Jego zadania na ogół były dość proste. Kiedy coś się psuło, systemy wykrywały dla niego źródło uszkodzenia, a on zwykle musiał tylko zrobić sobie wycieczkę do niesprawnej jednostki i wymienić jakąś mikropłytkę lub kryształ.
Można nawet powiedzieć, że wciągnęły go obowiązki operacyjne w Tindle. Harvard-Smithsonian poprosił go o pomoc przy wprowadzaniu wartości do maszyn, a kilka razy zlecił mu nawet ręczne sterowanie programami. Coldfield dobrze rozumiał — mimo nieustannych zaprzeczeń ze strony jego zwierzchników — że chcą poszerzyć jego kontakty z innymi ludźmi. Był pierwszym, który pracował przy Zestawie samotnie, przyglądano mu się więc bardzo uważnie.
Wieczór spędził nad biografią Evelyn Lister, która w swoim czasie cieszyła się wielką popularnością, ale teraz postrzegana była jako główny architekt katastroficznych warunków, jakie zapanowały w całych Stanach Zjednoczonych i w końcu przyczyniły się do ich likwidacji. Biografowie nie mieli dla niej krzty litości, a Coldfieldowi sprawiało wielką przyjemność śledzenie ich ataków. Z zasady nie lubił ludzi władzy. Nawet tych już martwych.
Zestaw skierowany był teraz na OQ 172, kwazara odległego o dziesięć miliardów lat świetlnych. Coldfield traktował swoją pracę bardzo poważnie, opanował więc podstawy astronomii. Ale nie rozumiał, na czym polega owo szczególne znaczenie kwazarów, niewiele też potrafił wywnioskować z analitycznych odczytów. Niemniej zdawał sobie sprawę, że to ma coś wspólnego ze stwarzaniem. Dlatego wzbudziło jego szczególne zainteresowanie. Został wychowany w rodzinie religijnych sceptyków. Ale tu, na ciemnej stronie Księżyca, sprawy nadprzyrodzone zyskiwały nagle na prawdopodobieństwie. Dzwonek łączności wyrwał go gwałtownie z zamyślenia. Odsunął się spiesznie od okna i przycisnął guzik odbioru.
— Tu Coldfield.
Na ekranie pojawił się Michael Surina.
— Cześć, Alex. Co tam u ciebie? — Surina był koordynatorem tego przedsięwzięcia. Uparł się, żeby dzwonić przynajmniej raz dziennie. Jego troska o samotnego pracownika Wielkiego Zestawu napawała tego ostatniego przyjaznym wzruszeniem.
— Wszystko dobrze — odpowiedział.
— Żadnych problemów?
W siedemnastce trzeba było wymienić złącze, a w jednej z łazienek (miał ich trzy) zabezpieczyć cieknącą rurę. W sumie nic, co dałoby się zakwalifikować jako coś poważnego.
— Nie, Mikę. Wszystko gra.
— Dobrze. Zmieniamy program, więc się nie zdziw, kiedy się zacznie.
— Co się dzieje?
— Chcemy prowadzić nasłuch nowego celu. A właściwie kilku nowych celów.
— Kiedy?
— Zwijamy sprawę kwazara za jakieś sześć godzin. Przy 1922 Zulu. Potem będziemy przystosowywać cały nasz rozkład. Operacja zajmie nam kilka dni.
— Kilka dni?! Trzeba będzie zapłacić kupę forsy.
— Nieważne. My to pokryjemy.
— A co powiemy McHale’owi, Abramsowi i całej reszcie? Czekali na swoją kolejkę aż półtora roku.
— Już się tym zajęliśmy. Ty nie będziesz miał z nimi nic do czynienia.
— Racja, cholera, nie będę.
Surina był młody, ale jego awans z pewnością zirytowałby zbyt wielu ludzi. Teraz siedział przyglądając się Coldfieldowi z wyrazem twarzy sugerującym, że doskonale go rozumie, ale wiadomo, jak jest z biurokracją. To nie nasza sprawa, jeśli oni coś schrzanili — mówiły wyraźnie jego oczy. Naturalnie, na ogólnodostępnym kanale nie ważyłby się zwerbalizować swoich opinii.
— Cholera, w ten sposób nie przeprowadza się operacji, Mikę. Surina wzruszył ramionami.
— Ktoś z Akademii pociąga tu za sznurki, a ktoś komuś jest winien przysługę.
„Naturalnie. Surina może mówić, co mu się podoba, ale Abrams i reszta będą jemu zawracać głowę”.
— O jakiego rodzaju cele chodzi?
— Krótki zasięg. Pobliskie gwiazdy. Będziesz szukał regularnych sygnałów radiowych.
„To coś nowego. Zestaw nigdy, za jego tu bytności, nie badał niczego bliższego niż jądro galaktyki”.
— Po co? — zapytał. — Czego właściwie szukamy?
— Emzetelek.
— Co takiego?
— Emzetelek. Małych zielonych ludzików.
THE WORLD REVIEW
KOMENTARZ
Wspólnota Europejska próbuje pokątnie przepchnąć propozycję, żebyśmy ujawnili naszą obecność na Inakademeri jej mieszkańcom, by następnie rozpocząć z nimi negocjacje na temat udzielenia pomocy technologicznej w zamian za zapewnienie nam terytorium, gdzie mogłyby znaleźć schronienie niżej rozwinięte nacje.
Być może jest to myśl, na której urzeczywistnienie nadszedł teraz właściwy czas. Inakademeri jest słabo zaludniona, wyniszczona przez wojnę światową i pozbawiona zasobów naturalnych. „Nokowie” potrzebują pomocy. Prawdę mówiąc, znalazły się już między nimi grupki, które utrzymują, że wiedzą o naszej obecności, twierdzą, że widziano nasze pojazdy i wahadłowce. Nie ma znaczenia, czy naprawdę je widziano. Ważne jest natomiast, że te nieszczęsne stworzenia dosłownie modlą się o naszą interwencję.
Łączą się z tym pewne niedogodności. Osadnicy będą musieli przywyknąć do jedenastogodzinnego cyklu dnia i nocy. Klimat, ogólnie rzecz biorąc, jest wilgotniejszy niż nasz. Ale da się w nim żyć.
Biosystem na Noku wystarczająco przypomina nasz własny, będziemy więc mogli wyżywić się z zasobów tamtego świata. Jest możliwe, że wkrótce otrzymamy dla siebie nową Ziemię, że wcale nie trzeba będzie czekać na zmiany klimatyczne na Quraquie.
Rada Światowa rozważy tę propozycję z całą ostrożnością i rozwagą. Jeżeli nie zaistnieją żadne poważniejsze obiekcje od wyżej wymienionych, wniosek zostanie przyjęty, a stosowne działania podjęte możliwie jak najszybciej.
Carson zadzwonił do niej w dniu jej urodzin, pierwszego lutego.
— To Beta Pacifica — powiedział.
BAHRAJN OSTRZELIWUJE NADGRANICZNE MIASTA
Rada grozi akcją zbrojną
DALSZE PRZYPADKI CÓRĘ W AFRYCE I NA ŚRODKOWYM ZACHODZIE
Syndrom Utraty Kości może się rozprzestrzeniać
Na Zachodzie wybuchy paniki
Foxworth zapewnia naród: „Nie ma powodu do obaw”
SZEŚĆ OFIAR WYBUCHU W BARZE NA MANHATTANIE
El Corazon przyznaje się do odpowiedzialności
Żąda zniesienia ograniczeń imigracjjnych
ZATONIĘCIE EGIPSKIEGO PROMU
110 zabitych, 300 rannych
FOXWORTH OBIECUJE ZRÓWNANIE PODATKU DLA RODZIN WIELODZIETNYCH
CHINY KONSTRUUJĄ BROŃ NUKLEARNĄ?
Hiao odrzuca oskarżenia USE
Przeciwstawi się inspekcji „zbrojnie”
GŁÓD ZABIJA W INDIACH MILIONY
Światowa Rada zobowiązuje się do udzielenia pomocy
Żąda zaprzestania waśni
CENY ROSNĄ NIEPRZERWANIE
IWC osiąga roczny przyrost w granicach 11%
Sloan: „Foxworth lekceważy gospodarkę”