– Cóż, niemowa wyjdzie za trzy dni. Mamy coś nowego?
– Nic szczególnego – odparł Antonino. – Tyle tylko, że w Turynie pełno jest imigrantów z Urfy.
Valoni ściągnął brwi.
– Możesz wyrażać się jaśniej?
– Pracowaliśmy z Minervą jak woły. Chciałeś się czegoś dowiedzieć o rodzinie Baherai, zaczęliśmy więc szukać, wprowadzać dane do komputera i odkryliśmy, że stary Turgut, kościelny w katedrze, pochodzi z Urfy, to znaczy nie tyle on, co jego ojciec. Historia jego rodziny przypomina historię naszych braciszków. Ojciec przyjechał za pracą, zatrudnił się u Fiata, poznał Włoszkę, pobrali się i został. Turgut urodził się w Turynie. Nie łączy ich żadne pokrewieństwo z braćmi Baherai, tylko pochodzenie. Pamiętasz Tarika?
– Jakiego Tarika?
– To jeden z robotników, pracował w kościele, kiedy doszło do pożaru. Otóż on też pochodzi z Urfy – wyjaśnił Giuseppe.
– Najwyraźniej mieszkańcy tego miasta upodobali sobie Turyn – stwierdził Valoni.
Do baru weszła Minerva. Widać było, że jest zmęczona.
Valoni poczuł wyrzuty sumienia; ostatnio przeciąża ich wszystkich pracą, ale nikt tak dobrze jak Minerva nie zna się na komputerach, Antonino zaś ma analityczny umysł, który trzyma w ryzach porywy fantazji kolegów z zespołu. Był pewny, że oboje wykonali dobrą robotę.
– No, Marco – wykrzyknęła Minerva – chyba nie powiesz, że nie zarabiamy na swoje utrzymanie!
– Owszem, już słyszałem, ilu mieszkańców Urfy wyemigrowało do Turynu. Co jeszcze udało wam się ustalić?
– Że to nie są praktykujący muzułmanie, o ile w ogóle muzułmanie. Wszyscy chodzą do kościoła – wyjaśniła Minerva.
– Nie zapominajcie, że Kemal Ataturk zlaicyzował Turcję, więc nic dziwnego, że nie mamy do czynienia z praktykującymi muzułmanami. Dziwne tylko, że tak sumiennie chodzą na mszę. Z tego by wynikało, że to chrześcijanie – zauważył Antonino.
– Czy w Urfie są chrześcijanie? – zapytał Valoni.
– Jak twierdzą tureckie władze, nie – odpowiedziała Minerva.
Antonino odchrząknął, jak zwykle, kiedy chciał zabrać głos.
– Ale w dawnych czasach było to miasto chrześcijańskie i nazywało się Edessa. Bizantyjczycy oblegali je w dziewięćset czterdziestym czwartym, by zdobyć święty całun, który znajdował się w rękach małej chrześcijańskiej wspólnoty, chociaż Edessą rządzili wówczas muzułmanie.
– Obudźcie Sofię – przerwał mu Valoni.
– Po co? – zapytał Pietro.
– Bo szykuje się burza mózgów. Sofia niedawno podpowiedziała mi, że być może klucz do rozwiązania naszej sprawy leży w przeszłości. Ana Jimenez też o tym wspominała.
– Nie traćmy zdrowego rozsądku, proszę!
Słowa Pietra rozzłościły Valoniego.
– Dlaczego uważasz, że tracę zdrowy rozsądek?
– Bo widzę, że dałeś się ponieść wyobraźni tych dwóch dam. Sofia i nasza koleżanka Ana puściły wodze fantazji i są przekonane, że pożary w katedrze wiążą się z przeszłością. Wybacz, ale moim zdaniem to typowo babskie podejście. Kobiety fascynują tajemnice, irracjonalne wyjaśnienia, ezoteryka…
– Co ty sobie wyobrażasz?! – Minerva była oburzona. – Męski szowinista i palant!
– Spokojnie, spokojnie… – prosił Valoni. – Tylko tego brakowało, żebyśmy się wszyscy pokłócili. Powiedz Pietro, co o tym wszystkim sądzisz.
– Urfa to dawna Edessa. Dobrze, ale co z tego? Czy mało miast w historii powstało na gruzach innych? Tu, we Włoszech, każdy kamień to historia, ale nikomu nie przychodzi do głowy szukać w przeszłości wskazówek do każdego współczesnego zabójstwa czy pożaru. To czyste szaleństwo. Wiem, że to dla ciebie specjalny przypadek, Marco, wybacz jednak, że powiem to wprost: uważam, że masz obsesję na tym punkcie i przesadzasz, tak tę sprawę rozdmuchując. Co w tym dziwnego, że wielu Włochów tureckiego pochodzenia wywodzi sie z miasta zwanego Urfą? Ilu Włochów z jednego miasteczka w tym samym roku wyjechało do Frankfurtu, by w ciężkich czasach zarabiać na chleb pracą w niemieckich fabrykach? A jednak przy każdym przestępstwie popełnionym przez Włocha policja niemiecka nie podejrzewa Juliusza Cezara i legionów rzymskich. Chcę tylko powiedzieć, że nie możemy tracić zdrowego rozsądku. Jest wielu hochsztaplerów, którzy piszą nawiedzone książki o całunie turyńskim, nie pozwólmy, by zrobili nam wodę z mózgu.
Komisarz zastanowił się nad słowami Pietra. Nie brakowało im logiki, kto wie, czy nie ma racji. Valoni był jednak starym policyjnym wyjadaczem i jak doświadczony pies myśliwski, który całe życie uganiał się za zwierzyną, ufał swojemu instynktowi. A instynkt podszeptywał mu, że trzeba zbadać ten trop, nawet jeśli wydaje się nieco fantastyczny.
– Wysłuchałem cię, kto wie, czy nie masz racji, ale skoro nie mamy nic do stracenia, nie pozwolę, by wymknął nam się jakiś wątek. Proszę, Minervo, zadzwoń do Sofii, może jeszcze nie położyła się spać. Co wiemy o Urfie?
Antonino wręczył mu pełny raport o Urfie czy też Edessie.
Przewidział, że szef o niego poprosi.
– Wszyscy wiedzą, że całun znajdował się w Edessie – nie ustępował Pietro. – Nawet ja o tym wiedziałem, nasłuchałem się od was tej historii do znudzenia.
– Owszem, ale nowością jest, że mamy tu kilku obywateli z Urfy, którzy jednak wykazują pewne powiązania z całunem – nie dawał za wygraną Valoni.
– Ach tak? A można wiedzieć, jakie to powiązania? – kpił Pietro.
– Jesteś zbyt dobrym policjantem, żebym ci to musiał wyjaśniać, ale skoro nalegasz… Turgut pochodzi z Urfy, jest kościelnym w katedrze, był w pracy w dzień pożaru i podczas wszystkich wcześniejszych wypadków. Ciekawe, że nigdy niczego nie zauważył. Mamy też niemowę, który zamierzał coś ukraść. Interesujące, że nie jest to jedyny niemy, jaki stanął na naszej drodze. Parę miesięcy temu inny niemowa spłonął na węgielek, a w całej historii całunu byli jeszcze inni niemi i inne pożary. Potem okazuje się, że dwaj bracia tureckiego pochodzenia, co ciekawe, również pochodzący z Urfy, usiłowali zamordować naszego niemowę. Dlaczego? Chcą, żebyście jutro poszli z Giuseppem przesłuchać kościelnego. Powiedzcie mu, że śledztwo jest w toku i chcecie z nim porozmawiać, być może przypomni sobie jakiś szczegół.
– Tylko zdenerwujemy staruszka. Prawie się rozpłakał, kiedy przesłuchiwaliśmy go po raz pierwszy – przypomniał Giuseppe.
– Dlatego trzeba przesłuchać go jeszcze raz. Wydaje mi się, że to ich najsłabsze ogniwo. Poprosimy również o zgodę prokuratora na założenie podsłuchu w telefonach naszych sympatycznych przyjaciół z Urfy.
Minerva wróciła z Sofią. Usiadły, posyłając Pietrowi wrogie spojrzenia. Kiedy koło trzeciej nad ranem zamykano bar, narada wciąż trwała. Sofia zgadzała się, że powinni podjąć ten wątek, który nieoczekiwanie doprowadził ich do Urfy, i iść jego śladem. Antonino i Minerva byli tego samego zdania. Giuseppe pozostał sceptyczny, ale nie dyskutował z kolegami, podczas gdy Pietro z trudem ukrywał niezadowolenie.
Poszli spać przekonani, że zbliżają się do końca śledztwa.
* *
Starzec się obudził. To brzęczyk telefonu komórkowego wyrwał go z głębokiego snu. Minęły ledwie dwie godziny, odkąd się położył. Książę był w doskonałym humorze i nie wypuszczał ich aż do północy. Kolacja była wykwintna, rozmowa zabawna, jak przystało na dżentelmenów w ich wieku i ich pokroju, kiedy spotykali się w zamkniętym gronie.
Nie odebrał telefonu, kiedy na wyświetlaczu odczytał numer z Nowego Jorku. Wiedział, co ma robić. Wstał z łóżka, otulił się szlafrokiem z kaszmiru i skierował do gabinetu. Kiedy się tam znalazł, zamknął drzwi na klucz i usiadłszy za stołem, nacisnął ukryty guzik. Parę minut później rozmawiał przez telefon, korzystając ze specjalnego systemu komunikacyjnego, niedostępnego dla najnowocześniejszych urządzeń podsłuchowych.