Выбрать главу

— Panie? — Jaxom nie mógł naprawdę uwierzyć w swoje szczęście.

— Nie, F’larze, on nie próbowałby tego na własną rękę odpowiedział N’ton dziwnym głosem. — Na tym polega kłopot. Wydaje mi się, że Lytol wykonał swoje zadanie za dobrze.

— Wytłumacz — poprosił lakonicznie F’lar.

F’nor podniósł dłoń.

— Oto i Lytol we własnej osobie — powiedział szybko i ostrzegawczo.

— Lordzie Jaxomie, czy zechciałbyś odprowadzić swojego przyjaciela do jego pomieszczeń, a potem dołączyć do nas w Wielkiej Sali? — Lord Opiekun ukłonił się wszystkim uprzejmie. Kiedy szybko się odwrócił i ruszył z powrotem w kierunku schodów, na twarzy zaczął mu drgać jakiś mięsień.

Mógł coś wtedy powiedzieć… gdyby chciał, pomyślał Jaxom, wpatrując się ze smutkiem w szerokie plecy swojego opiekuna. N’ton klepnął go znowu po kolanie i kiedy Jaxom podniósł oczy na Przywódcę Weyru Fort, ten mrugnął do niego.

— Dobry z ciebie chłopak, Jaxomie, i dobry jeździec. — Po czym bez pośpiechu ruszył za pozostałymi jeźdźcami smoków.

— Nie będziecie przypadkiem podawać wina z Bendenu z tej radosnej okazji, co, Lytolu? — doszedł go poprzez dziedziniec głos Mistrza Harfiarza.

— Cóż innego ktokolwiek ośmieliłby się podać tobie, Robintonie? — zapytała Lessa śmiejąc się.

Jaxom przyglądał im się, kiedy gęsiego wchodzili na schody i we wrota prowadzące do Sali. Z chóralnym wrzaskiem jaszczurki ogniste porzuciły swoje napowietrzne popisy i zanurkowały w kierunku wejścia, niemal trafiając w wysoką postać Harfiarza, kiedy tłoczyły się, by wlecieć do środka Warowni.

Ten incydent podniósł Jaxoma na duchu i chłopiec skierował Rutha do pomieszczeń mieszkalnych. Kiedy przebiegł spojrzeniem po oknach, zobaczył, że ludzie się wycofują. Miał szczerą nadzieję, że Dorse i wszyscy jego towarzysze byli świadkami każdej chwili, że zauważyli uścisk ręki F’nora i że widzieli, jak rozmawiał z trzema najważniejszymi jeźdźcami smoków na całym Pernie. Dorse będzie musiał bardziej uważać teraz, kiedy Jaxomowi wolno było zabierać swojego Rutha pomiędzy. Dorse nigdy się z tym nie liczył, co? Ja zresztą też nie, pomyślał Jaxom. Czy to nie wspaniałe ze strony N’tona, że to zaproponował? A jak Dorse się dowie, będzie to musiał przeżuć na surowo i połknąć bez popicia!

Ruth odpowiedział na jego myśli pełnym samozadowolenia nuceniem, przeszedł na podwórzec starej stajni i opuścił lewy bark, by Jaxom mógł zsiąść.

— Możemy teraz latać i wydostać się stąd, Ruth… I będziemy mogli także udać się pomiędzy i polecieć wszędzie na całym Pernie, gdzie tylko będziemy chcieli. Prześlicznie dziś latałeś, i przykro mi, że jestem takim kiepskim jeźdźcem i że tak cię waliłem po grzebieniu na karku. Jeszcze się nauczę. Zobaczysz!

W oczach Rutha wirował pełen tkliwości żywy błękit, kiedy szedł za swoim przyjacielem do Weyru. Potem Jaxom, zmiatając z grubsza z legowiska smoka nagromadzony tam przez noc kurz i puch, dalej mówił mu, jaki był cudowny, że tak zawrócił na czubeczku skrzydła i w ogóle. Ruth umościł się wyciągając skosem głowę w stronę Jaxoma w subtelnej prośbie o pieszczotę. Smoczy jeździec wyświadczył mu tę przysługę, z pewną niechęcią myśląc o przyłączeniu się do obchodów, na których nieobecny musiał być prawdziwy gość honorowy.

Uprzedzony wrzaskiem jaszczurek ognistych Robinton ruszył szybko, by przywrzeć płasko do prawego skrzydła wielkich metalowych wrót, a następnie zasłonić twarz rękami jak tarczą. Tyle razy już opadały go oszalałe chmary tych stworzeń, że miał się na baczności. Ogólnie jednak mówiąc, jaszczurki w Cechu Harfiarzy dzięki naukom Menolly zachowywały się całkiem przyzwoicie. Uśmiechnął się słysząc okrzyk Lessy, pełen zaskoczenia i konsternacji. Kiedy owiał go wiatr od ich przelotu, pozostał w miejscu, no i rzeczywiście chmara wyleciała z powrotem przez wrota. Usłyszał, jak Lord Groghe przywołuje swoją małą królową, Mergę, do porządku. Potem odnalazł go jego własny Zair i zbeształ go, jak gdyby Robinton naumyślnie próbował się przed nim chować, a następnie usadowił się na wyściełanym lewym ramieniu.

— No, no! — powiedział Robinton, gładząc podnieconego malutkiego spiżowego jaszczura palcem, na co ten odpowiedział przesuwając mu pieszczotliwie głową po policzku. — Przecież bym cię nie zostawił, powinieneś o tym wiedzieć. Czy ty też latałeś z Jaxomem?

Zair przestał narzekać i radośnie pisnął. Potem wyciągnął szyję, by popatrzeć w dół na dziedziniec. Z ciekawości Robinton pochylił się, żeby zobaczyć, co też zainteresowało Zaira, i zobaczy Rutha kroczącego w kierunku starych stajni. Robinton westchnął. Niemalże żałował, że Jaxomowi pozwolono polecieć na Ruthu. Jak było do przewidzenia, Lord Sangel nadal gwałtownie sprzeciwiał się temu, żeby ten młodzik miał cieszyć się przywilejami smoczego jeźdźca. Nie będzie też Sangel jedynym ze starszego pokolenia Lordów Warowni, którzy zakwestionują takie panoszenie się. Robinton odnosił wrażenie, że zrobił dobrą robotę, nastawiając Groghe’a pozytywnie do chłopca, no ale Groghe był inteligentniejszy od Sangela. Poza tym sam był właścicielem jaszczurki ognistej, a to powodowało, że miał bardziej miłosierne uczucia w stosunku do Jaxoma i Rutha. Robinton nie mógł sobie przypomnieć, czy Sangel nie chciał, czy też nie potrafił Naznaczyć jaszczurki ognistej. Musi zapytać Menolly. Jej królowa, Piękna, niedługo powinna złożyć jajka. Dobrze, że jego czeladniczka miała jaszczurkę ognistą — królową, tak że mógł rozporządzać jajkami, rozdając je tam, gdzie uważał, że wszystkim przyniosą najwięcej dobrego.

Przyglądał się jeszcze przez chwilę, dosyć wzruszony tym widokiem. Z Jaxoma i Rutha emanowała niewinność i wrażliwość, poczucie zależności od siebie i wzajemnej opiekuńczości.

Młody Lord przyszedł na ten świat w zdecydowanie niekorzystnym momencie, wydarty z ciała swojej martwej matki, z ojcem śmiertelnie rannym w pojedynku w pół godziny później. Pamiętając, co N’ton i Finder wyjawili mu tuż przed lotem Jaxoma, Robinton był zły na siebie, że nie zainteresował się bliżej tym chłopcem. Lytol nie był tak sztywny, żeby nie potrafił pojąć w lot rady, zwłaszcza gdyby to było dla dobra Jaxoma. Ale Robinton musiał poświęcać tyle czasu i myśli tak wielu różnym sprawom, chociaż Menolly i Sebel cieszyli się jego pełnym zaufaniem i byli oddanymi pomocnikami. Zair zapiszczał i otarł się łebkiem o brodę Harfiarza.

Ten zachichotał i pogłaskał go. Te jaszczurki ogniste, nie dłuższe niż męska ręka, nie dorównywały inteligencją smokom, ale były w pełni zadowalające jako towarzysze — a czasami się nawet przydawały.

Lepiej będzie, jeżeli teraz przyłączy się do reszty i zobaczy, jak by tu napomknąć Lytolowi o swojej propozycji. Młody Jaxom będzie idealnym dodatkiem do jego planu.

— Robintonie! — F’lar wołał go z drzwi prowadzących do mniejszej sali recepcyjnej Warowni. — Chodź no tu szybko. Twoja reputacja jest zagrożona.

— Moje co? Już idę… — Długie nogi Harfiarza przeniosły go szybko do sali pod koniec tego zdania. Z uśmiechów ludzi stojących przy karafkach z winem Hafiarz nie miał żadnych trudności z odgadnięciem, co się święci.

— Aha! Chcecie mnie przyłapać! — zawołał, pokazując na wino. — No cóż, jestem pewien, że potrafię podtrzymać tu swoją reputację! O ile tylko poznaczyłeś poprawnie karafki, Lytolu.