Jaka skromna. Rzadkość w dzisiejszych czasach. Aż miło popatrzeć.
– Nazywam się…
Znów przeraźliwie wrzasnęła. Słysząc za plecami hałas, Myron natychmiast się odwrócił i zobaczył uśmiechniętego chudego chłopaka bez koszuli. Przyklejony do jego warg cienki, maniakalny uśmiech pękł. Muskularne jak u Bruce’a Lee ciało lśniło. Przykucnął i przyzwał Myrona gestem z West Side Story. Brakowało tylko strzelania palcami.
Otworzyły się drugie drzwi i z czerwieni, która się z nich wylała, wyłoniła się kobieta. Jej kędzierzawe włosy wydawały się rude, ale Myron nie dałby głowy, czy takiego koloru nie zawdzięczają czerwonemu światłu z ciemni.
– Pan się wdarł do cudzego mieszkania – powiedziała. – Hector ma prawo pana zabić.
– Nie wiem, gdzie zdobyła pani dyplom z prawa, ale jeśli Hector się zagapi, to wepchnę mu tę zabawkę w miejsce, które nie ogląda słońca.
Hector zachichotał i przerzucił nóż z ręki do ręki.
– No, no – powiedział Myron.
Naga modelka umknęła do ubieralni, nazwanej pomysłowo ROZBIERALNIĄ. Kobieta wyszła z ciemni i zamknęła drzwi. Jej włosy były rzeczywiście rude, a właściwie kasztanowe Miała około trzydziestki, cerę, jak określają niektórzy, kremowobrzoskwiniową i, o dziwo, tryskała werwą. Wyglądała jak porno wcielenie Katie Couric z dziennika NBC.
– Pani jest właścicielką? – spytał Myron.
– Hector to urodzony nożownik – odparła chłodno. – Potrafi wyciąć człowiekowi serce i pokazać mu je, nim skona.
– Dusza towarzystwa.
Mężczyzna postąpił krok. Myron ani drgnął.
– Zademonstrowałbym wam mistrzostwo w sztukach walki – błyskawicznie wyjął pistolet i wycelował go w pierś Hectora – ale dopiero co wziąłem prysznic.
Zaskoczonemu Hectorowi rozszerzyły się oczy.
– Niech to będzie dla ciebie lekcja, kosiorku. W tym domu połowa lokatorów nosi broń. Pochodź dłużej, wymachując tą zabaweczką, to ktoś mniej poczciwy niż ja cię rozwali.
Rudej rewolwer nie speszył.
– Wynoś się pan stąd. Ale już – powiedziała do Myrona.
– Jest pani właścicielką? – ponowił pytanie.
– Ma pan nakaz?
– Nie jestem policjantem.
– To dupa w troki i wypad.
Gdy mówiła, mocno się kołysała. Jej biodra i nogi były w ciągłym ruchu. Na jej znak Hector zamknął majcher.
– Możesz iść – powiedziała.
– Nie tak szybko. Wejdź do ciemni – rzekł Myron. – Jeszcze wpadnie ci do głowy wrócić tu z gnatem.
Hector spojrzał na rudą. Skinęła głową.
– Zamknij drzwi – upomniał Myron.
Hector zamknął drzwi. Myron zasunął na nich rygiel.
– Zadowolony? – spytała ruda, podpierając się pod boki.
– Bliski ekstazy.
– To wyjdź.
– Posłuchaj, nie chcę kłopotów – rzekł Myron z ciepłymi uśmiechem, od którego tają damskie serca. – Przyszedłem kupić kilka zdjęć. Nazywam się Bernie Worley. Pracuję dla nowego magazynu porno.
Ruda zrobiła minę.
– Czy ja wyglądam na idiotkę? – spytała. – Bernie Worley wpadł po kilka zdjęć? Nie wciskaj mi ciemnoty!
Wtem ich usłyszał. Ludzie. Kupa ludzi. Tumult. Nawet jak na miejscowe zwyczaje. W korytarzu. Tam, gdzie zostawił Esperanzę.
Odwrócił się i pobiegł z sercem w gardle. Oblegała ją chmara ludzi, większość klęczała. A ona, uśmiechnięta, stała pośrodku i – nie do wiary! – rozdawała autografy.
– Pocahontas! – krzyknął ktoś.
– Mnie napisz „Z wyrazami sympatii dla Manuela”.
– Jesteś moją ulubioną zapaśniczką!
– Pamiętam, jak dolałaś Królowej Carimbie. Co za walka!
– No, a ta bydlaczka, Dorota Drogówka! Kiedy sypnęła ci solą w oczy, chciałam ją zabić.
Spostrzegając Myrona, Esperanza wzruszyła ramionami i wróciła do składania autografów na zapałczanych kartonikach i karteluszkach. Ruda wyszła za nim na korytarz.
– Poca?! – wykrzyknęła rozpromieniona na widok Esperanzy.
Esperanza spojrzała na nią.
– Lucy?
Padły sobie w ramiona. Weszły do studia, a Myron za nimi.
– Gdzieś się podziewała, dziewczyno? – spytała Lucy.
– Tu i tam.
Pocałowały się. W usta. Pocałunek trwał odrobinę za długo.
– Myron? – powiedziała Esperanza.
– No?
– Wybałuszasz oczy.
– Naprawdę?
– Nie mówię ci wszystkiego.
– Najwyraźniej. Nareszcie zrozumiałem, dlaczego moja męska krasa nie zrobiła wrażenia na twojej znajomej.
Ta odpowiedź je rozśmieszyła.
– Lucy, to Myron Bolitar – przedstawiła go Esperanza.
– Twój chłopak?
Lucy zmierzyła Myrona wzrokiem.
– Nie. Bliski przyjaciel. Mój szef.
– Podobny do takiego jednego, który występował w perwersyjnym show w klubie przy tej ulicy. W swoim numerze spryskiwał różne babki złotym deszczem.
– To nie ja – zapewnił Myron. – Ja krępuję się wejść nawet do męskiej ubikacji.
– Dobrze wyglądasz, Poca. – Lucy zwróciła się Esperanzy.
– Dzięki.
– Zerwałaś z zapasami?
– Na dobre.
– Ale nadal ćwiczysz?
– Kiedy tylko mogę.
– W Nautilusie?
– Uhm.
– To widać – powiedziała z uśmiechem Lucy. – Ostra z ciebie laska.
Myron chrząknął.
– To co z tymi fotkami? – wtrącił.
Zignorowały go.
– Nadal robisz zdjęcia zapaśniczkom? – spytała Esperanza.
– Już nie. Głównie zajmuję się tym szajsem. Esperanza spojrzała na Myrona.
– Lucy – to nie jest jej prawdziwe imię, nazwałyśmy ją tak, bo ma włosy jak Lucille Ball – robiła kiedyś zdjęcia reklamowe wszystkim zapaśniczkom – wyjaśniła.
– Zdążyłem skojarzyć. Pomoże nam?
– A co chcecie wiedzieć? – spytała Lucy.
Myron wręczył jej numer Cyców i pokazał zdjęcie Kathy.
– Chcę się czegoś dowiedzieć o tym – powiedział. Lucy przyjrzała się fotografii.
– To glina? – spytała Esperanzę.
– Agent sportowy.
– Aha. – Lucy to wystarczyło. – Bo to zdjęcie może nas wpakować w kłopoty.
– Dlaczego? – spytał Myron.
– Dziewczyna na nim ma gołe piersi.
– I co z tego?
– To nielegalne. W ogłoszeniach na telefony zaczynające się na dziewięćset zdjęcia bez staników są zakazane. Jeżeli władze to zobaczą, dobiorą się nam do tyłka.
– Nam? – spytał podchwytliwie Myron.
– Jestem współwłaścicielką jednej z tych firm. W tym budynku mamy wiele linii obsługujących sekstelefony.