Выбрать главу

– Muszę się napatrzeć na tę wspaniałość – wyjaśniła, co zadowoliło go tak bardzo, że się rozluźnił i z powrotem opadł na fotel.

– Ach, jakie to rozkoszne – mruknął, przymykając oczy.

Tula czarowała, nuciła osobliwą, tajemniczą pieśń, aż wreszcie członek w jej dłoni zwiądł, znów stał się mały i miękki.

Efraim spał. Tula naciągnęła mu koszulę na nogi, położyła lekarstwo na stoliku i po cichu wymknęła się z pokoju.

– Tak będzie najmiłosierniej – szepnęła już przy drzwiach. – Dla obu stron.

Nie pozostawało jej nic innego, jak nocą wyprawić się w drogę. Pod tym dachem zostać nie mogła.

Noc jednak była piękna i ciepła. Kiedy znalazła się już poza Kungalv, na trakcie prowadzącym na południe, zboczyła z drogi i wjechawszy na porośnięte lasem zbocze, ułożyła się do snu na ziemi, owinięta w końską derkę.

Lepiej być wypoczętym, gdy ma się przed sobą taki szmat drogi. Przede wszystkim myślała jednak o koniu, któremu także należał się odpoczynek.

Zasypiała, czując gorycz w ustach. Przygoda, jaka ją spotkała w domu Efraima, głębiej zapadła jej w duszę, niż chciała się do tego przyznać.

A potem znów była w drodze. Podążała teraz wzdłuż rzeki Gota, wierzyła, że dotrze do Goteborga przed wieczorem.

Tego ranka poznała Mickego, żartownisia i zawadiakę. Nagle po prostu przy niej był, jechał obok.

– Cześć – powiedział.

– Witaj – odparła Tula z uśmiechem, bo wyglądał na miłego. Był młody, z oczu biła mu wesołość, miał ładną twarz, okoloną grzywą splątanych ciemnobrązowych włosów. Wyglądało na to, że albo trąba powietrzna porządnie potargała mu czuprynę, albo że nigdy nie widziała ona grzebienia. Strój jego wcale nie był skromny, ale dość zaniedbany – ani całkiem czysty, ani pocerowany.

Miał zgrabne, zmysłowe ciało, młode piękne kolana i muskularne ramiona.

Wyraźnie nie mógł okiełznać konia.

– Nie jest jeszcze do mnie przyzwyczajony – oświadczył. – Dopiero co go dostałem. Jedziesz do miasta?

– Tak, do Goteborga, a stamtąd dalej.

– Aha. A dlaczego podróżujesz w chłopięcym przebraniu?

Tula aż podskoczyła w siodle.

– A w co niby miałbym się ubrać? Przecież jestem chłopakiem.

Patrzył na nią, uśmiechając się drwiąco.

– Dlaczego uważasz, że jestem dziewczyną? – zapytała po chwili.

Teraz już śmiał się w głos.

– Miałbym nie poznać dziewczyny? Miałem ich co najmniej setkę!

– Myślisz, że jest się czym chwalić?

– No jasne! Wiesz, radość, jaką daje zdobywanie…

– Świadczy o braku dojrzałości – przerwała mu Tula. – Przez cały czas musisz sobie udowadniać, jaki z ciebie jest mężczyzna.

– Ja tak tego nie widzę. To zabawne patrzeć, jak szybko ulegają. Najlepsze są te, które wymagają najwięcej zachodu. Czy to ze względu na bezpieczeństwo się przebrałaś?

Tula westchnęła z niecierpliwością:

– Ale zapewniam cię…

W końcu uległa jego czarowi.

– A więc dobrze, jestem dziewczyną. I przebrałam się, żeby mężczyźni zostawili mnie w spokoju. – Zaniosła się śmiechem. – Ale niewiele mi to pomogło. Wczoraj trafiłam na kogoś, kto bardzo interesował się młodymi chłopcami.

– W Kungalv? Czyżby to czcigodny Efraim?

– Znasz go? – wyrwało się Tuli.

– Efraima? Oczywiście! Wielokrotnie stawiałem się na jego usługi.

Tula popatrzyła na niego nie bez obrzydzenia.

– Ale powiedziałeś przecież, że lubisz kobiety?

– I co z tego? Jak daje się łatwo zarobić trochę grosza, to trzeba skorzystać z okazji. Ale jak skończyła się historia z tobą? Musiał wpaść we wściekłość!

– Nie, na całe szczęście zasnął, a ja wymknęłam się z domu.

– Nie zorientował się w oszustwie?

– Za dużo wypił – mruknęła Tula, nie chcąc wdawać się w szczegóły. – Jak masz na imię?

– Micke. A ty?

– Tula.

Ukłonił się.

– Bardzo mi miło. Czy będziemy dotrzymywać sobie towarzystwa w drodze do Goteborga?

– Dlaczego nie? Czas nam szybciej upłynie.

Miło się gawędziło z Mickem. Tuli spodobał się jego beztroski sposób pojmowania życia. Zatrzymali się parę razy na popas, na ostatnim postoju Micke próbował ją objąć, ale Tula udaremniła tę próbę. Potrafiła sobie radzić w takich sytuacjach.

Musiała jednak przyznać, że bardzo go polubiła. Dawały też o sobie znać skutki zbyt długiej wstrzemięźliwości. Jeśli więc wieczorem miałby ochotę na coś więcej, być może nie będzie miała nic przeciw temu.

Gdyby tylko nie ta jego brudna szyja! Skóra na głowie zdawała się pokryta jednolitą czarną skorupą. A paznokcie! Odrażające! Nie czuła wcale palącego pragnienia, by ją dotykał. No cóż, zobaczymy jeszcze, na czym stanie.

Według tego, co opowiadał, życie upływało mu beztrosko. Mieszkał gdzieś w tych okolicach, ale tak naprawdę nigdzie dłużej nie zagrzewał miejsca.

Kiedy po południu ruszyli w dalszą drogę, Micke zaczął odzywać się coraz bardziej dwuznacznie. Rozbawiona Tula odpłacała mu tą samą monetą, poczynając sobie coraz śmielej. Podniecało ją to, brudna szyja i paznokcie już tak nie brzydziły. Zwłaszcza że bezpieczna siedziała w siodle…

Ale nie zdradziła, dokąd zmierza w Goteborgu, nie chciała palić wszystkich mostów. Heike zapisał jej adres pacjenta, któremu miała dostarczyć leki, doszła więc do wniosku, że odwiedzi go następnego dnia. Nie chciała zabierać tam Mickego.

Chłopak zaproponował, by jeszcze raz zatrzymali się na popas w małym zagajniku, ale Tula po błyszczących, trochę rozbieganych oczach poznała, do czego zmierza. A ona jeszcze do tego nie dojrzała, w dodatku spostrzegła, że niedawno musiało tu padać. Nie miała najmniejszej ochoty moczyć sobie pleców.

Postanowiła, że stanie się to jeszcze tego wieczoru w Goteborgu, wtedy już na pewno będzie przygotowana.

Wiele lat upłynęło od tamtej pory, od gwałtu. Demony bowiem się nie liczyły. Teraz pragnęła doznać ciepła mężczyzny, innego spełnienia nie potrafiła sobie wyobrazić.

Micke był równie dobry jak każdy inny.

– Czy nigdy nie słyszałeś, co to znaczy „myć się”? – zapytała.

Popatrzył na nią zdumiony.

– Co? Co takiego? O co ci chodzi?

– Nigdy nie przeglądałeś się w lustrze? Nie widziałeś swojej szyi?

– A cóż to z ciebie za czyścioszka?

– Przypadkiem chciałabym, by mężczyzna miał w sobie choć odrobinę delikatności.

– Ach, ach! Cóż za piękne słówka. Nigdy chyba nie spotkałem jeszcze damy z wyższych sfer. Ale… skoro tak nalegasz, to mogę ochlapać szyję. Jeśli tylko tego brakuje ci do szczęścia.

– Dziękuję – powiedziała życzliwie.

Znów postanowił się do niej zbliżyć, pokierował koniem.

– Posłuchaj, przenocujemy dziś razem, prawda?

– To zależy – odparła natychmiast.

– Od czego?

– Od tego, jaki nocleg mi zaproponujesz. Nie przyjmę byle czego.

– Dziwna z ciebie dziewczyna – stwierdził. – Ja cieszę się z bramy lub krzaków, jeśli nie ma nic innego. Ale… zobaczę, co da się zrobić. Jakie lokum zadowoli jej wysokość w spodniach?

Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.

Tuż przed tym, nim dotarli do miasta, ujrzeli stojący na drodze dyliżans pocztowy. Zwrócony był w stronę Goteborga. Tula skorzystała więc z okazji i napisała krótki list do rodziców. Wyjaśniła, że jest już w drodze do domu i że wszystko u niej w porządku, ale upłyną jeszcze kolejne trzy tygodnie, zanim dotrze na miejsce, bo obiecała Heikemu, że najpierw załatwi dla niego pewną sprawę. Poinformowała także, że jest z nią Eskil, nic więc złego nie może się jej przytrafić.