Выбрать главу

Kiedy ponownie zajął swoje miejsce przy stole, nie tłumaczył się nikomu i nikt go o tłumaczenie nie prosił — jeszcze jeden dowód szacunku.

Kolejnej nocy zwędzili z Ruthem tyle smoczego kamienia z kopalni w Cromie, ile tylko smok mógł unieść. Podczas ich najazdu pojawiło się z pół tuzina jaszczurek ognistych, a Ruth po prostu odsyłał każdą z nich, gdy tylko się pojawiała.

— Nie pozwól, żeby za nami leciały.

To była tylko uprzejmość z ich strony. One mnie lubią.

— Zdarzają się takie przypadki, że ktoś jest zbyt popularny.

Ruth westchnął.

— Czy nie za dużo tego smoczego kamienia? — zapytał Jaxom, nie chcąc przeciążyć swojej bestii.

Oczywiście, że nie. Ja jestem bardzo mocny.

5.

Poranek w siedzibie Cechu Harfiarzy w Warowni Fort, popołudnie w Weyrze Benden, późne popołudnie w siedzibie Cechu Harfiarzy, 15.5.26

Przeszedł jeszcze jeden Opad Nici, zanim Jaxomowi udało się wyrwać do Gospodarstwa Na Płaskowyżu. Wydawało się, że większe odnosi sukcesy z Coraną, niż przy uczeniu Rutha, żeby jak należy nieprzerwanie ział ogniem. Biały smok niemalże poparzył sobie gardziel powstrzymując się od buchania płomieniem, kiedy w najbardziej niefortunnych momentach pojawiały się jaszczurki ogniste. Jaxom nie miał wątpliwości, że na obszarze całej Warowni Keroon nie było takiej jaszczurki, która by do nich nie zajrzała. Nawet cierpliwość Rutha była na wyczerpaniu i musieli zacząć latać pomiędzy czasem po sześć godzin, żeby ich nieobecności w Ruatha nie uznano za coś nadzwyczajnego. Przechodzenie pomiędzy czasem było męczące, jak to sobie Jaxom uświadomił, waląc się tego wieczoru do łóżka, wyczerpany i sfrustrowany.

Co gorsza, następnego ranka musiał się razem z Finderem udać do siedziby Cechu Harfiarzy, ponieważ zgodnie z planem Harfiarz Ruathy miał nauczyć się stosować równania gwiezdne Wansora. Oczekiwano, że opanują je wszyscy harfiarze, żeby, co najmniej jedna osoba poza Panem Warowni potrafiła dokładnie sprawdzać terminy Opadu Nici.

Siedzibę Cechu Harfiarzy stanowiło część zespołu budynków rozrzuconych szeroko w obrębie i na zewnątrz stromych ścian skalnych Warowni Fort. Kiedy Jaxom z Finderem wynurzyli się w powietrzu nad zabudowaniami, naokoło panował istny chaos. Jaszczurki ogniste pikowały i nurkowały, wrzeszcząc w najwyższym podnieceniu. Smok — wartownik na wzgórzach ogniowych Warowni Fort stał na tylnych łapach, przednimi drąc powietrze, łopocząc rozpostartymi skrzydłami, rycząc z wściekłości.

Gniewają się! Oni się gniewaj! Tak brzmiał pełen przestrachu komentarz Rutha. Jestem Ruth! Ruth! — zatrąbił jedynym w swoim rodzaju tenorem.

— Co się stało? — zapytał Finder na ucho Jaxoma. — Ruth mówi, że się gniewają.

— Gniewają? W życiu nie widziałem tak rozgniewanego smoka.

Pełen złych przeczuć Jaxom skierował Rutha na dziedziniec siedziby Cechu Harfiarzy. Wielu ludzi biegało we wszystkie strony, a jaszczurki ogniste tak dziko miotały się dookoła, że miał kłopoty za znalezieniem wolnego miejsca. Jak tylko wylądował, roztańczyło się wokół niego całe skrzydło jaszczurek, nadając pełne niepokoju i poruszenia myśli, których Ruth, jak powiedział Jaxomowi, zupełnie nie mógł zrozumieć — a jeszcze mniej Jaxom, kiedy otrzymywał ten przekaz z drugiej ręki. Zauważył, że były to zwierzaki Menolly, która wysłała je, żeby go znalazły.

— Tu jesteście!

— Otrzymałeś moją wiadomość? — Menolly pędziła z Cechu w ich kierunku, ciągnąc za sobą w biegu rynsztunek do latania. — Musimy lecieć do Weyru Benden. Ukradli królewskie jajo.

I już wdrapywała się za Findera na grzbiet Rutha, przepraszając go za tłok na grzbiecie i przynaglając Jaxoma, by się ruszył.

— Czy trójka to nie za dużo dla Rutha? — zapytała z nieco spóźnioną troską, kiedy Ruth zawahał się przed startem.

Absolutnie nie.

— Kto ukradł jajo Ramoth? Kiedy? Jak? — zapytał Finder.

— Pół godziny temu. Oni zwołują wszystkie spiżowe smoki i pozostałe królowe. Udadzą się wielką liczbą do Południowego Weyru i zmuszą ich, by oddali jajo.

— A skąd wiedzą, że to Południowcy? — zapytał Jaxom.

— A któż inny miałby ukraść jajo?

Następnie cała dyskusja uległa zawieszeniu, kiedy Ruth zabrał ich zgrabnie pomiędzy. Wynurzyli się w powietrzu nad Bendenem i nagle od strony słońca pomknęły prosto na nich trzy spiżowe smoki ziejące płomieniami. Ruth kwiknął i umknął pomiędzy; wynurzył się nad jeziorem, jazgocząc do swoich niedoszłych przeciwników najgłośniej jak mógł.

Jestem Ruth. Jestem Ruth. Jestem Ruth!

— Uff, niewiele brakowało! — powiedział Finder, przełykając ślinę. Jaxomowi aż ramiona zdrętwiały, tak mu je ściskał rękami.

Prawie że trafiłeś mnie w czubek skrzydła. Jestem Ruth! Przeprosiny, dodał biały smok już spokojniejszym tonem, zwracając się do swego jeźdźca. Ale przygiął do siebie czubek skrzydła, żeby mu się przypatrzyć z bliska.

Menolly jęknęła.

— Zapomniałam wam powiedzieć, że mamy wynurzyć się z pomiędzy głośno wołając, kim jesteśmy. Zdawałoby się, że przynajmniej Rutha mogły te smoki przepuścić bez wyzwania.

Kiedy mówiła, pojawiło się jeszcze więcej smoków, trąbiły do trzech spiżowych trzymających wartę na wzgórzach. Nowo przybyli zatoczyli ciasny krąg, by wysadzić swoich jeźdźców przy tłumie zebranym wokół wejścia do Wylęgarni. Jaxom, Finder i Menolly ruszyli poprzez Nieckę, by do nich dołączyć.

— Jaxom, widziałeś kiedy tyle smoków? — Menolly rozejrzała się dookoła po zatłoczonym obrzeżu Weyru, popatrzyła na smoki siedząc na progach skalnych; wszystkie miały rozpostarte skrzydła, gotowe były do natychmiastowego lotu. — Och, Jaxom, co to będzie, jeżeli dojdzie do walki między smokami?

Groza w jej głosie była dokładnym odbiciem tego, co on sam czuł.

— Ci głupi jeźdźcy z przeszłości podejmują desperackie kroki — powiedział ponuro Finder.

— Jakim cudem udała im się taka bezczelna kradzież? — chciał się dowiedzieć Jaxom. — Ramoth nigdy nie opuszcza swojego wylęgu. — Nie opuszcza go od czasu, kiedy my z F’lessanem zakłóciliśmy spokój jej jajek, pomyślał sobie z poczuciem winy.

— F’nor przyniósł nam tę wiadomość — powiedziała Menolly. — Mówił, że poleciała coś zjeść. W Wylęgarni znajdowała się pewnie połowa wszystkich jaszczurek ognistych Bendenu. Zawsze tam są…

— A wśród nich bez wątpienia jedna czy dwie, które przyleciały z wizytą z Południowego — dodał Finder.

Menolly skinęła głową.

— Tak właśnie mówił F’nor. W ten sposób Władcy z przeszłości dowiedzieli się, kiedy jej tam nie będzie. F’nor opowiadał, że właśnie zabiła zdobycz, gdy pojawiły się trzy spiżowe smoki, minęły smoka — wartownika… no, bo czemu miałby właściwie smok — wartownik rzucać wyzwanie spiżowym smokom? Zanurkowały w górny tunel prowadzący na teren Wylęgarni, a Ramoth wydała straszliwy wrzask i zniknęła pomiędzy. Zaraz potem te trzy spiżowe wyleciały z górnego wejścia, usłyszały wrzask Ramoth. Wypadła z terenu Wylęgarni w ataku, ale one zniknęły pomiędzy, zanim na długość skrzydła oderwała się od ziemi.

— Czy wysłali za nimi smoki?

— Poleciała za nimi Ramoth! A Mnemeth tylko o włos za nią. Ale nic im z tego nie przyszło.

— Czemu nie?

— Spiżowe smoki zniknęły pomiędzy czasami. — A nawet Ramoth nie mogła wiedzieć kiedy.