Выбрать главу

Do pokoju weszli Pietro, Giuseppe i Antonino, prowadząc zażartą dyskusję o piłce nożnej. Valoni wezwał cały zespół, by oznajmić im, że za dwa miesiące niemowa opuści więzienie, dlatego czas przygotować się do śledzenia jego dalszych poczynań.

Pietro spojrzał kątem oka na Sofię. Od pewnego czasu unikali się, i choć rozmawiali ze sobą, jeśli musieli, nie ulegało wątpliwości, że nie czują się swobodnie w swoim towarzystwie.

Valoni starał się tak rozdzielać pracę, by nie zostawiać ich sam na sam i nie wiązać wspólnym zadaniem. Było oczywiste, że Pietro nadal jest zakochany w Sofii.

– Los nam sprzyja – oznajmił Valoni. – Za parę dni komisja penitencjarna przeprowadzi wizytację zakładu. Kiedy dojdą do celi niemowy, zapytają naczelnika, kuratorkę i więziennego psychologa, co sądzą o naszym skazanym. Cała trójka stwierdzi zgodnie, że to nieszkodliwy złodziejaszek i nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa.

– Czy to nie za proste? – spytał Pietro.

– Nie, nie pójdzie tak łatwo. Kuratorka zaproponuje, by zabrać go do specjalnego ośrodka, gdzie spróbują zdiagnozować, czy jest zdolny do życia w społeczeństwie bez nadzoru kuratora. Zobaczymy, czy się zdenerwuje, kiedy usłyszy, że ma w perspektywie szpital psychiatryczny. Potem wokół sprawy zapadnie cisza. Strażnicy nie będą rozmawiali o ewentualnym wypuszczeniu niemowy na wolność w jego obecności, przynajmniej przez pierwsze dni, tylko będą go obserwowali. Po miesiącu komisja znów przeprowadzi kontrolę, a po dwóch tygodniach niemowa będzie na wolności. Sofio, chcę, żebyś pojechała z Giuseppem do Turynu, by zacząć organizować akcję.

Na koniec Valoni przypomniał wszystkim, że tego wieczoru są zaproszeni do niego na urodziny.

***

– Więc jednak zwolnicie niemowę. Narażacie się na spore ryzyko.

– Tak, ale oprócz niego nie mamy żadnych dowodów, same poszlaki. Albo niemowa doprowadzi nas po nitce do kłębka, albo do końca życia nie zamkniemy tej sprawy.

Valoni rozmawiał z Santiagiem Jimenezem. Sączyli campari, które podała im żona jubilata.

Paola starannie przygotowała przyjęcie urodzinowe męża i zaprosiła najbliższych przyjaciół. Nie miała wystarczająco dużego stołu, by pomieścić wszystkich, ustawiła więc bufet i do pomocy przy roznoszeniu drinków i dań dla dwudziestki gości zaangażowała córki.

– Sofia i Giuseppe zmontują całą operację w Turynie. Jadą tam w przyszłym tygodniu.

– To ciekawe, moja siostra, Ana, również wybiera się do Turynu. Dostała bzika na punkcie tej relikwii. Wyobraź sobie, przysłała mi list na ten temat. Uważa, że klucz do sukcesu w sprawie całunu tkwi w przeszłości. Wspominam ci o tym, bo chociaż od waszego spotkania przy kolacji nie odważyła się opublikować ani linijki na ten temat, postanowiła przeprowadzić własne śledztwo, a kiedy nie pozwoliłem jej pojechać do Rzymu, uznała, że uda się wprost na miejsce zdarzenia. To kochana dziewczyna, bystra, zdecydowana i wścibska jak każdy dziennikarz. Trzeba przyznać, że ma intuicję. Podejrzewam, że jej poszukiwania nie pokrzyżują ci planów, ale gdyby dotarło do ciebie, że jakaś dziennikarka wtyka nos tam, gdzie nie powinna, i masz przez nią kłopoty, daj mi znać. Przykro mi, to są skutki uboczne bliskich kontaktów z mediami, nawet jeśli media to twoi krewni.

– Pokażesz mi ten list? Może to przypadek, ale parę dni temu Sofia zaczęła czytać o historii całunu i doszła do wniosku, że może nas ona naprowadzić na właściwy ślad.

– Coś podobnego! Możesz na mnie liczyć, wyślę ci ten list, ale pamiętaj, że to tylko spekulacje, nie sądzę, by ci się do czegoś przydał.

– Natychmiast przekażę go Sofii. Chociaż masz rację, strach mieszać dziennikarzy do śledztwa. W końcu wpakują cię w tarapaty, bo dla jednego reportażu są w stanie…

– Nie musisz mi tego mówić, Marco. Ale powiem ci coś jeszcze. Ana to uczciwa dziewczyna, jesteśmy bardzo zżyci, nigdy nie chciałaby mi zaszkodzić. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jako wysłannik Hiszpanii do Europolu nie mogę sobie pozwolić na zatarg z miejscowymi władzami, dlatego że moja krewna dowiedziała się o faktach, do których osoby postronne nie powinny mieć dostępu. Nie zrobi więc niczego, co mogłoby mi zaszkodzić.

– Sam przyznałeś, że jest wścibska i że wybiera się do Turynu, by przeprowadzić własne śledztwo.

– Owszem, ale nie sprzeda do prasy nawet słowa z tej historii, a jeśli dowie się czegoś interesującego, podzieli się tym ze mną. Ma świadomość, czym ryzykuję, jeśli wyda się, że były przecieki z tajnego śledztwa.

– Jesteś pewny, że jeśli coś znajdzie, powie ci o tym?

– Tak, nawet chciała zaproponować ci układ: ona przekaże ci wszystkie ustalenia, co do których będzie miała sto procent pewności, a ty opowiesz jej o waszych odkryciach. Ma się rozumieć, od razu jej powiedziałem, żeby nawet nie marzyła o żadnym układzie ani z tobą, ani z żadną inną osobą z twojego zespołu, ale znam ją i wiem, że gdy tylko na coś natrafi, będzie chciała to zweryfikować, wtedy zadzwoni do mnie i poprosi, bym ci o tym opowiedział.

– Doczekaliśmy się wolontariuszki… Nie martw się, uprzedzę Giuseppego i Sofię, żeby uważali w Turynie.

– Na co mamy uważać? – zapytał kobiecy głos.

– O wilku mowa! Santiago opowiadał mi o swojej siostrze Anie. Nie wiem, Sofio, czy się poznałyście…

– Chyba tak, parę lat temu, nie była z tobą na przyjęciu, kiedy Turcio odchodził na emeryturę?

– Faktycznie. Ana akurat była w Rzymie i zabrałem ją ze sobą. Często do mnie przyjeżdża, jestem jej starszym, zresztą jedynym bratem. Nasz ojciec umarł, kiedy jeszcze była mała. To nas bardzo zbliżyło.

– Już ją sobie przypominam. Sympatyczna dziewczyna, nawet rozmawiałyśmy chwilę o kontaktach policji z mediami, ona dowodziła, że czasem dochodzi do małżeństwa z rozsądku, każda strona ma w tym interes, ale wcześniej czy później następuje separacja.

– Cieszę się, że przypadłyście sobie do gustu, bo bardzo możliwe, że spotkasz ją w Turynie. Ma zamiar prowadzić własne śledztwo w sprawie całunu – wyjaśnił Valoni.

Sofia nie kryła zdumienia. Santiago wytłumaczył jej, w jakich okolicznościach Ana zainteresowała się całunem turyńskim i jak szybko zainteresowanie to przerodziło się w idee fixe.

– Wiesz, co opowiedział mi Santiago? Że zdaniem Any kluczem do wydarzeń związanych z całunem jest przeszłość tej tkaniny.

– Mnie też przyszło to do głowy, nawet ci wspomniałam…

– Już wszystko opowiedziałem Santiagowi. Prześle nam list napisany przez Anę. Warto rzucić na niego okiem, ta dziennikarka może zapędzić nas w kozi róg.

– Dlaczego z nią nie porozmawiać?

– Na razie zostawmy to tak jak jest, nie zmieniajmy toku spraw – odpowiedział zamyślony Valoni.

– Nie pierwszy raz, i dobrze o tym wiesz, policja dogaduje się z mediami przy prowadzeniu jakiegoś śledztwa – zauważył Santiago.

– To prawda, chciałbym jednak, by ta historia jak najdłużej nie wychodziła poza ściany naszego wydziału. Jeśli Ana dowie się czegoś ciekawego, spotkamy się z nią.

Paola wprowadziła do salonu Lisę i Johna.

– Cieszę się, że przyszliście – powiedział serdecznie Valoni.

– Ledwo zdążyłem. Wracam prosto z Waszyngtonu. Sam wiesz, jacy są szefowie, a ci z Departamentu Stanu nie różnią się pod tym względem od reszty. Cały tydzień spędziłem na absurdalnych spotkaniach, które służą tylko temu, by uzasadnić podwyżkę czyjejś i tak wygórowanej pensji.

– Słyszeliście, że zaproponowali mu przeniesienie do Londynu? – zapytała Lisa.