— Nie będzie teraz żadnych sprzeciwów, żebyś objął Warownię — powiedział ze śmiechem Harfiarz — ani pełnego rezerwy pochrząkiwania na temat posiadłości i jeźdźców smoczków. Oczy Harfiarza zamigotały, kiedy naśladował uszczypliwy ton Lorda Sangela. Potem spoważniał i położył Jaxomowi rękę na ramieniu. — Jak przyjął to Lytol?
— Nie był zaskoczony — stwierdził Jaxom pozwalając, by ulga i zdziwienie zabarwiły jego głos. — Ale ja się zastanawiałem, panie, czy jeżeli Nicat będzie kontynuował swoje wykopaliska w budowlach na płaskowyżu, to ktoś z organizacyjnym talentem Lytola…
— Dokładnie o tym samym myślałem, Jaxomie — powiedział Harfiarz, jeszcze raz klepiąc go entuzjastycznie. — Przeszłość to dobre zajęcie dla dwóch starych ludzi…
— Panie! — wykrzyknął Jaxom oburzonym tonem — ty nigdy nie będziesz stary. Ani Lytol!
— Miło z twojej strony, że tak myślisz, młodzieńcze, ale otrzymałem już ostrzeżenie. A, oto nadlatuje smok… chyba Canth, jeżeli się nie mylę, patrząc tak pod słońce! — Robinton osłonił oczy ręką.
To ostre światło mogło być także przyczyną marsa na czole kroczącego do nich po plaży F’nora. Zair przekazał mu okropnie poplątane obrazy, które podnieciły Berda, Gralla i wszystkie inne jaszczurki ogniste w Weyrze Benden do tego stopnia, że Lessa kazała Ramoth, aby je stamtąd wyrzuciła. Skutkiem tego powietrze nad zatoczką wypełniło się chmarą jaszczurek, czyniących nieprawdopodobną wrzawę.
— Ruth, uspokój je — poprosił Jaxom swojego smoka. — Nie można przez nie ani nic zobaczyć, ani usłyszeć.
Ruth ryknął tak, że aż się sam wystraszył, a Canth popatrzył na niego oczami wirującymi nabożną czcią. Zapadła cisza, przerwało ją jedno przestraszone, samotne ćwierknięcie. A potem niebo nagle opustoszało, a jaszczurki ogniste poprzysiadały na okolonej drzewami plaży.
One mnie posłuchały. Brzmiało to tak, jak gdyby sam nie mógł w to uwierzyć. Bardzo był z siebie zadowolony.
Ten pokaz posłuszeństwa poprawił humor F’norowi.
— No to teraz powiedz mi, coś ty zbroił tak wcześnie rano, Jaxomie? — zapytał F’nor, poluzowując pas i hełm. — Doszło do tego, że Benden ani kichnąć nie może bez pomocy Ruathy.
Jaxom spojrzał na F’nora zdziwiony, ale brunatny jeździec rzucił mu takie spojrzenie, że uświadomił sobie, iż F’nor jest w wyjątkowo tajemniczym nastroju. Czy to była aluzja do tego przeklętego jaja? Czy Brekke mu coś o tym wspomniała?
— A czemu by nie? Benden i Ruatha są bardzo mocno powiązane ze sobą, F’norze. Więzami Krwi, jak również wspólnymi interesami.
Wyraz twarzy F’nora z groźnego zmienił się w rozbawiony. Tak walnął Jaxoma w ramię, że ten stracił równowagę.
— Dobrze powiedziane, Ruatho, dobrze powiedziane! A więc co dzisiaj odkryłeś?
Z niemałą satysfakcją Jaxom opowiedział o swojej porannej działalności, a oczy F’nora rozszerzyły się z podniecenia.
— Statki w których wylądowali? Lećmy! — Zacisnął pas, zamocował hełm i gestem popędził Jaxoma, żeby się prędzej ubierał. Jutro w Bendenie będziemy mieli Nici, ale jeżeli jest tak jak mówisz…
— Ja też lecę — oznajmił Harfiarz.
Żadna nawet najbardziej odważna jaszczurka ognista nie ośmieliła się ani ćwierknąć w ciszy, która zapadła po tej uwadze. — Ja też lecę — powtórzył Mistrz Robinton stanowczym, rozważnym tonem, żeby nie dopuścić do protestów, które spodziewał się usłyszeć. — Już i tak za dużo opuściłem. Ta niepewność bardzo mi szkodzi! — dramatycznie przyłożył dłoń do piersi. — Serce mi bije coraz silniej z każdą chwilą, którą jestem zmuszony czekać, aż zdecydujecie się wysłać do mnie te okruchy i kropelki zwodniczych szczegółów. — Podniósł w górę rękę, kiedy Menolly opamiętała się i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć. — Nie będę w ogóle kopał. Będę się tylko przyglądał! Ale zapewniam was, że to zdenerwowanie, żeby już nie wspominać o samotności i niepewności, kiedy wy oddalacie się tworząc Kroniki, obciąży zupełnie niepotrzebnie i niebezpiecznie moje serce. A jeżeli ja załamię się nerwowo pod tym napięciem, a tu nikogo nie będzie?
— Mistrzu Robintonie, gdyby Brekke wiedziała… — Protest Menolly był bardzo słaby.
F’nor jedną dłonią zakrył sobie oczy i potrząsnął głową na tę nieszlachetną taktykę Harfiarza.
— Dać temu człowiekowi palec, a weźmie długość smoka. — Potem podniósł oczy i pogroził Robintonowi palcem. — Jeżeli chociaż kiwniesz palcem, dotkniesz kilofa, czy podniesiesz szczyptę ziemi, to ja… to ja…
— To ja na nim usiądę — dokończyła Menolly, rzucając na swojego Mistrza wściekłe spojrzenie.
— Przynieś moje rzeczy do latania Menolly, bądź tak miła. Harfiarz z przymilnym wyrazem twarzy łagodnie popchnął ją w kierunku Warowni. — I moją skrzynkę z przyborami do pisania, leży na stole w pracowni. Będę naprawdę zachowywał się porządnie, F’norze, i jestem pewien, że nic a nic nie zaszkodzi mi taka krótka podróż pomiędzy. Menolly — podniósł głos do niosącego się ryku — nie zapomnij o tym bukłaku wina, jest na krześle! Wystarczy, że źle mi było wczoraj. Nie mogłem zobaczyć tych budynków na płaskowyżu!
Jak tylko Menolly wróciła z tym, czego się domagał, skończyły się wszelkie dyskusje. F’nor wsadził Harfiarza i Piemura na Cantha, pozostawiając Jaxomowi usadzenie Menolly za sobą na Ruthu. Jaxom przelotnie pożałował, że nie ma tu z nimi Sharry. Zastanowił się, czy Ruth mógłby się z nią skontaktować aż w Weyrze Południowym, a potem pohamował ten impuls. Tam daleko na zachodzie jeszcze nie świtało. Dwa smoki uniosły się w gęstej eskorcie jaszczurek ognistych. Ruth podał Canthowi kierunek i kiedy jeszcze Jaxom myślał o tym, że decyzja Harfiarza była bardzo pochopna, wlecieli pomiędzy i poszybowali w kierunku trzech dziwacznych pagórków.
Jaxom aż się szeroko uśmiechnął widząc ich reakcję na jego odkrycie. Menolly uchwyciła go mocniej rękami i z podniecenia wyśpiewała zawiłe arpedżio. Widział, jak Harfiarz dziko gestykuluje i miał nadzieje, że trzyma mocno F’nora za pas. Canth nie spuszczając oczu z dziury w pagórku, skręcił, żeby wylądować tak blisko, jak tylko się dało. Posadzili Harfiarza w najbliższym zacienionym miejscu i kazali Jaxomowi, aby poprosił Rutha, żeby jaszczurki przekazywały swoje wizje Robintonowi i Zairowi.
Przy wtórze ćwierkającej rozmowy jaszczurek ognistych pozostali zaczęli kopać, Ruth stał z boku, bo Canth mógł poruszyć dużo więcej ziemi niż on sam, a miejsca starczało tylko dla jednego smoka. Jaxom ostro odczuwał wewnętrzne podniecenie, którego brak mu było na płaskowyżu.
Kopali teraz prostopadle, bo Jaxom dokopał się do pojazdu od góry. Rozentuzjazmowany Canth raz po raz obsypywał Harfiarza grudami ziemi, kiedy wgryzali się coraz głębiej, chcąc dotrzeć do drzwi; ale kopali tylko przez krótki czas, zanim w skądinąd gładkiej powierzchni ukazał się rowek. F’nor kazał Canthowi odchylić nieco kąt wykopu na prawo i wkrótce odkopali cały górny skraj wejścia.
Jaszczurki ogniste nabrały odwagi i dołączyły do Cantha i jeźdźców, ziemia zaczęła fruwać dookoła. Kiedy otwór został już niemal oczyszczony, odkryli również przedni skraj jednego z tych przysadkowatych skrzydeł, co, jak to natychmiast zwrócił im uwagę Harfiarz, dowodziło, że jaszczurki ogniste rzeczywiście pamiętały dokładnie, co widzieli ich przodkowie. Oczywiście, kiedy już się je nakłoniło, żeby sobie przypomniały.