Выбрать главу

Wydawszy z siebie na wpół jęk, a na wpół okrzyk, Piemur dotknął mapy, sunąc palcem po linii brzegowej, wzdłuż której z takim trudem się przedzierał, a która była częścią całości.

— Popatrzcie, Mistrz Idarolan będzie mógł żeglować niemal do samego Wschodniego Pasma Bariery… a to nie jest to samo pasmo, które widziałem na zachodzie.

— A co może przedstawiać ta mapa? — zapytał F’nor, przerywając podniecone komentarze Piemura.

Stał trochę z boku, a jego żary oświetlały inną mapę Pernu. Kontury były te same, ale na znajome zarysy nakładały się pasma różnych kolorów w zagadkowych konfiguracjach. Morza przedstawiono rozmaitymi odcieniami koloru niebieskiego.

— To pewnie pokazuje głębokość wody — powiedziała Menolly, przeciągając palcem wzdłuż miejsca gdzie, jak wiedziała, była Głębina Neratu, zabarwiona tutaj na ciemnoniebieski kolor. Popatrzcie, a te strzałki pokazują Wielki Prąd Południowy. A tu jest Zachodni Prąd.

— Jeżeli rzeczywiście tak jest — powiedział Harfiarz powoli — to może to powinno pokazywać wysokość lądu? Nie, bo tutaj, gdzie powinny być góry Cromu, Fortu, Bendenu i Telgaru kolor jest ten sam, co na równinach Telgaru. Bardzo zagadkowe. Cóż mogli mieć na myśli ci starożytni? — Rzucił okiem na północną, a następnie południową półkulę. — A tego koloru nie ma nigdzie na dolnej części świata, oprócz tej odrobiny tutaj. Kłopotliwe. Będę musiał się temu dobrze przyjrzeć! Pomacał brzegi mapy, ale najwyraźniej była ona narysowana na ścianie.

— A tu jest mapa, która uraduje oczy Mistrza Wansora — powiedział Fandarel, najwyraźniej tak pogrążony w tej części, którą sam oglądał, że nie zwrócił uwagi na słowa Mistrza Robintona.

Piemur i Jaxom zwrócili swoje żary w kierunku Kowala.

— Mapa gwiazd! — wykrzyknął młody Harfiarz.

— Nie całkiem — powiedział Kowal.

— Czy to są nasze gwiazdy? — zapytał Jaxom.

Kowal paluchem dotknął największego kółka, jaskrawopomarańczowego, z którego obwodu wystrzelały płomienie.

— To jest nasze słońce. To musi być Czerwona Gwiazda. Jego palec zakreślił wokół słońca orbitę przeznaczoną dla tego wędrowca. — To jest nasz Pern! — Szeroko się uśmiechnął do wszystkich. Ich świat miał skromne rozmiary.

— A w takim razie, co to jest? — zapytał Piemur kładąc palec na pokolorowanym na ciemno świecie po drugiej stronie ich słońca, z daleka od innych planet i opisu ich orbit.

— Nie mam pojęcia. To powinno się znajdować z tej strony słońca, tak jak wszystkie inne planety!

— A co oznaczają te linie? — zapytał Jaxom prześledziwszy zaopatrzone w strzałki linie, które wiodły z dołu mapy do Czerwonej Gwiazdy, a następnie znikały na skraju mapy po prawej stronie.

— Fascynujące. — To było wszystko, co wydobył z siebie Mistrz Kowal; pocierał brodę wpatrując się w tajemnicze rysunki.

— Wolę tę mapę — powiedziała Lessa, uśmiechając się ze sporą satysfakcją do dwóch kontynentów.

— Tak? — zapytał F’lar, odwracając się od mapy gwiazd. Ach, tak, rozumiem, o co ci chodzi — powiedział patrząc, jak lewą ręką zakrywa jej zachodnią część. Potem roześmiał się. — Tak, całkowicie się z tobą zgadzam, Lesso. Bardzo pouczające.

— A to dlaczego? — zapytał Piemur z pewną pogardą. — Nie jest dokładna. Popatrzcie… — Wskazał palcem. — Za skałami płaskowyżu nie ma podwodnych wulkanów. I jest o wiele za dużo brzegu w tej części, tu na południu. I nie ma Wielkiej Zatoki. To wcale tak nie wygląda. Szedłem tamtędy!

— Nie, ta mapa nie jest już dokładna — powiedział Harfiarz, zanim Lessa zdążyła skrytykować Piemura. — Spójrzcie na Tillek. Ten północny półwysep jest dużo większy niż powinien być. I nie został zaznaczony ten wulkan na południowym brzegu. Potem dodał z głębokim uśmiechem — Ale podejrzewam, że kiedy ją rysowano, była dokładna!

— Oczywiście! — wykrzyknęła triumfująco Lessa. — Wszystkie te Przejścia, z których każde nękało nasz biedny świat, powodowały wstrząsy i zniszczenia…

— Widzicie tę ostrogę na lądzie, tu, gdzie są teraz Smocze Skały? — wykrzyknęła Menolly. — Mój prapradziadek pamiętał, jak ta ziemia zwaliła się do wody!

— To bez znaczenia, że nastąpiły te pomniejsze zmiany powiedział Fandarel, od niechcenia odsuwając je na dalszy plan — te mapy są wspaniałym odkryciem. — Znowu zmarszczył brwi widząc jedno z nietypowych zacieniowań. — Ten brązowy odcień oznacza jedno z pierwszych osiedli na północy. Widzicie, Warownia Fort, potem Ruatha, Benden, Telgar — popatrzył od F’lara do Lessy — i Weyry. Wszystkie zostały umieszczone na tym samym kolorze. Co to może oznaczać? Miejsca, gdzie ludzie mogli się osiedlić?

— Ale oni osiedlili się najpierw na płaskowyżu, a on nie jest tego samego koloru — powiedział Piemur niezadowolony.

— Musimy zasięgnąć opinii mistrza Wansora. I Mistrza Nicata.

— Chciałbym, żeby Benelek przyjrzał się tym urządzeniom sterującym przy drzwiach i może przebadał tył statku — powiedział F’nor.

— Mój drogi brunatny jeźdźcze — powiedział Kowal. — Benelek ma wiele sprytu, jeśli chodzi o mechanizmy, ale to… — Jego szeroki gest miał wskazywać, że ta wysoce zaawansowana technologia na statku przekraczała umiejętności jego ucznia.

— Może któregoś dnia będziemy wiedzieli dość, żeby zgłębić tajemnice tego pojazdu — powiedział F’lar, uśmiechając się z intensywnym zadowoleniem i postukując w mapy. — Ale to tutaj… one są aktualne i niesłychanie przydatne dla nas i dla Pernu. — Przerwał, żeby wyszczerzyć zęby do Robintona, który ze zrozumieniem kiwał głową, i do uśmiechającej się Lessy. W jej oczach tańczyły psotne ogniki wywołane fartem, który tylko oni troje zdawali się rozumieć. — I żeby na razie nikt o nich nie wspomniał! — Mówił teraz surowo i podniósł rękę, kiedy Fandarel zaczął protestować. — Tylko przez krótki czas, Fandarelu. Mam ku temu bardzo ważny powód. Wansor niewątpliwie musi zobaczyć te równania i rysunki. A Benelek będzie mógł się głowić, ile będzie chciał. Ponieważ on rozmawia tylko z przedmiotami, niczym nie ryzykujemy, jeśli chodzi o tajemnicę, którą moim zdaniem musimy otoczyć te trzy statki. Menolly i Piemur są związani słowem, jako harfiarze, a ty, Jaxomie, już dowiodłeś dyskrecji i swoich talentów. — Na bezpośrednie i intensywne spojrzenie F’lara, Jaxoma przeszedł wewnętrzny skurcz, ponieważ był pewien, że bendeński Przywódca Weyru wie o epizodzie z tym zatraconym jajem. — Wystarczająco dużo będzie się działo na płaskowyżu, żeby wszystko pomieszało się w Warowni, Cechu i Weyrze, bez tych dodatkowych zagadek. — Wrócił wzrokiem na rozległy obszar Kontynentu Południowego i kiedy powoli potrząsał głową, coraz szerszy stawał się uśmiech jego, Harfiarza i Lessy. Nagle przez jego twarz przemknął grymas. — Torik! Powiedział, że przyleci tu dziś, żeby pomóc w wykopaliskach.

— Tak. A N’ton miał zabrać mnie — powiedział Fandarel, — ale dopiero gdzieś za godzinę. F’nor ściągnął mnie z tapczanu…

— A Południowy leży w telgarskiej strefie czasu. Dobrze! Jednak chciałbym mieć kopię tej mapy. Który z was jest nam dziś najmniej potrzebny? — zapytał.

— Jaxom! — powiedział pospiesznie Harfiarz. — On schludnie kopiuje, a kiedy ten jeździec przybył wczoraj z Południowego po Sharrę, Jaxom już odleciał do Ruathy. Poza tym mądrze będzie, jeżeli Rutha będziemy trzymać — z daleka. Lokalne jaszczurki ogniste dotrzymają mu tutaj towarzystwa i nie będą plotkować z tymi trzema Torika.