Выбрать главу

– Niedobra odpowiedź – skonstatował Win tonem spokojnym, władczym i rzeczowym, groźniejszym od krzyku. – Jeżeli nic nie wiesz, nic mi po tobie. A skoro nic mi po tobie, skończysz jak on. – Wskazał ręką na nieruchome ciało u swoich stóp.

Gangster uniósł ręce. Tak wybałuszył oczy, że widać było białka.

– Chwileczkę – rzekł pośpiesznie. – To żadna tajemnica. Pański kolega zna jego nazwisko. To Kill. Nazywa się Kill. wszyscy mówią o nim Kościej.

– Kościej działa na Środkowym Zachodzie. Kto go tu ściągnął?

– Nie wiem. Przysięgam.

– A jednak nic mi po tobie – stwierdził Win, zbliżając pistolet do gangstera.

– Mówię prawdę. Powiedziałbym, gdybym wiedział. Wiem tylko, że Kościej przyleciał wczoraj późnym wieczorem.

– Dlaczego? – spytał Win.

– W związku z Gregiem Downingiem. Przysięgam, wiem tylko tyle.

– Ile jest mu winien Downing?

– Nie mam pojęcia.

Win przysunął się jeszcze bliżej i przyłożył mu lufę między brwi.

– Z takiej odległości rzadko chybiam – uprzedził.

Bandzior opadł na kolana.

– Proszę – zaskomlał. – Nic więcej nie wiem. – Jego oczy wypełniły się łzami. – Jak Boga najświętszego kocham.

– Wierzę ci.

– Win – odezwał się Myron.

– Spokojnie – odparł Win, wpatrując się w bandziora. – Chciałem się tylko upewnić, że nasz nowy znajomy wyznał wszystko. Wszak spowiedź dobrze robi duszy, co?

Gangster skwapliwie skinął głową.

– Wyznałeś wszystko?

Penitent znów pokiwał głową.

– Na pewno? Skinienie za skinieniem.

Win opuścił pistolet.

– Idź i nie grzesz więcej – rzekł.

Zbirowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.

ROZDZIAŁ 18

Win spojrzał na zwłoki z taką miną, jakby miał przed sobą worek torfu.

– Czas w drogę – powiedział.

Myron skinął głową. Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął komórkę. Stosunkowo nowy bajer. Nie przerwali połączenia, dzięki czemu Win słyszał wszystko, co się dzieje w vanie. Komórki działały równie sprawnie jak podsłuch i krótkofalówka.

Wysiedli w chłodną noc. W ciągu dnia na Washington Street roiło się od samochodów dostawczych, za to w nocy było zupełnie cicho. Rano czekała kogoś bardzo niemiła niespodzianka.

Win zazwyczaj jeździł jaguarem, ale w samochód Kościeja wbił się chevroletem nova z 1983 roku. Całkiem go skasował. Bez żalu. W New Jersey trzymał kilka takich pojazdów, których używał do śledzenia lub działań na lekki bakier z prawem. Wykrycie ich właściciela było niemożliwe. Miały sfałszowane tablice rejestracyjne i papiery.

Myron spojrzał na przyjaciela.

– Tak dobrze urodzony człowiek jeździ novą?

Zamlaskał z dezaprobatą.

– Od jazdy nim o mały włos nie dostałem wysypki – odparł Win.

– Gdyby zobaczył cię ktoś z twojego klubu…

Win zadygotał.

– Nie waż się o tym myśleć – powiedział. Myronowi wciąż drżały zesztywniałe nogi. Nawet gdy Kościej sięgnął do jego kolana, święcie wierzył, że Win znajdzie sposób na wybawienie go z opresji. Jednakże świadomość, że tak niewiele brakowałoby do końca życia pozostał kaleką, wciąż szczypała go w mięśnie łydki i uda. Raz po raz schylał się i dotykał kontuzjowanego kolana, jakby nie mógł uwierzyć, że je nadal ma. Spojrzał na Wina i do oczu napłynęły mu łzy. Widząc je, Win odwrócił wzrok.

Myron podążył za nim.

– Skąd znasz tego Kościeja? – spytał.

– Działa na Środkowym Zachodzie. Jest też znakomity w sztukach walki. Spotkaliśmy się w Tokio.

– Czym się zajmuje?

– Tradycyjną mieszanką firmową: hazardem, narkotykami, lichwą, wymuszeniami. I po trosze prostytucją.

– To co robi tutaj?

– Zapewne twój Greg Downing jest mu winien pieniądze, najprawdopodobniej z hazardu – odparł Win. – Kościej specjalizuje się w hazardzie.

– Dobrze jest mieć specjalność.

– Owszem. Przypuszczam, że pan Downing winien jest dużą sumę. – Win zerknął na Myrona. – Dla ciebie to dobra wiadomość.

– Dlaczego?

– Bo oznacza, że Downing uciekł i żyje. Kościej nie jest rozrzutny. Nie zabije nikogo, kto jest mu dużo winien.

– Martwi nie zwracają długów.

– Właśnie. A szuka Downinga na pewno. Gdyby go zabił, nie byłbyś mu potrzebny.

– To się zazębia z tym, co wiem od Emily – rzekł Myron po krótkiej chwili. – Powiedziała, że Greg nie ma pieniędzy. Hazard wyjaśniałby dlaczego.

Win skinął głową.

– Zechciej mnie oświecić, co zaszło pod moją nieobecność – poprosił. – Jessica wspomniała o znalezieniu zwłok kobiety.

Gdy Myron opowiadał mu o wszystkim, przyszły mu do głowy nowe teorie. Spróbował je posegregować i z grubsza uporządkować. Zrekapitulował je i przedstawił pierwszą:

– Załóżmy, że Greg Downing jest winien Kościejowi kupę forsy. Tłumaczyłoby to, dlaczego wreszcie zgodził się podpisać kontrakt reklamowy. Potrzebuje pieniędzy.

Win skinął głową.

– Mów – zachęcił.

– Załóżmy też, że Kościej nie jest głupi. Chce odebrać swoje. Za nic więc nie zrobi mu krzywdy. Tylko fizyczna sprawność Grega zapewnia zwrot pieniędzy. Połamanie mu kości dałoby wynik odwrotny, przekreślając wypłacalność dłużnika, czyli możliwość odzyskania pieniędzy.

– To prawda – przyznał Win.

– Jeśli więc Greg jest winien kupę forsy, to może Kościej chciał go nastraszyć w inny sposób.

– Jaki?

– Robiąc krzywdę bliskiej mu osobie. Żeby go ostrzec.

Win ponownie skinął głową.

– Mogłoby poskutkować.

– Przypuśćmy, że go śledzili. Zobaczyli go z Carlą i doszli do wniosku, że są sobie bliscy. – Myron podniósł wzrok. – Czy zabicie jej nie byłoby mocnym ostrzeżeniem?

Win zmarszczył brwi.

– Myślisz, że Kościej zabił ją, żeby ostrzec Downinga? – spytał.

– Dopuszczam taką możliwość.

– To dlaczego nie złamał jej po prostu kilku kości?

– Bo go tu jeszcze nie było. Przyjechał wczoraj wieczorem. Morderstwa mógł dokonać najemny gangster.

– Twoja teoria jest, łagodnie mówiąc, mało prawdopodobna – podsumował Win. – Jeżeli morderstwo miało być ostrzeżeniem, to gdzie się podział Downing?

– Uciekł.

– Dlaczego? Z obawy o swoje życie?

– Tak.

– Uciekł tuż po odkryciu, że Carla nie żyje? W sobotę wieczorem?

– Tak wskazywałaby logika.

– Wystraszył się? Morderstwa?

– Tak.

– Aha.

Win zamilkł i uśmiechnął się do Myrona.

– O co chodzi? – spytał Myron.

– Skoro zwłoki Carli odkryto dopiero dziś – zaczął śpiewnie Win – to powiedz mi z łaski swojej, w jaki sposób Downing dowiedział się o morderstwie w zeszłą sobotę wieczorem?

Myrona przeszedł dreszcz.

– Żeby twoja teoria się potwierdziła, Downing musiałby zrobić jedną z trzech rzeczy – ciągnął Win. – Po pierwsze, być świadkiem morderstwa. Po drugie, wpaść do mieszkania Carli po jej śmierci. Po trzecie, sam ją zabić. Co więcej, w jej mieszkaniu było dużo gotówki. Dlaczego? Skąd tam wzięły się te pieniądze? Miały pomóc w spłaceniu Kościeja? Jeśli tak, to dlaczego jego ludzie ich nie wzięli? Albo jeszcze lepsze pytanie: dlaczego nie wziął ich Downing?