Выбрать главу

Dał ręką sygnał trzem agentom, którzy mieli zawieszone na pasach granaty ogłuszające. Pobiegli na stanowiska pod okna dużego pokoju, salonu i kuchni, po czym wyciągnęli zawleczki. Dołączyło do nich trzech innych, ściskając w rękach pałki, którymi mieli stłuc szyby w oknach, żeby ich partnerzy mogli wrzucić granaty do środka.

Agenci spojrzeli na Little’a, czekając na sygnał.

Nagle w słuchawce w uchu Little’a rozległ się trzask.

– Do dowódcy Alfy, mamy pilne połączenie z linii naziemnej. Agent specjalny z San Francisco.

Główny agent specjalny Jaeger? Po co miałby dzwonić?

– Daj go – szepnął do mikrofonu.

W słuchawce kliknęło.

– Agencie Little – powiedział nieznajomy głos. – Mówi Frank Bishop, policja stanowa.

– Bishop? – To ten sam pieprzony glina, który dzwonił wcześniej. – Daj mi Henry’ego Jagera.

– Nie ma go tu. Skłamałem. Musiałem z panem porozmawiać. Proszę się nie rozłączać. Musi pan mnie wysłuchać.

Bishop miał być jednym z ukrywających się w domu, który dzwonił, żeby odwrócić ich uwagę. Ale teraz, pomyślał Little, telefon w domu i komórka nie działały, więc niemożliwe, żeby dzwonili mordercy.

– Bishop… czego chcesz, do cholery? Wiesz, na co się narażasz, udając agenta FBI? Rozłączam się.

– Nie! Niech pan poprosi o potwierdzenie!

– Nie chcę już słuchać tych hakerskich bzdur.

Little przyglądał się badawczo domowi. Panowała tam zupełna cisza. W takich chwilach nawiedzało go szczególne uczucie – radości, lęku i odrętwienia jednocześnie. Człowiek odczuwał też mrowiący niepokój, wyobrażając sobie, że jeden z morderców wziął go na cel, ustawiając nitki celownika na fragmencie ciała dwa cale od brzegu kamizelki.

– Właśnie zdjąłem sprawcę, który zorganizował to włamanie i wyłączyłem jego komputer. Daję głowę, że nie dostanie pan potwierdzenia. Proszę wysłać prośbę.

– Procedura tego nie przewiduje.

– Mimo to niech pan to zrobi. Będzie pan żałował przez resztę życia, jeżeli wejdzie pan tam i zastosuje reguły numer cztery.

Little znieruchomiał. Skąd Bishop wiedział, że obowiązują ich reguły numer cztery? Wiedzieć mógł o tym tylko ktoś z oddziału albo osoba mająca dostęp do komputera FBI.

Agent zauważył, że jego zastępca, Steadman, niecierpliwie stuka w zegarek i wskazuje na dom.

W głosie Bishopa brzmiała prawdziwa rozpacz.

– Błagam. Ryzykuję swoją posadę.

Po chwili wahania agent mruknął:

– Już to zrobiłeś, Bishop.

Przewiesił przez ramię karabin maszynowy i przełączył się na częstotliwość operacyjną.

– Do wszystkich oddziałów, zostać na stanowiskach. Powtarzam, zostać na stanowiskach. Jeżeli zaczną strzelać, macie zgodę na odpowiedzenie ogniem.

Wrócił sprintem na stanowisko dowodzenia. Technik łącznościowiec uniósł zdumiony głowę.

– Co się dzieje?

Ekran monitora wciąż wyświetlał kod potwierdzenia dający sygnał do ataku.

– Potwierdź jeszcze raz czerwony kod.

– Po co? Nie musimy mieć potwierdzenia, jeżeli…

– Zrób to – przerwał mu ostro Little. Technik wstukał:

OD: DOWÓDCA SPEC. ODDZ., D.S. KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY

DO: CENTRUM OPERACJI SPECJALNYCH D.S. WASZYNGTON

DOT: OPERACJA 13A-01 KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY POTWIERDZENIE

KOD CZERWONY?

Na ekranie ukazał się komunikat:

<Proszę czekać>

Przez tych parę minut mordercy w domu zdążyliby przygotować się do ataku lub podłożyć materiały wybuchowe, żeby dokonać zbiorowego samobójstwa, zabijając równocześnie kilkudziesięciu jego ludzi.

< Proszę czekać>

To trwało zdecydowanie za długo.

– Dobra, nieważne – powiedział Little do oficera łącznościowego. – Wchodzimy. – Ruszył do drzwi.

– Zaraz, chwileczkę – rzekł oficer. – Coś jest nie tak. – Wskazał ekran. – Proszę popatrzeć.

OD: CENTRUM OPERACJI SPECJALNYCH D.S. WASZYNGTON

DO: DOWÓDCA SPEC. ODDZ., D.S. KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY

DOT: OPERACJA 139-01 KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY

<BRAK INFORMACJI. PROSZĘ SPRAWDZIĆ NUMER OPERACJI>

– Sprawdzałem, nie pomyliłem się w numerze – zapewnił łącznościowiec.

Little:

– Wyślij jeszcze raz.

Agent wstukał prośbę jeszcze raz i wcisnął ENTER.

Znów chwila przerwy. Potem:

OD: CENTRUM OPERACJI SPECJALNYCH D.S. WASZYNGTON

DO: DOWÓDCA SPEC. ODDZ., D.S. KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY

DOT: OPERACJA 139-01 KALIFORNIA OKRĘG PÓŁNOCNY

<BRAK INFORMACJI. PROSZĘ SPRAWDZIĆ NUMER OPERACJI>

Little zsunął czarny kaptur i otarł twarz. Chryste, co to jest?

Chwycił telefon i zadzwonił do agenta FBI, który dowodził placówką biura w okolicy magazynu rezerw wojskowych San Pedro trzydzieści mil stąd. Agent poinformował go, że po południu nie było żadnego włamania ani kradzieży broni. Little rzucił słuchawkę na widełki, wpatrując się w monitor.

Do drzwi furgonetki podbiegł Steadman.

– Mark, co się dzieje, do cholery? Za długo czekamy. Jak mamy uderzyć, to tylko teraz.

Little nie odrywał wzroku od ekranu.

<BRAK INFORMACJI. PROSZĘ SPRAWDZIĆ NUMER OPERACJI>

– Mark, wchodzimy?

Dowódca spojrzał w stronę domu. Zwlekali już tak długo, że mieszkańcy mogą nabrać podejrzeń, że telefony wyłączono celowo. Sąsiedzi dzwonili zapewne na policję, pytając o obecność oddziału specjalnego obok ich domu, a rozmowy podsłuchały reporterskie skanery częstotliwości policyjnych.

Helikoptery prasowe pewnie już lecą. Zaraz zacznie się transmisja na żywo ze śmigłowców, a mordercy w środku za kilka minut będą mogli oglądać wszystko w wiadomościach.

Nagle w radiu odezwał się głos:

– Do dowódcy Alfy, tu snajper trzy. Jeden z podejrzanych wyszedł na schody. Biały mężczyzna pod trzydziestkę. Ręce w górze. Mam go w celowniku. Zlikwidować?

– Ma jakąś broń? Materiały wybuchowe?

– Nic nie widać.

– Co robi?

– Idzie powoli naprzód. Odwrócił się, żeby pokazać nam plecy. Z tyłu też nie ukrywa żadnej broni. Ale mógł sobie coś zamontować pod koszulą. Za dziesięć sekund strzelę w liście. Snajper dwa, przejmij cel, jak minie ten krzak.

– Zrozumiałem – odpowiedział drugi snajper.

– Ma na sobie bombę, Mark – powiedział Steadman. – We wszystkich komunikatach była o tym mowa – chcą pozabijać jaknajwięcej naszych. Facet wysadzi się w powietrze, a reszta wypadnie tylnymi drzwiami i zacznie strzelać.

<BRAK INFORMACJI. PROSZĘ SPRAWDZIĆ NUMER OPERACJI>

Mark Little powiedział do mikrofonu:

– Dowódca Bravo, każ podejrzanemu położyć się na ziemi. Snajper dwa, jeżeli nie będzie leżał w ciągu pięciu sekund, strzełaj.

– Tak jest.

Chwilę później usłyszeli megafon:

– Tu FBI. Połóż się i rozłóż szeroko ręce. Natychmiast!

BRAK INFORMACJI…

Agent zameldował:

– Już leży. Przeszukać go i obezwładnić?