Выбрать главу

Nikt nie zauważył wejścia Truscott, dopóki się nie odezwała.

— To teraz już wiemy, jakim cudem ocalał Wink.

Towarzyszył jej mizerny mężczyzna w mundurze, którego przedstawiła jako kapitana Morrisa. Miał oczy koloru wody, czarne włosy przycięte krótko, wedle wojskowych wymogów. Przyjął do wiadomości ich nazwiska i wymienił z każdym uścisk dłoni, a wszystko to z irytującym przeświadczeniem o własnej ważności.

Podchodzili teraz do grupki anten.

— Historyczna chwila — oświadczyła Truscott. — Po raz pierwszy zbliżamy się do wytworu zaawansowanej techniki obcych. Spróbujemy dokonać analizy, określić dokładniej, na co właściwie patrzymy. Co ty na to, Frank? Czy masz ze sobą jakiegoś eksperta, który mógłby udzielić nam kilku wyjaśnień?

Carson spojrzał po twarzach swoich towarzyszy, ale nie zauważył w nich jakiejkolwiek zachęty.

— Cierpimy na niedobór ekspertów — stwierdził.

Perth przesuwał się gładko nad nieokreśloną niebieskoczarną przestrzenią. Światła statku igrały po jej powierzchni, wywołując rozmazane żółtawe błyski. Statek mógł równie dobrze przelatywać teraz nad wypolerowaną marmurową podłogą.

— Skąd czerpie energię? — zapytała Janet. — Ze Słońca?

— Prawdopodobnie — odpowiedział George.

Truscott popatrzyła na Carsona.

— Chcesz próbkę?

— Tak — odpowiedziała jej Maggie.

Carson potwierdził skinieniem głowy.

— Tylko starajcie się niczego nie uszkodzić.

Kapitan okazał mu swoją irytację.

— Już my się tym zajmiemy — oświadczył chłodno. Powiedział coś do mikrofonu, posłuchał chwilę i zrobił zdziwioną minę. — Melanie, nie możemy znaleźć miejsca zderzenia.

— A szukaliśmy go? — zdziwił się Carson.

Morris potwierdził.

— Odtworzyliśmy wasz kurs od tyłu, jako ćwiczenie nawigacyjne dla moich młodszych oficerów. W całym rejonie zderzenia nie ma dziury na tyle wielkiej, żeby mogła pomieścić statek kosmiczny.

— Pańscy młodsi oficerowie oblali — rzucił Carson.

Morris uśmiechnął się z wyższością.

— Moi młodsi oficerowie są wystarczająco dobrzy. I sprawdziliśmy dane liczbowe. Nie może być mowy o pomyłce. — Przeniósł spojrzenie na Hutch. — Jak rozumiem, nie zmieniała pani kursu.

— Zgadza się — odparła. — Ale mieliśmy kilka uszkodzeń. Musiałam wyprostować lot, bo koziołkowaliśmy, więc jest możliwe, że kiedy zakończyłam manewr, dopalacze nie wyłączyły się jednocześnie. Wszystko mogło spowodować zmianę kierunku lotu.

Morris potrząsnął głową naprawdę zdziwiony.

— W rejonie zderzenia jest jedna dziura. Ale tak mała, że nie pomieściłaby nawet wahadłowca, nie mówiąc już o Winku.

— To dość szczególne — powiedziała Truscott.

— Nic więcej tam nie ma — zakończył kapitan.

— A może byśmy się temu przyjrzeli? — podsunęła Hutch. — To znaczy tej dziurze, którą udało się znaleźć.

Na miejscu zobaczyli wyraźne ślady przebicia, krawędzie otworu zostały wyszarpnięte do góry. Unosili się nad dziurą w swoich pasach Flickingera i spoglądali w dół, na widoczne po drugiej stronie gwiazdy.

— W najszerszym miejscu ma niecałe siedem metrów — poinformowała ich młoda kobieta o nazwisku Creighton, oficer z centrum dyspozycyjnego.

— No cóż, my z całą pewnością nie mogliśmy tędy przejść — orzekła Hutch. — Musi gdzieś być jeszcze jedna.

— Nie — usłyszeli głos Morrisa z mostku. — Nie ma innej dziury. Szukaliśmy jej wszędzie.

— Musi być — upierał się Carson.

Powierzchnia uszkodzenia odbijała światła ich latarek.

— To dziwne. — George wsunął dłoń w otwór. Przełożył ją na drugą stronę i wyciągnął z powrotem. I jeszcze raz przełożył ją na drugą stronę. — Przy przesuwaniu czuję tu jakiś opór.

Janet, pochłonięta badaniem błoniastego materiału, z którego zbudowano Miskę, skierowała w dziurę promień swojej lampy.

— On ma rację — zdumiała się. — Tu są jakieś nitki, jak cienki materiał albo coś w tym rodzaju…

— Włókna — podpowiedziała Maggie.

Z ARCHIWUM

— Słucham, pani dyrektor?

— Macie już coś na temat tej próbki?

— Dopiero co zaczęliśmy.

— A czego zdążyliście się już dowiedzieć?

— Jest organiczna.

— To pewne?

— Tak. Za parę godzin będę w stanie podać więcej szczegółów. Ale to przypomina pajęczą sieć.

Zapisy rozmów na pokładzie
NCK Catherine Perth
Data: 10 kwietnia 2203

Melanie Truscott, Dzienniki

Dziś w nocy nie mogłam zmrużyć oka. Wycofaliśmy się z bezpośredniego otoczenia tego teleskopu, konstrukcji, stworzenia — Boże drogi, sama nie wiem, jak mam o tym myśleć. A teraz chcemy się dowiedzieć, kto je tutaj umieścił. I w jakim celu.

Nigdzie indziej w tym systemie nie wykryliśmy śladów sztucznie wytwarzanych fal elektromagnetycznych. Nawet pozostałe teleskopy zachowują ciszę. (Zastanawiam się: czy to znaczy, że zepsuł im się nadajnik? A może tamte teleskopy są już martwe?)

Trzecia i czwarta planeta są nam najbliższe v; tej biostrefie, ale tylko na trzeciej istnieje życie.

10 kwietnia, 2203

Rozdział 21

Melanie Truscott, Dzienniki

Wygląda na to, że nawet ten nadajnik jest organiczny!

Ile to może mieć lat? Allegri twierdzi, że do określenia wieku skrawków potrzeba bardziej zaawansowanego sprzętu, niż mamy do dyspozycji. Prywatnie powiedziała mi, iż wątpi, czy w ogóle uda się określić ich wiek.

Poziom techniki, który był w stanie wyprodukować coś takiego, jest po prostu niewyobrażalny. Trudno mi zakładać, że jeśli jego budowniczowie nadal tu są, mogliśmy przylecieć nie zauważeni. Jeśli rzeczywiście są, to znaczy, że nie kiwnęli palcem, żeby pomóc ludziom, którzy znaleźli się w rozpaczliwej sytuacji. I to właśnie budzi mój niepokój.

11 kwietnia, 2205

Na pokładzie NCK Cathenne Perth, poniedziałek, 11 kwietnia, 5.10

Za oknami Catherine Perth unosiła się Beta Pacifica III. Był to ziemiopodobny świat z oceanem na całym globie i rozległymi połaciami białych chmur. Znajdował się również pojedynczy masyw lądowy — długi, smukły hak, z rzadka tylko szerszy niż na dwieście kilometrów. Hak ten przerywały liczne kanały, a czasem nawet morza, tak że właściwie stanowił szereg wąskich wysepek, jakby nanizanych na jeden sznurek. Linia brzegowa była dość urozmaicona: składały się na nią tysiące zatok i półwyspów. Całość rozciągała się dosłownie przez całą długość planety, a oba końce nikły pod lodowymi czapami. Na południu ląd zakrzywiał się i zawracał niemal aż po sam równik.

Przecinały go wstęgi lasów, pustyń i dżungli, zwykle ciągnących się od morza do morza. Regiony wokół równika zdominowane zostały przez wysokie, włókniste łodygi. Na obu półkulach szalały burze śnieżne, a u podnóży długiego łańcucha górskiego na południu padał deszcz.