– Ściągnij to – powiedział Miller. – Będzie dużo szybciej.
– Lepiej nie. – Haker wyjaśnił, że zrzut ekranu nie ma żadnego wpływu na operacje wewnątrz komputera Phate’a, ale wysyła tylko tekst i grafikę z ekranu monitora CCU do drukarki. Phate nie będzie wiedział, że Gillette kopiuje dane. Natomiast ściągnięcie danych mogłoby zwrócić jego uwagę, a może nawet uruchomić alarm w komputerze Phate’a.
Gillette kontynuował poszukiwania.
Otwierał, przeglądał i zamykał kolejne pliki. Nie mógł powstrzymać radosnego podniecenia i zachwytu, jakie wywoływała w nim ilość – i doskonała jakość – materiału technicznego w komputerze mordercy.
– Można coś powiedzieć o Shawnie na podstawie jego e-maili? – zapytał Tony Mott.
– Niewiele – odparł Gillette. Wywnioskował tylko, że Shawn jest błyskotliwy, rzeczowy i chłodny. Odpowiedzi Shawna były zwięzłe i zakładały sporą wiedzę u Phate’a, co doprowadziło Gillette’a do wniosku, że Shawn jest arogancki i nie ma cierpliwości do ludzi, którzy nie nadążają za tokiem jego rozumowania. Prawdopodobnie skończył jakąś dobrą uczelnię – choć rzadko pisał pełnymi zdaniami, gramatyka, składnia i interpunkcja były bez zarzutu. Kod, jaki przesyłali sobie Shawn i Phate, został napisany w wersji Uniksa ze wschodniego wybrzeża, nie w wersji z Berkeley.
– Czyli – wyraził przypuszczenie Bishop – Shawn mógł znać Phate’a na Harvardzie.
Detektyw zapisał to na tablicy i polecił Sheltonowi zadzwonić na uniwersytet i sprawdzić, czy w ciągu ostatnich dziesięciu lat studiował tam ktoś o imieniu Shawn.
Patricia Nolan zerknęła na swojego roleksa i powiedziała:
– Jesteś tam już osiem minut. W każdej chwili może sprawdzić system.
Bishop skinął głową.
– Ruszajmy dalej. Trzeba sprawdzić, czy znajdziemy coś o następnej ofierze.
Stukając cicho, jakby w obawie, że Phate może usłyszeć, Gillette wrócił do katalogu głównego – drzewa folderów i podfolderów.
A:/ C:/
– System operacyjny
– Korespondencja
– Trapdoor
– Interesy
– Gry
– Narzędzia
– Wirusy
– Obrazy D:/
– Kopia zapasowa
– Gry! – krzyknęli równocześnie Gillette i Bishop. Haker wszedł do katalogu.
– Gry
– Tydzień ENIROa
– Tydzień IBM PC
– Tydzień Univaca
– Tydzień flpple’a
– Tydzień Rltaira
– Projekty na przyszły rok
– Skurwiel, wszystko ma pięknie rozplanowane – powiedział Bob Shelton.
– I przygotował następne morderstwa – dodał Gillette, dotykając ekranu. – Data wypuszczenia na rynek pierwszego apple’a. I starego komputera Altair. Jezu, na przyszły rok też.
– Sprawdź tydzień Univaca – rzekł Bishop.
Gillette rozwinął tę gałąź drzewa.
– Tydzień Univaca
– Zakończone gry
– Lara Gibson
– Szkoła im. św. Franciszka
– Następne projekty
– Jest! – zawołał Tony Mott. – Następne projekty. Gillette kliknął folder.
Katalog zawierał kilkadziesiąt plików – strony gęste od notatek, grafiki, diagramów, rysunków, schematów, wycinków z gazet. Za dużo, by móc wszystko szybko przeczytać, więc Gillette zaczynał od początku, przewijał pierwszy plik i wciskał klawisz zrzutu ekranu, przeskakując jednocześnie na następną stronę. Robił wszystko jak najszybciej, ale zrzut ekranu jest bardzo wolny; wydruk każdej strony trwał około dziesięciu sekund.
– To za długo trwa – powiedział.
– Powinniśmy chyba ściągnąć te dane – odezwała się Patricia Nolan.
– Ryzyko – przypomniał Gillette. – Mówiłem o tym.
– Pamiętaj o zadufaniu Phate’a – odparła Nolan. – Sądzi przecież, że nikt nie jest na tyle dobry, żeby się dostać do jego maszyny, może więc nie zainstalował żadnego alarmu.
– To rzeczywiście trwa strasznie długo – przytaknął Stephen Miller. – Na razie mamy ledwie trzy strony.
– Musisz zdecydować – powiedział do Bishopa Gillette. Detektyw nachylił się nad ekranem, gdy tymczasem palce
Gillette zawisły w powietrzu, waląc wściekle w niewidzialną klawiaturę.
Phate siedział wygodnie przy laptopie w swojej nieskazitelnie czystej jadalni.
Choć tak naprawdę wcale go tam nie było.
Zagubił się po uszy w Świecie Maszyn, wędrując po wnętrzu komputera, do którego włamał się wcześniej, i planując dzisiejszy atak.
Nagle w głośnikach maszyny zabrzmiał ostrzegawczy sygnał. Jednocześnie w prawym górnym rogu ekranu wyświetliła się czerwona ramka. Było w niej jedno słowo:
DOSTĘP
Ze zdumienia zaparło mu dech w piersiach. Ktoś próbował ściągać pliki z jego maszyny! Nigdy wcześniej nic takiego się nie stało. Wstrząśnięty i zlany potem Phate nawet nie sprawdzał systemu, by się dowiedzieć, co się dzieje. Domyślił się natychmiast: zdjęcie rzekomo od Vlasta w rzeczywistości zostało przysłane przez Wyatta Gillette’a, żeby zainstalować w jego komputerze wirusa.
Pieprzony judasz Valleyman buszował teraz w jego systemie!
Phate sięgnął do wyłącznika – gestem kierowcy, który instynktownie wciska hamulec, gdy widzi na drodze wiewiórkę.
Jednak po chwili, jak niektórzy kierowcy, uśmiechnął się zimno i nie zrobił nic, żeby zatrzymać maszynę.
Położył palce z powrotem na klawiaturze, przytrzymując klawisze SHIFT i CTRL i wciskając jednocześnie klawisz E.
Rozdział 0001111/trzydziesty pierwszy
Na monitorze przed Wyattem Gillette’em wyświetlił się komunikat:
POCZĄTEK SZYFROWANIA BLOKOWEGO
A zaraz potem następny:
SZYFROWANIE – STANDARD 13 DEPARTAMENTU OBRONY
– Nie! – krzyknął Gillette, widząc, że maszyna przestała ściągać pliki z komputera Phate’a, a zawartość folderu „Następne projekty” zmienia się w cyfrową owsiankę.
– Co się stało? – spytał Bishop.
– Jednak Phate miał alarm – mruknęła Patricia Nolan, zła na siebie. – Pomyliłam się.
Gillette bezradnie patrzył w ekran.
– Przerwał transfer plików, ale się nie wylogował. Wcisnął klawisz skrótu i teraz szyfruje wszystko, co ma w maszynie.
– Możesz to zdekodować? – spytał Shelton. Agent Backle uważnie przyglądał się Gillette’owi.
– Bez klucza Phate’a nie mogę – odrzekł stanowczo haker. – Nawet Fort Meade ze swoimi równoległymi superkomputerami deszyfrowałby tyle danych ponad miesiąc.
– Nie pytałem, czy masz klucz – powiedział Shelton. – Pytałem, czy umiesz złamać szyfr.
– Nie umiem. Już mówiłem. Nie wiem, jak złamać Standard 12.
– Kurwa – mruknął Shelton, patrząc na Gillette’a. – Jak się nie dowiemy, co ma w komputerze, znowu zginą ludzie.
Agent Backle westchnął. Gillette zauważył, jak jego wzrok prześliznął się po zdjęciu Lary Gibson przyklejonym do tablicy.
– Zrób to – powiedział do hakera Backle. – Jeżeli to ma ocalić komuś życie, zrób to.