– Co masz na myśli?
– Jon Patrick Holloway miał swoje życie w Realu. Mieszkał w Cambridge, pracował na Harvardzie, miał przyjaciół, chodził do restauracji na kolację, chodził na randki. Miał tak samo cholernie rzeczywiste życie jak każdy. I wiesz co? Podobało mu się! Chciał kogoś poznać, chciał mieć rodzinę! – Głos mu się załamał. – Ale co się stało? To ty wciągnąłeś go w to i zniszczyłeś. I został mu tylko Świat Maszyn.
– Nie – odparł spokojnie Gillette. – To ty włamywałeś się do Sieci, kradłeś kod i sprzęt, spowodowałeś awarię centrali 911. Ty prawdziwy. A życie Jona Hollowaya było od początku do końca zmyślone.
– Ale to było coś! Już nigdy więcej nie byłem tak bliski prawdziwego życia! – Phate przełknął ślinę i Gillette’owi zdawało się przez chwilę, że zaraz się rozpłacze. Jednak morderca szybko opanował emocje i z uśmiechem rozejrzał się po zagrodzie dinozaura. Zauważył leżące w kącie dwie zepsute klawiatury. – Tylko dwie rozwaliłeś? – Roześmiał się.
Gillette też nie umiał powstrzymać uśmiechu.
– Jestem tu dopiero parę dni. Daj mi trochę czasu. – Pamiętam, jak mówiłeś, że nie nauczyłeś się lekkiego dotyku.
– Hakowałem kiedyś, jakieś pięć lat temu, i złamałem mały palec. Nawet o tym nie wiedziałem. Stukałem jeszcze parę godzin, dopóki nie zauważyłem, że ręka mi sczerniała.
– Jaki jest twój rekord wytrzymałości?
Gillette zamyślił się.
– Kiedyś stukałem przez trzydzieści dziewięć godzin bez przerwy.
– Ja trzydzieści siedem – odpowiedział Phate. – Byłoby dłużej, ale zasnąłem. Kiedy się obudziłem, przez dwie godziny nie mogłem ruszać rękami… Kurczę, ale robiliśmy numery, nie?
– Pamiętasz tamtego faceta – generała lotnictwa? Widzieliśmy go w CNN. Mówił, że ich witryna dla kandydatów jest szczelniejsza niż Fort Knox i żaden punk nigdy się do niej nie włamie.
– I dostaliśmy się do ich VAX-a po dziesięciu minutach, nie?
Młodzi hakerzy umieścili na stronie reklamy firmy Kimberly-Clark; zamiast zdjęć wspaniałych myśliwców odrzutowych i bombowców internauci mogli obejrzeć fotografie podpasek Kotex.
– To był niezły hak – powiedział Phate.
– A tamten, gdy zmieniliśmy główną linię Biura Prasowego Białego Domu w automat telefoniczny? – przypomniał Gillette.
Zamilkli na chwilę. Wreszcie Phate rzekł:
– Byłeś lepszy ode mnie… tylko zszedłeś na złą drogę. Ożeniłeś się z tą grecką dziewczyną. Jak jej było – Ellie Papándolos? – Wymawiając jej imię i nazwisko, przyglądał się Gillette’owi badawczo. – Rozwiodłeś się… ale ciągle ją kochasz, prawda? Widać.
Gillette nadal milczał.
– Jesteś hakerem, stary – ciągnął Phate. – Nie masz po co wiązać się z kobietą. Kiedy twoim życiem są maszyny, nie potrzebujesz kochanki. Wszystkie tylko przeszkadzają.
– A Shawn? – odparował Gillette. Przez twarz Phate’a przemknął cień.
– To co innego. Shawn świetnie rozumie, kim jestem. W przeciwieństwie do wielu innych ludzi.
– Kim on jest?
– Nic ci do Shawna – odparł groźnie Phate, lecz po chwili znów się uśmiechnął. – Daj spokój, Wyatt, możemy razem pracować. Wiem, że chcesz się czegoś dowiedzieć o Trapdoorze. Pewnie dałbyś wszystko, żeby się dowiedzieć, jak działa?
– Wiem, jak działa. Używasz snifferà, żeby przekierować wiadomość. Potem steganograficznie osadzasz w pakietach demona. Demon sam się uaktywnia, gdy tylko znajdzie się w czyjejś maszynie i resetuje protokoły komunikacyjne. Ukrywa się w jakiejś grze, a jak ktoś zaczyna go szukać, sam się niszczy.
Phate się roześmiał.
– To tak jakbyś powiedział: „O, ten człowiek zamachał rękami i poleciał”. Ale nie wiesz, jak to zrobiłem. Nikt tego nie wie… Nie ciekawi cię kod źródłowy? Nie chciałbyś go zobaczyć? To jakby spojrzeć na Boga, Wyatt. Przecież chcesz.
Przez moment w myślach Gülette’a przesuwały się wiersze programu, jakie by napisał, aby skopiować Trapdoora. Kiedy jednak dotarł do pewnego miejsca, ekran w jego myślach stał się pusty. Nie potrafił zobaczyć, co jest dalej. Poczuł, że zżera go ciekawość. Och, tak, bardzo chciał zobaczyć kod źródłowy. Ale powiedział tylko:
– Nałóż kajdanki.Phate zerknął na zegar ścienny.
– Pamiętasz, co mówiłem o zemście, kiedy razem hakowaliśmy?
– „Zemsta hakera to zemsta cierpliwa”. Co z tego?
– Chcę ci to zostawić do przemyślenia. Aha, jeszcze jedno… Czytałeś kiedyś Marka Twaina?
Gillette zmarszczył brwi i nie odpowiedział.
– „Jankes na dworze króla Artura”. Nie? O człowieku z dziewiętnastego wieku, który przenosi się w czasie do średniowiecznej Anglii. Jest tam totalna gigascena, gdy bohater albo ktoś inny siedzi w jakimś ukropie, a rycerze chyba chcą go zabić.
– Jon, nałóż kajdanki. – Gillette wycelował w niego broń. – Ale wtedy… to naprawdę dobre. Ma przy sobie almanach, sprawdza w nim datę i widzi, że tego dnia było całkowite zaćmienie słońca. Mówi więc rycerzom, że jeśli go nie zostawią w spokoju, zmieni dzień w noc. Oczywiście, nie wierzą mu, a tu nagle robi się zaćmienie, wszyscy głupieją ze strachu i bohater jest ocalony. – Ico?
– Niepokoiłem się, że i ja mogę tu wpaść do wrzątku.
– Co masz na myśli?
Phate milczał, ale po kilku sekundach stało się jasne, co miał na myśli. Zegar pokazał dokładnie wpół do pierwszej, a wirus, który Phate najprawdopodobniej umieścił w komputerze elektrowni, odciął dopływ prądu do CCU.
Pomieszczenie pogrążyło się w nieprzeniknionej ciemności.
Gillette odskoczył, unosząc pistolet Backle’a i usiłując odnaleźć w mroku cel. Pięść Phate’a wylądowała z impetem na jego szyi, ogłuszając go. Potem morderca przycisnął Gillette’a do ściany boksu i powalił na podłogę.
Gillette usłyszał brzęk, gdy Phate porwał z biurka kluczyki i resztę rzeczy. Gillette sięgnął, próbując złapać jego portfel. Lecz Phate zdążył go zabrać i hakerowi udało się przytrzymać tylko odtwarzacz CD. Poczuł nowy przeszywający ból – klucz francuski rąbnął go w goleń. Gillette z trudem wygramolił się na kolana, uniósł broń Backle’a w kierunku, gdzie, jak sądził, stał Phate i pociągnął za spust.
Nic się jednak nie stało. Pewnie pistolet nie był odbezpieczony. Gillette zaczął przy nim manipulować, ale dostał kopniaka w szczękę. Broń wypadła mu z ręki, a on znów runął na podłogę.
V Poziom mistrzowski
Istnieją tylko dwa sposoby pozbycia się hakerów i phreakerów. Pierwszy to taki, żeby pozbyć się komputerów i telefonów… Drugi polega na tym, aby dać nam wszystko, czego chcemy, czyli pełny dostęp do WSZYSTKICH informacji. Dopóki nie zdarzy się jedno albo drugie, nic się nie zmieni.
haker znany jako Revelation, cytowany w przewodniku dla hakerów „The Ultimate Beginner’s Guide to Hacking and Phreaking”
Rozdział 00100011/trzydziestypiąty
Nic ci nie jest? – zapytała Patricia Nolan, patrząc na krew na twarzy, szyi i spodniach Gillette’a.
– Wszystko w porządku.
Ale nie uwierzyła mu i przystąpiła do odgrywania roli pielęgniarki. Zniknęła w kuchence i wróciła stamtąd ze zmoczonymi ręcznikami papierowymi i mydłem w płynie. Przemyła mu brew i policzek rozcięte w bójce z Phate’em. Gillette poczuł zapach odżywki do paznokci i zastanawiał się, kiedy Nolan znalazła czas na zadbanie o siebie między atakiem Phate’a na szpital a powrotem do CCU.