Выбрать главу

— Dawno już nie pracowałam tak ciężko — powiedziała.

— Może założysz rękawice? — zaproponowała Sharra.

— Parę chwil w rękawicach i ręce utopią mi się w pocie — powiedziała Lessy skrzywiona. Rzuciła okiem na pozostałe pracujące grupy i chichocząc sama do siebie przysiadła wdzięcznie na kopcu. — Nie mam ochoty pokazywać tego miejsca większej ilości ludzi niż to absolutnie konieczne, ale wydaje mi się, że będziemy musieli zwerbować kopaczy o mocnych rękach i plecach. — Zręcznie chwyciła plątaninę pędraków i odłożyła je na stronę, patrząc, jak zakopują się z powrotem w bogatą, szaroczarną ziemię. Roztarła jej grudki między kciukiem a palcem wskazującym. — jak popiół, i to gruboziarnisty. Nigdy nie sądziłam, że znowu będę się grzebać w popiele. Czy opowiadałam ci kiedyś Jaxomie, że właśnie czyściłam kominek w Warowni Ruatha w ten dzień, kiedy przybyła tam twoja matka?

— Nie — powiedział Jaxom zaskoczony tym jej nagłym zwierzeniem. — Ale z drugiej strony niewielu ludzi wspomina przy mnie o moich rodzicach.

Lessa przybrała surowy wyraz twarzy.

— Ciekawe, co mi teraz przywiodło na myśl Faxa… — powiedziała, zerkając w kierunku Torika i dodając bardziej do siebie niż do Jaxoma i Sharry — poza tym, że on także miał wielkie ambicje. Ale popełniał błędy.

— Na przykład taki błąd, że odebrał Ruathę prawowitym potomkom jej Krwi — powiedział Jaxom stęknąwszy, kiedy zamachnął się kilofem.

— To był jego najgorszy błąd — powiedział Lessa z intensywną satysfakcją. Potem zauważyła, że wpatruje się w nią Sharra, i uśmiechnęła się. — Który ja naprawiłam. Och, Jaxomie, daj sobie z tym na chwilę spokój. Gdy patrzę, jak w pocie czoła pracujesz, czuję się jeszcze bardziej zmęczona. — Otarła pot z twarzy. — Tak, myślę, że trzeba będzie zwerbować trochę ludzi o mocnych plecach. Przynajmniej do mojego kopca! — Poklepała go niemalże tkliwie. — Nie wiadomo, jak głęboko sięga ta warstwa. A może — ta myśl ją rozbawiła — może te kopce, mimo że są duże, kryją coś całkiem małego. Po tym całym kopaniu możemy odkryć coś nie większego od jamy whera.

Jaxom, świadom badawczych spojrzeń Torika, nadal kopał, chociaż bolały go już ramiona, a ręce miał gorące i obolałe od pęcherzy.

Akurat w tym momencie w powietrzu ukazały się dwie jaszczurki ogniste, ćwierkając do siebie, jak gdyby nie rozumiały, co robią ich przyjaciele. Opadły lekko na miejsce, gdzie Sharra właśnie wbiła swoją łopatę i z nieprawdopodobną energią zaczęły kopać, odgarniając swoimi mocnymi przednimi łapkami ziemię na obie strony, a tylnymi odpychając ją jeszcze dalej. Wygrzebały tunel na głębokość niemalże ramienia, podczas gdy Lessa, Sharra i Jaxom przyglądali im się ze zdumieniem.

— Ruth? Czy zechciałbyś nam pomóc? — zawołał Jaxom.

Biały smok posłusznie podniósł się ze swojej słonecznej grzędy i poszybował do swojego przyjaciela, a oczy zaczęły mu wirować szybciej z ciekawości.

— Czy zechciałbyś wykopać dla nas dziury, Ruth?

Gdzie? Tutaj?

Ruth wskazał na miejsce na lewo od jaszczurek ognistych, które nie ustawały w swoich wysiłkach.

— Myślę, że to nie ma znaczenia gdzie, chcemy po prostu zobaczyć, co ta trawa przykrywa!

Jak tylko smoczy jeźdźcy zobaczyli, co robi Ruth, zawołali swoje smoki. Nawet Ramoth była skłonna udzielić pomocy, a Lessa zachęcała ją jak mogła.

— Nigdy bym w to nie uwierzyła — powiedziała Sharra do Jaxoma. — Żeby smoki miały kopać?

— Lessa nie była zbyt dumna, żeby kopać, prawda? — My jesteśmy ludźmi, ale to są smoki!

Jaxom nie mógł powstrzymać się od śmiechu na jej niedowierzanie.

— Masz wypaczony pogląd na smoki, za długo mieszkałaś wśród leniwych bestii jeźdźców z przeszłości. — Objął ją w pasie, przyciągnął do siebie i poczuł, że zesztywniała. Rzucił okiem w kierunku Torika. — Nie obserwuje nas w tej chwili, jeżeli to tym się martwisz.

— On może nie — powiedziała wskazując na niebo — ale jego jaszczurki ogniste tak. Ciekawa byłam, gdzie one są.

Trójka jaszczurek ognistych, złocista królowa i dwa spiżowe krążyły leniwie nad głowami Jaxoma i Sharry.

— No to co? Poproszę Mistrza Robintona o pośrednictwo… — Torik ma dla mnie inne plany…

— A mnie nie włączył w swoje plany? — zapytał Jaxom, odczuwając nagły wstrząs.

— Wiem, że nie i to dlatego… kochaliśmy się. Chciałam cię mieć, dokąd jeszcze mogę. — Z jej oczu wyzierał smutek.

— Czemu on miałby nam stawać na przeszkodzie? Moja ranga jest… — Jaxom ujął obydwie jej dłonie i przytrzymał, chociaż starała mu się wyrwać.

— On ma niezbyt dobrą opinię o młodzieńcach z Północnego, Jaxomie. Po tym jak musiał borykać się z młodszymi synami przez ostatnie trzy Obroty, a to naprawdę — w głosie Sharry odezwało się poirytowanie — wystarczy, żeby nadwerężyć nawet cierpliwość harfiarza. Ja wiem, że ty nie jesteś do nich podobny, ale Torik…

— A więc dowiodę swojej wartości w oczach Torika, nie obawiaj się. — Jaxom podniósł jej dłonie do ust i wpatrywał się w jej oczy, usiłując samą siłą swojej woli rozproszyć zgryzotę. — I zrobię to, tak jak należy, za pośrednictwem Lytola i Mistrza Robintona. Zostaniesz moją panią, prawda, Sharro?

— Wiesz, że tak, Jaxomie. Na tak długo, jak tylko będę mogła…

— Aż do samej śmierci… — poprawił ją, chwytając tak mocno za ręce, że aż się wzdrygnęła.

— Jaxomie! Sharro! — zawołała Lessa, która była zbyt pochłonpięta przedsiębiorczością Ramoth, żeby zauważyć ich cichą wymianę zdań.

Jaxom poczuł, że Sharra usiłuje uwolnić ręce, ale zdecydowawszy się na konfrontację z Torikiem nie miał zamiaru jakoś nadmiernie przejmować się Lessą. Mocno trzymał Sharrę, kiedy odwrócili się do Władczyni Weyru.

— Chodźcie zobaczyć. Ramoth trafiła na coś twardego. I to nie dźwięczy tak jak skała…

Jaxom pociągnął Sharrę w górę po niewielkim nachyleniu zbocza kopca. Ramoth przysiadu na zadzie, zaglądając spoza Lessy do rowu, jaki wygrzebała swoimi przednimi łapami.

— Odsuń trochę głowę, Ramoth. Zasłaniasz mi światło powiedziała Lessa. — Weź no moją łopatę, Jaxomie, i powiedz, co o tym myślisz. Usuń jeszcze trochę tej ziemi.

Jaxom wskoczył do rowu, który sięgał mu do połowy uda.

— Wydaje się to dosyć solidne — powiedział naciskając całym swoim ciężarem, zanim postukał łopatą. — Dźwięczy jak kamień? — Ale nie dźwięczało. Łopata stuknęła i stuknięciu odpowiedziały echa.

Odgrzebawszy długi pas Jaxom usunął się na bok, żeby wszyscy mogli zobaczyć.

— Chodź no tutaj, F’larze! Dogrzebaliśmy się do czegoś!

— My też! — brzmiała triumfalna odpowiedź Przywódcy Weyru.

Nastąpiło wzajemne oglądanie wykopanych przez smoki rowów; w obydwu pokazał się bardzo podobny materiał, tyle, że w przypadku F’lara w podobnej do skały substancji osadzona była bursztynowa tafla, wbudowana w krzywiznę kopca. W końcu Mistrz Kowalski podniósł nad głowę swoje wielkie ramiona i wrzasnął, prosząc o ciszę.

— To nie jest wydajne gospodarowanie energią i czasem. — Od Torika dobiegło rubaszne parsknięcie śmiechem, niemalże pogardliwie. — To nie jest śmieszne — powiedział Kowal bardzo poważnie. — Skoncentrujemy się wszyscy na kopcu Lessy, ponieważ jest mniejszy. Potem będziemy pracowali nad kopcem Mistrza Nicata, a potem… — Wskazywał na kopiec swojego własnego wyboru, kiedy przerwał mu Torik.