– To dobry Smok… Dobry Smok! A wy nie wierzyliście!
Nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie słyszałem ten dziecięcy jeszcze głos. Ostrożnie podniesiono mnie z ziemi, położono na czymś, zaczęto nieść. Czyjaś ręka gładziła mnie po twarzy.
Dlaczego oni wszyscy mają dłonie Mike’a? Otworzyłem powieki i zobaczyłem brzeg zrobionych ręcznie noszy. Moja ręka wisiała tuż nad ziemią, dotykając żółtych ździebełek trawy, a z palców spływały ostatnie strzępy purpury.
Siergiej Łukjanienko
***