Osobiście nie mroziłam, zatem odpowiedzialności za to na siebie nie biorę. Znam natomiast doskonale bób świeży, zamrożony bez owego blanszowania. Żadna ludzka siła zjeść tego nie zdoła, nawet gdyby ktoś gotował go później przez całą dobę.
No nie, przesadziłam. Istota konająca z głodu, mając do wyboru własne zelówki, korę drzewną albo ów bób, z całą pewnością wybierze bób i nie jest wykluczone, że nawet się nim pożywi. Raczej bez przyjemności.
Bób jadalny można konsumować przed telewizorem w miejsce chrupek, chipsów, orzeszków, czekoladek, słonych paluszków oraz wszelkich innych, szkodliwych dla figury, produktów. Jeśli ktoś nie lubi bobu, jest wynaturzonym dziwolągiem i niech sobie tyje, ile mu się żywnie podoba. Osobiście takiej istoty nie znam.