Выбрать главу
* * *

Tawerna mieściła się zaledwie pół mili od zamaskowanego przejścia z Rurytanii do Lotaryngii. Erdon pospiesznie kończył reportaż, który jutro chciał przesłać do wszystkich gazet. Williamson był tak podniecony, że nie mógł jeść.

– Wiedziałem, że chwyci, wiedziałem, że chwyci. Pańska wstrzemięźliwość była jedynym sposobem wykorzystania jej nieśmiertelności dla mojej misji. Masz pojęcie, młody przyjacielu, w tej chwili zmieniamy los świata.

– Pańskiego świata – poprawił Erdon i zabrał się za kolejne udko kurczaka.

– Czy tobie przypadkiem nie brakuje wyobraźni? Przecież wiadomo, że wszystko, co dzieje się u nas, prędzej czy później musi odbić się na waszych dziejach. I jeśli Hawie się uda, historia dwudziestego wieku potoczy się zupełnie inaczej. Jedna przypadkowa śmierć i po kłopotach…

– Wszystko to opisuję, jak pan mi mówi, ale czy przypadkiem się nie ośmieszę?

– Wykluczone. A potem, kiedy powiedzie się pierwszy etap, Ewa otrzyma nowe zadanie.

– Też zabójstwo?

– Tak, ale blisko jej ojczystego Araratu, w Gruzji!

– O ile teraz jej się uda?

– A dlaczego miałoby się nie udać? Dla kogoś, kto jest nieśmiertelny, kogo nie imają się kule, takie zadanie to po prostu kaszka z mlekiem. Moje dowództwo, akceptując mój plan, wiedziało, co robi.

Piotr pokręcił głową.

– Nie rozumiem, dlaczego uważacie, że śmierć jednego czy dwóch ludzi, i to z dołów społecznych, zmieni losy stulecia. Co innego, gdyby wyprawić Hawę na Hindenburga, Wilsona albo cara… Zresztą, i to niewiele by zmieniło. O losach wojen decydują sztaby, interesy państw, potencjał ludzki. Pan żyje iluzjami, majorze. I wreszcie, skąd ten wybór?

Major trochę się obraził, ale odpowiedział:

– Z analizy dziejów. Czy jesteś pewien, że uduszenie w dzieciństwie Robespierre'a, Cezara czy Atylli nie zmieniłoby biegu historii? W mojej rodzinie zajmowaliśmy się trochę okultyzmem, wróżbami i horoskopami, a kiedy znalazłem dziurę czasoprzestrzenną do Rurytanii, kiedy odbyłem staż u tamtejszych astrologów, pomyślałem, że mógłbym zrobić coś dla ludzkości, sprawić, że ta Wojna Światowa będzie ostatnia, bez numeru porządkowego. Jeśli Ormiance się nie uda, prognozy są ponure. Jeśli się uda, cóż, ryzyko niewielkie, a potencjalne korzyści olbrzymie.

– Ale dlaczego wybraliście akurat ten moment?

– Nasz obiekt posiada horoskop, a w nim dni fas i niefas… Dziś przypada pierwsze minimum, następne będzie za blisko trzydzieści lat.

– Zabobony!

– A w wieczną kobietę pan wierzy?

* * *

Żołnierze siedzieli w zroszonym okopie i pili kawę. Mgła podnosiła się powoli. W pewnym momencie jeden z posilających się trącił drugiego.

– Patrz, sztab się zbliża, chyba zrobią sobie koło nas punkt obserwacyjny.

Drugi nie odpowiedział.

– Co jest, Dodek, jak rany? – Kumpel trącił go w ramię i spojrzawszy za jego wzrokiem, umilkł.

Przed kurtyną mgły zamajaczyła kobieta w czerni, piękna jak madonna, która nieomal unosząc się nad ziemią, przeskakując z kępy na kępę, sunęła środkiem pola minowego prosto w ich kierunku. – Ale kobita, patrz, Dodek – emocjonował się feldfebel.

* * *

Hawa wróciła o wyznaczonym czasie. Za plecami pozostawiła piekło natarcia oraz pogoń, która utknęła na polu minowym. Żaden pocisk nawet jej nie musnął. Wiedziona przez Opatrzność, nie nastąpiła na żadną minę. Pokonała przesmyk, a po drugiej stronie rzuciła Williamsonowi zerwany naramiennik.

– Generalski… Co pani…? – wybełkotał major.

– A co, dobrze się spisałam?! – zawołała z dumą, nie kryjąc już swej płci ani wieku. Skąd mogła przypuszczać, że Piotr znajduje się za ledwie o parę kroków od niej. – Świetnie poszło. Ani zipnął. Mam nadzieję, że teraz Piotr Erdon zostanie zwolniony ze swojej przysięgi i będzie mój na zawsze… na dłużej! Załatwiłam przecież samego generała, a nie jakiegoś feldfebla czy gefreitra, o którym pan mówił. Jak on miał się nazywać? – podniosła i obróciła upuszczoną fotografię. – Adolf Hitler?

Zdrój Im. Dialektyki

Na samym pograniczu Amirandy nordyckiej i łacińskiej, w miejscu, gdzie wzburzone wody Pieniawy przełamują się przez pasmo Diablich Skał, wznosi się klasztor Luizytów. Sam obiekt, perła architektury lekkopółśredniej, posiada długą i niezwykłą historię, przemilczaną zazwyczaj w szkolnych podręcznikach. Założony przez błogosławioną Luizę w niespokojnych latach schizm i herezji miał być pierwszym w świecie klasztorem koedukacyjnym. I tak została opracowana reguła zakonu. Z miejsca jednak narodziły się liczne trudności, związane z problemem dochowania ślubu czystości.

Czas jakiś, wzorując się na Orygenesie, próbowano rozwiązywać ten wymóg przez kastrację, później nagminnie importując ze słynnej z rzemiosł artystycznych Mesurii pasy cnoty, aby wreszcie poprzestać na przegrodzeniu całości zabudowań – od capelii poprzez reflektarz, lectorium, dormitorium, ad latrinam – wysokim murem uzupełnionym drutem kolczastym, a później również przewodami wysokiego napięcia. Potem odwiedził Klasztor święty Limeryk i dokonał cudu. Ściślej mówiąc, za pomocą „Małego Chemika" zbadał tutejsze wody, z których każda posiadała zdumiewające właściwości – od leczenia kołtuna po usuwanie żylaków. Szczególnie pożyteczny okazał się zdrój im. św. Dialektyki, ulubionej – choć nie przez wszystkich uznawanej -inspiratorki Limeryka. Woda tryskająca u podnóża skały, zwanej Rogiem Szatana, zawierała dużą ilość bromu, który wraz z innymi tajemniczymi domieszkami powodował u obojga płci dziwną niemoc i indyferentyzm seksualny. Kwaterka płynu – i problem występku zlikwidowany był w zarodku. Albowiem zamiast walczyć z grzechem, lepiej pozbyć się jego przyczyny.

Od tej pory nic nie zmąciło miejscowej harmonii, zwłaszcza że opat i przeorysza, aplikując braciom i siostrom napój wstrzemięźliwości, nie uznali za stosowne zburzyć muru, zachowali go na wszelki wypadek.

W czasach, których dotyczy nasz epizod, klasztor popadł już dawno w ruinę, wody Pieniawy podmyły południową flankę, zarosły nie uprawiane ogrody, a w wielkiej wieży zagnieździły się kruki i szczury. Światły Ryszard XVII dokonał był bowiem kasacji luizytów tak żeńskich, jak męskich, a w ruinach dożywała jedynie kresu wędrówki grupa staruszków tak wiekowych, że nawet bez zdroju Dialektyki -wstrzemięźliwych i obojętnych wobec pokus ciała. Pieniawę spiętrzono, zamieniając część malowniczego przełomu w zbiornik retencyjny, lwią partię Diablich Skał wysadzono i przeciągnięto linię kolejową…

* * *

Nazwali go bratem Skrybą. Wszyscy ci, którzy mogli znać jego imię chrzestne, a także zakonne dawno pomarli, on sam nie zamieszkiwał już w pozbawionym dachu dormitorium, jeno w maluchnym eremie na skraju zabudowań. Ze starą maszyną do pisania od świtu do zmroku z przerwami na zalecane przez regułę modlitwy oddawał się pilnemu przepisywaniu dawnych tekstów, ksiąg i wspomnień – odczuwał bowiem instynktowny wstręt do nowocześnie lansowanych technik xero lub mikrofilmowych.

Zbliżał się czas Komplety, a z nią pora wieczornego spoczynku. Skryba wyciągnął z maszyny ostatnią kartkę kroniki, opisującą słynną aferę masowych opętań przed pięciuset laty, kiedy z alkowy dobiegł go płacz, szloch wysoki, na wpół dziecinny. Dziecko? Od dziesięcioleci nie widywano w tej okolicy żadnych nieletnich. Mnich uchylił drzwi i zdębiał. W kącie jego służbowego posłania na złożonej w kostkę pościeli siedział mały, najwyżej metrowej wielkości diabeł i łkał żałośnie.

– Apage satanas! – zawołał luizyta.

Ale czart mocniej tylko wtulił głowę w ramiona, płacz jego stał się rozdzierający. Podstęp, nie podstęp?