Выбрать главу

– Czy Della wypuścili z aresztu? – spytałem.

– Zdaje się, że wpłacił kaucję.

– Alan, powinniśmy pożegnać się z Kimberem – zwróciła się do mnie Lauren. – To ważne.

– Ja też chciałabym się z nim zobaczyć, zanim wyjedzie – odezwała się Satoshi. – Muszę mu podziękować.

Trzy kwadranse później byliśmy już na lotnisku Yampa Valley. Satoshi, Lauren i ja dojechaliśmy tam, ściśnięci na tylnym siedzeniu starego dżipa Sama.

Odrzutowiec był gotowy do startu. Hans także. Stał u szczytu schodków z rękami założonymi do tyłu.

Flynn czekała na nas na płycie lotniska. Opaska na jej oku, pokryta maleńkimi, opalizującymi gwiazdkami, wyglądała jak nocne niebo nad górskim łańcuchem Routt Divide.

– Kimber jest już w środku – powiedziała. Przed odlotem chciałby porozmawiać sam na sam z Satoshi. Z powodu tej… hmm… przypadłości… nie miał nigdy okazji spotkać się z rodzinami ofiar po śledztwach. Zależy mu na tej rozmowie.

Satoshi zawahała się.

– Ten samolot nie jest własnością Joeya? – spytała.

– Nie – odparł Russ. – To wynajęta maszyna.

Satoshi mruknęła coś pod nosem i weszła po schodkach do kabiny. Dalej poprowadził ją Hans.

– Zdaje się, że Kimber czuje się zupełnie dobrze – powiedziała Flynn. Jest w tej chwili pod kroplówką. Pielęgniarka powiedziała, że dzięki blokadzie systemu nerwowego bóle wrócą dopiero za kilka godzin.

– Czy będzie mógł ruszać tą ręką? – zapytała Lauren.

– Chyba tak. Ale rekonwalescencja może być długotrwała. Pomogłem Russowi zanieść do samolotu bagaże. Sam obiecał mu, że odstawi taurusa na parking firmy, z której został wypożyczony, i wrzuci kluczyki do skrzynki na listy.

Po kilkunastu minutach Satoshi ukazała się w drzwiach kabiny i zaprosiła nas do środka.

– Pan Lister chce pożegnać się ze wszystkimi.

Lauren pierwsza weszła na schodki. Gdy była już prawie w progu, przystanęła i wydała cichy okrzyk, tak jakby coś ją zaskoczyło.

– Dobrze się czujesz? – zapytałem ze strachem. Odwróciła się. Jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech.

– Kochanie, właśnie się poruszyło – powiedziała, kładąc obie ręce na brzuchu.

Zrobienie tych paru kroków, które zostały do przejścia przez próg kabiny, zajęło nam dobrą minutę. Samolot wydawał się znacznie mniejszy z tyloma osobami na pokładzie.

Podziękowania

Sam odkryłem Steamboat Springs, ale człowiekiem, który zwrócił moją uwagę na wspaniałości doliny Elk River, był Lester Wall, a Lany i Marilyn Shamesowie obudzili we mnie pragnienie, aby ruszyć dalej, do wiatrołomu w dzikiej okolicy Mount Zirkel. Jestem im wdzięczny za cenne wskazówki.

W trakcie pisania i redagowania tej książki otrzymałem kolejne cenne rady od wypróbowanych przyjaciół i kolegów: Harry’ego MacLeana, Marka Grahama, Elyse Morgan, Jaime Brown i Toma Schantza. Lata współpracy nauczyły mnie, że mogę polegać zarówno na ich sugestiach, jak i na ich przyjaźni. Każda nowo ukończona książka przypomina mi o pierwszej, która z pewnością by nie powstała, gdyby nie pomogli mi Limericks, Patricia i Jeff. Moja wdzięczność wobec nich przetrwała próbę czasu.

Jak zwykle kieruję słowa podziękowania do mojej rodziny, a w szczególności do mojej matki Sary Kellas

Stephen White

***