Ona jest dla ciebie dobra. Potrzebujesz jej. To, co powiedziała Mirrim, a nawet to, co powiedział N’ton, chociaż był bardziej życzliwy, spowodowało, że twój umysł się zamknął. Ja nie lubię, kiedy nie mogę słyszeć, co myślisz. Sharra otworzy twoje myśli dla nas.
— Czy zrobisz to dla nas, Sharro?
Tym razem Jaxom nie zawahał się. Ujął dłonie Sherry, tłuste od oliwy, i przyciągnął ją do siebie, niezmiernie zadowolony, że była prawie tego samego wzrostu co on i że jej usta były tak blisko jego ust.
— Wszystko bym zrobiła dla ciebie, Jaxomie, wszystko, dla ciebie i dla Rutha! — Jej wargi rozkosznie poruszały się przy jego ustach, aż uniemożliwił jej dalsze mówienie.
W brzuchu coś zaczęło mu tajać, rozpraszając ten zimny ucisk, który tak trapił smoka i jego samego — ciepło to powiązane było z dotykiem szczupłego ciała Sharry, z zapachem jej długich, gęstych włosów, kiedy ją całował, z naciskiem jej rąk na skórze jego pleców. A jej dłonie płasko leżące na jego talii, nie były dłońmi uzdrowicielki, tylko kochanki.
Kochali się w cichej, ciepłej ciemności, rozkoszując się sobą nawzajem, reagując z pełną wrażliwością na moment ekstazy, w pełni świadomi, że Ruth kocha razem z nimi.
20.
U podnóża góry i w Warowni Ruatha, 15.10.18 — 15.10.20
Jaxom nie potrafił się odprężyć patrząc na wschodnie zbocze góry. Zorganizował więc wszystko tak, że ani on, ani Sharra, ani Ruth nie musieli go widzieć. Pozostała piątka rozsiadła się wygodnie luźnym półkolem wokół Rutha.
Siedemnaście poznaczonych paskami jaszczurek ognistych, jako że w ostatniej chwili Sebell i Brekke poprosili, żeby ich też zaliczyć do tej grupy — usadowiło się na grzbiecie Rutha.
— Im więcej wyszkolonych jaszczurek ognistych, tym lepiej, — argumentował Mistrz Robinton; — poza tym, jak mówił, pozwoliło mu to włączyć do tej grupy Zaira.
Wieści o osiedlu starożytnych na wysokim płaskowyżu rozprzestrzeniły się po Pernie z szybkością, która wprawiła w zdumienie nawet Harfiarza. Wszyscy podnosili krzyk, że chcą zobaczyć to miejsce. F’lar przesłał im wiadomość, że jeżeli mają zamiar pobudzić pamięć jaszczurek ognistych, powinni to zrobić szybko albo wcale.
Kiedy już Ruth się umościł, południowe jaszczurki zaczęły przybywać całymi chmarami, pod przewodnictwem swoich królowych, pikując w stronę Rutha, który nucił na powitanie, jak to mu zasugerował Jaxom.
One się cieszą, że mnie widzą, powiedział Ruth Jaxomowi. I są szczęśliwe, że ludzie znowu przybyli w to miejsce.
— Zapytaj je, kiedy przedtem widziały ludzi.
Jaxom przechwycił natychmiast od Rutha obraz wielu smoków nadlatujących zza grzbietu góry.
— To nie o to mi chodziło.
Wiem, powiedział z przykrością Ruth. Zapytam znowu. Nie o ten raz ze smokami, tylko dawno temu, zanim góra wybuchli.
Reakcję jaszczurek ognistych można było przewidzieć; nie była ona zachęcająca. Poderwały się z miejsc, na których przysiadły i zaczęły wykonywać dzikie napowietrzne tańce, trajkocząc i trąbiąc ze strachu.
Jaxom odwrócił się rozczarowany i zobaczył podniesioną dłoń Brekke, a na jej twarzy wyraz intensywnego skupienia. Oparł się wygodnie o Rutha zastanawiając się, co tak przykuło jej uwagę. Menolly również podniosła rękę do góry. Siedziała na tyle blisko Jaxoma, że widział jej całkiem błędne spojrzenie. Na jej ramieniu Piękna zesztywniała, a oczy zaczęły jej wirować gwałtowną czerwienią. Nad ich kręgiem jaszczurki ogniste nie przestawały trajkotać i krążyć jak szalone.
One widzą tę górę w płomieniach, powiedział Ruth. Widzą, jak ludzie biegną, a ogień pędzi za nimi. Boję się tak samo, jak bały się wtedy, dawno temu. To jest ten sam sen, który tak często nam się śnil.
— Czy widzisz te kopce? Zanim zostały zasypane? — W swoim podnieceniu Jaxom zapomniał się i przemówił głośno.
Widzę tylko, jak biegną ludzie, to tu, to tam. Nie, oni biegną w kierunku… w naszym kierunku? Ruth rozejrzał się, jak gdyby się spodziewał, że go stratują, tak żywe były te obrazy.
— W naszą stronę, a potem gdzie?
W stronę wody? Ruth sam nie był pewien i odwrócił się, żeby popatrzeć na dalekie, niewidoczne morze.
One się znowu boją. Nie lubią przypominać sobie tej góry.
— Tak samo, jak nie lubią sobie przypominać Czerwonej Gwiazdy — powiedział nierozważnie Jaxom. Wszystkie jaszczurki zniknęły, łącznie z tymi pomalowanymi w paski.
— No, to ci się udało, Jaxomie — powiedział Piemur z głębokim niesmakiem. — Nie wolno wspominać przy nich o Czerwonej Gwieździe. Można o zionących ogniem górach, ale nie o czerwonych gwiazdach.
— Niewątpliwie — powiedział Sebell swoim spokojnym, głębokim głosem — są chwile, które odcisnęły się w pamięta naszych małych przyjaciół. Kiedy zaczynają sobie przypominać, nic innego nie ma do nich dostępu.
— To są skojarzenia — powiedziała Brekke.
— A więc potrzeba nam czegoś — powiedział Piemur — co by wywołało w nich jakieś mniej stresujące wspomnienia. Wspomnienia… użyteczne… dla nas…
— Nie tyle to nam jest potrzebne — powiedziała Menolly starannie dobierając słowa — co interpretacja. Ja coś zobaczyłam. Wydaje mi się, że mam rację… to nie ta wielka góra wybuchła, to była… — Odwróciła się i pokazała na najmniejszy szczyt z tej trójki. — To ten stożek wybuchał w naszych snach!
— Nie, to był ten duży — sprzeciwił się Piemur, pokazując wyżej.
— Nie masz racji, Piemurze — powiedziała Brekke ze spokojną pewnością. — To był ten najmniejszy… w moich wizjach wszystko znajduje się na lewo. Ta wielka góra jest dużo wyższa niż ta, którą ja widziałam, jestem tego pewna.
— Tak, tak — powiedziała Menolly podniecona. — Ważny jest kąt widzenia. Jaszczurki ogniste nie potrafiłyby patrzeć tak wysoko! Pamiętajcie, że one są dużo, dużo mniejsze. I popatrzcie, ten kąt. On się zgadza! — Zerwała się na nogi gestykulując, żeby im uświadomić, o czym mówi. — Ludzie wybiegli stamtąd, uciekali od tego małego wulkanu! Wybiegli z tamtych kopców. Z tych największych!
— Ja to widziałam w ten sam sposób — zgodziła się Brekke. Z tych kopców, o tam!
— No to zaczynamy od tych kopców? — zapytał F’lar następnego ranka, wzdychając na myśl o czekającym ich rozkopaniu całego pagórka. Obok niego stała Lessa, przyglądając się niewielkim kopcom, a razem z nią Mistrz Kowal, Mistrz Górniczy Nicat, F’nor i N’ton. Jaxom, Piemur, Sharra i Menolly dyskretnie usunęli się nieco na bok. — Ten duży? — zapytał, ale oczami przemierzał równoległe szeregi kopców, wzdychając z rezygnacją.
— Możemy tu kopać, aż się Przejście skończy — powiedziała Lessa, uderzając rękawicami o udo i również powoli i z namysłem przyglądając się bacznie obszarowi, na którym znajdowały się anonimowe ziemne garby.
— Olbrzymi teren — powiedział Fandarel — olbrzymi! Większe osiedle niż Warownie w Forcie i Telgarze razem wzięte. — Rzucił okiem w kierunku Sióstr Świtu. — I oni wszyscy przybyli stamtąd? — Potrząsnął głową, ogłoszony tą koncepcją. — Gdzie najlepiej będzie zacząć?
— Czy cały Peru ma zamiar tu dziś zlecieć? — zapytała Lessu, kiedy nagle nad ich głowami między niebem a ziemią pojawił się jakiś spiżowy smok. — Tiroth D’rama? Z Torikiem?
— Wątpię, czy udałoby się go nam wykluczyć, nawet gdybyśmy tego chcieli, a nie byłoby mądrze próbować — zauważył F’lar przezabawnym tonem.