Выбрать главу

– Nie wróciłem z powodu twojego brata – rzekł Duch. – Wróciłem z powodu Carly. Skamieniałem.

– Nie dostaniesz jej. Uśmiechnął się.

– Nie rozumiesz.

– To mi wyjaśnij.

Duch przysunął się do mnie.

– Próbujesz wszystkich zaszufladkować, Will. Chcesz mieć dobrych facetów w jednej, a złych w drugiej. To się nie sprawdza. To nigdy nie jest takie proste. Na przykład miłość prowadzi do nienawiści. Sądzę, że od niej wszystko się zaczęło.

– Od prymitywnej miłości.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– Twój ojciec za bardzo kochał Kena. Szukam ziarna zła, Will. I w tym je znajduję. W miłości twojego ojca.

– Wciąż cię nie rozumiem.

– Chcę ci powiedzieć coś – ciągnął Duch – co wyjawiłem tylko jednej osobie. Rozumiesz?

Przytaknąłem.

– Trzeba wrócić do tych czasów, kiedy Ken i ja byliśmy w czwartej klasie – zaczął. – Widzisz, ja nie zadźgałem Daniela Skinnera. Zrobił to Ken. Jednak twój ojciec tak go kochał, że go wybronił. Przekupił mojego ojca. Zapłacił mu pięć tysięcy. Wierz mi lub nie, ale twój ojciec chyba myślał, że dobrze postępuje. Stary bez przerwy mnie tłukł. Większość ludzi i tak uważała, że powinni mnie zabrać do sierocińca. Twój ojciec doszedł do wniosku, że sąd orzeknie, iż działałem w samoobronie, i zostanę uniewinniony albo wysłany na terapię, gdzie przynajmniej dadzą mi trzy posiłki dziennie.

Siedziałem oniemiały. Przypomniałem sobie nasze spotkanie na boisku. Strach mojego ojca, jego milczenie po powrocie do domu, to jak powiedział Asselcie: „Chcesz kogoś załatwić, to mnie”. I znów wszystko nabierało sensu.

– Powiedziałem o tym tylko jednej osobie – rzekł. – Zgadnij komu?

Kolejny fragment układanki znalazł się na swoim miejscu.

– Julie – odparłem.

Kiwnął głową. Ta więź. Jego słowa wiele wyjaśniały.

– Po co tu przyszedłeś? – spytałem. – Chcesz zemścić się na córce Kena?

– Nie – odparł Duch z nikłym uśmiechem. – Nie wiem, jak mam ci to wyjaśnić, ale spróbuję.

Podał mi teczkę. Spojrzałem na nią.

– Otwórz – zachęcił. Zrobiłem to.

– To protokół sekcji zmarłej Sheili Rogers – wyjaśnił.

Zmarszczyłem brwi. Nie pytałem, w jaki sposób go zdobył. Na pewno miał swoje źródła.

– Co to ma z nią wspólnego?

– Spójrz tutaj. – Duch długim palcem wskazał na fragment tekstu. – Widzisz to? Brak poporodowych blizn w okolicy łonowej. Żadnych uwag o rozstępach w okolicy piersi czy brzucha. Oczywiście, to nic niezwykłego. Nikt nie przypisywałby temu żadnego znaczenia, chyba żeby właśnie tego szukał.

– Czego szukał? Zamknął teczkę.

– Dowodów na to, że zmarła urodziła dziecko. – Zauważył moją minę i wyjaśnił: – Mówiąc po prostu, Sheila Rogers nie mogła być matką Carly.

Już miałem coś powiedzieć, ale Duch wręczył mi drugą teczkę. Spojrzałem na nazwisko na obwolucie.

Julie Miller.

Przeszedł mnie zimny dreszcz. Duch otworzył teczkę, wskazał odpowiedni ustęp i zaczął czytać:

– „Blizny poporodowe, rozstępy, zmiany w strukturze mikroskopowej tkanki piersiowej i macicznej. Powstałe niedawno”. Widzisz to? „Blizna po nacięciu wciąż dobrze widoczna”. Patrzyłem oniemiały.

– Julie nie wróciła do domu tylko po to, żeby spotkać się z Kenem. Chciała pozbierać się po bardzo ciężkich przejściach, Will. Zamierzała powiedzieć ci prawdę. Zrobiłaby to wcześniej, ale nie była pewna, jak na to zareagujesz. Tak łatwo zgodziłeś się na zerwanie… Właśnie to miałem na myśli, mówiąc, że powinieneś był o nią walczyć. A ty pozwoliłeś jej odejść.

Spojrzeliśmy sobie w oczy.

– Na sześć miesięcy przed śmiercią Julie urodziła dziecko – mówił dalej Duch. – Ona i dziecko, dziewczynka, mieszkały razem z Sheilą Rogers. Myślę, że Julie w końcu powiedziałaby ci prawdę, ale twój brat zamknął jej usta. Sheila też kochała dziecko. Kiedy Julie została zamordowana, a twój brat musiał uciekać, Sheila postanowiła zatrzymać małą. A Ken, cóż… natychmiast zorientował się, że niemowlę może być bardzo pomocne. Nie miał dzieci. Sheila też nie. To było lepsze niż jakakolwiek przykrywka.

Wróciły do mnie wyszeptane przez Kena słowa…

– Rozumiesz, co ci mówię, Will?

„Ciebie skrzywdziłem i zdradziłem bardziej niż kogokolwiek…”. Jak przez mgłę usłyszałem głos Ducha.

– Nie jesteś substytutem. Jesteś prawdziwym ojcem Carly.

Spoglądałem przed siebie tępym wzrokiem. Skrzywdzony i zdradzony przez brata. Mój brat pozbawił mnie dziecka. Duch wstał.

– Nie wróciłem, by szukać zemsty czy choćby sprawiedliwości – dodał. – Jednak prawda wygląda tak, że Julie umarła, ponieważ chciała mnie obronić. Zawiodłem ją. Poprzysiągłem sobie, że uratuję jej dziecko. Zabrało mi to jedenaście lat.

Chwiejnie podniosłem się z ławki. Staliśmy ramię w ramię. Pasażerowie wychodzili z samolotu. Duch wepchnął mi coś do kieszeni. Kawałek papieru. Nie zwróciłem na to uwagi.

– To ja posłałem Pistillo kasetę, żeby McGuane nie sprawił wam kłopotu. Tamtej nocy w domu Julie znalazłem dowody i przechowałem je przez te wszystkie lata. Teraz ty i Nora jesteście bezpieczni. Zająłem się wszystkim.

Wysiedli następni pasażerowie. Stałem, czekałem i słuchałem.

– Pamiętaj, że Katy jest ciotką Carly, a Millerowie jej dziadkami. Niech będą częścią jej życia. Słyszysz mnie?

Skinąłem głową i w tym momencie przez bramkę przeszła Carly. Nagle zapomniałem o całym świecie. Dziewczynka szła w taki charakterystyczny sposób. Jak… jak jej matka. Carly rozejrzała się wokół i kiedy dostrzegła Norę, jej twarz rozpromieniła się w szerokim uśmiechu. Trafił mnie prosto w serce. Tak po prostu. To był uśmiech mojej matki. Uśmiech Sunny, znak, że moja mama, tak samo jak Julie, nie całkiem odeszła.

Stłumiłem szloch i poczułem dłoń Ducha na ramieniu.

– Idź już – szepnął i łagodnie popchnął mnie w kierunku mojej córki.

Obejrzałem się, lecz John Asselta znikł. Tak więc zrobiłem jedyną rzecz, jaką mogłem zrobić. Poszedłem do ukochanej kobiety i mojego dziecka.

EPILOG

Późną nocą, kiedy ucałowałem Carly na dobranoc, wyjąłem kawałek papieru, który Duch wepchnął mi do kieszeni. Wycinek z gazety, początek artykułu:

KANSAS CITY HERALD

W samochodzie znaleziono zwłoki mężczyzny Cramden, Missouri. Ciało Craya Springa, funkcjonariusza policji w miasteczku Cramden, znaleziono w jego własnym samochodzie. Został uduszony po służbie, prawdopodobnie padł ofiarą napadu rabunkowego. Mówi się, że przy zwłokach nie znaleziono portfela. Miejscowa policja twierdzi, że samochód stał na parkingu na zapleczu baru. Komendant posterunku Evan Kraft oświadczył, że na razie nie wytypowano żadnych podejrzanych, ale śledztwo jest w toku.

***