chciał jej na to pozwolić. On też powoli tracił rozsądek i ulegał zmysłom. Powietrze wokół nich było niemal gęste od pożądania.

Czas, przeklęty obowiązek mierzenia czasu, poszedł w zapomnienie, zdawało się obojgu, że czekali na tę chwilę od zarania dziejów i nic, absolutnie nic innego nie miało już znaczenia.

Unni zauważyła, że Jordi uniósł ją w górę. Otworzył drzwi i przeniósł ją do pokoju. Nie, nie, ja chcę, żeby było ciemno, pomyślała. Ale w pokoju też było ciemno, bo nie zdążyli zapalić świateł.

Ukryła twarz na jego ramieniu. Wdychała zapach jego skóry na szyi, kiedy wciąż ją niosąc, szedł do okna, żeby zaciągnąć zasłony.

Starannie zamknął drzwi, co przy zajętych rękach było nie lada sztuką.

Potem położył ją na łóżku i zaczął zdejmować z niej spodnie i bieliznę. Nie dlatego, by natychmiast musieli się znaleźć blisko, ale dlatego, że ubranie wciąż było mokre.

– Wejdź pod kołdrę – powiedział czułe. – Żebyś się nie zaziębiła.

– Ty też.

– Zaraz przyjdę.

Unni słyszała, że Jordi zdejmuje z siebie ostatnie części ubrania.

Zdawało jej się, że utraciła zdolność oddychania. Wszystkie jej fizyczne odczucia były skoncentrowane w jednym tylko punkcie, wokół jednej, jedynej potrzeby, która zaczynała mieć nad nią władzę. Była głęboko wdzięczna za to, że jest ciemno.

Tchórz, tchórz, powtarzała sobie w duchu. To przecież Jordi, najbliższy ci na świecie człowiek, którego kochasz ponad wszelkie wyobrażenie.

Ale tak to właśnie jest. Człowieka ogarniają zbyt silne, zbyt intensywne uczucia, kiedy nareszcie zbliży się do tego, czego od tak dawna pragnął, a co dotychczas było nieosiągalne. I nagle wszystko można…

Jordi wsunął się pod kołdrę. Unni ze świstem wciągała powietrze, kiedy ją do siebie przytulił.

– Mógłbym tak trwać godzinami – powiedział stłumionym, łagodnym głosem. – By dać ci spokój, poczucie bezpieczeństwa i miłość, bo czuję, że jesteś niespokojna i przestraszona.

Tak, myślała. Przestraszona, bo nie wiem, czy podołam wyzwaniu. Przestraszona, że ujawnię ci całe moje, płomienne pożądanie.

Jordi mówił dalej:

– Ale nie mamy takiej możliwości. Połowa danego nam czasu już i tak minęła. Ty decyduj, co chcesz zrobić z pozostałymi minutami.

Głos mu drżał, ciało było rozpalone jak w gorączce, oddech przyspieszony, serce tłukło się w piersi. To dało jej odwagę.

– Ty wiesz, czego ja pragnę, Jordi – powiedziała. – Chcę, byś mnie teraz wziął. Tak strasznie cię pragnę!

Zauważyła, że twarz Jordiego się rozjaśniła.

– Będę ostrożny tak bardzo, jak tylko potrafię – obiecywał. – Ale wszystko musi się dokonać rozpaczliwie szybko.

– Ja wiem, i nie przejmuj się tym, naprawdę wszystko zniosę. Kocham cię, Jordi.

Odpowiedział jej czułym pocałunkiem, który bardzo szybko zmienił charakter na zmysłowy i gwałtowny, Jordi już nie potrafił być ostrożny.

Zagarniał ją, zdobywał, tak Unni to odczuwała. Zaciskała ręce na jego włosach, a on zdobywał jej ciało, całował jej szyję, ramiona, piersi, brzuch, zatrzymał się przy pępku, a potem znowu się cofał, a ona otwierała się dla niego, bo innych pragnień ani myśli akurat teraz nie miała. Ciemność wirowała wokół niej i porzucała ją na pastwę tęsknoty i pożądania. Jordi dał jej wszystko, o czym oboje tak długo pragnęli, o czym marzyli.

Ból był tak nieznaczny, że Unni prawie go nie zauważyła.