Pech jednak chciał, że kochał Mooi Klip.
– To, co powiedziałem panu Ransome… to była prawda – powiedział. – Nadal cię kocham. Nadal cię pragnę.:
– Nie wolno ci. Pomyśl o żonie.
– Natalio, nie wiem, co teraz powiedzieć. Nie wiedziałem, że coś jeszcze do mnie czujesz. Byłem samotny. Nie wiesz nawet jak bardzo. No i wydawało mi się, że ją kocham.
Czuł, że coraz większy smutek ściska go za gardło i nie był w stanie wyrazić tego, jak bardzo jej pragnął. Była teraz tak blisko, pod materiałem jej płaszcza podróżnego wyczuwał ciało, które pieścił i które nosiło jego syna. Ciało, którego nie wolno mu było teraz dotykać. Teraz byłoby to złamanie przysięgi małżeńskiej i cudzołóstwo. Oczami wyobraźni widział jej nagie ramiona, dwa identyczne ciemne znamiona po obu stronach kręgosłupa. Widział szyję, którą zasłaniały teraz włosy i którą kiedyś głaskał. Widział jej duże, brązowe brodawki i miękkie piersi. Doznawał strasznego uczucia, podobnego do tego, jakiego doznaje kaleka, któremu obcięli nogę. Uczucia, że na zawsze ją stracił.
Widział ją leżącą obok siebie w łóżku, widział ich złączone ciała. Potrafili rozmawiać przez wiele godzin. Uczył ją angielskich słów, takich jak „namiętność", „raptowny" i „godny podziwu".
To wszystko teraz stracił i czuł się tak, jakby umarła jakaś bliska mu osoba.
– Pójdę już – oznajmiła Mooi Klip. – Nic tu teraz po mnie. Będę do ciebie pisać, żebyś wiedział, co się ze mną dzieje. Możesz odwiedzać Pietera, kiedy tylko chcesz. Tęskni za tobą.
– I ja tęsknię za nim – powiedział Barney ze łzami w oczach.
– Szszsz – szepnęła, dotykając koniuszkami palców jego łez. – Jesteś bogatym, dobrze prosperującym, dumnym, żonatym mężczyzną. Nie pozwól, żeby słudzy zoba-«syli, że jesteś też człowiekiem.
Uśmiechnął się ze smutkiem.
– Pewnie masz rację. Nie ma sensu płakać z powodu nieudanego małżeństwa, prawda?
– Jest jeszcze coś – powiedziała, a mówiła tak cicho, |e prawie jej nie słyszał.
– O co chodzi?
– O diamenty. Kitty mi powiedziała, ale boi się, że ją rzesz albo wyrzucisz.
– O co chodzi? – ponowił pytanie Barney.
– Musisz najpierw obiecać, że nie będziesz zły na Kitty.
Barney poddał się i spuścił głowę.
– Dobrze, jeżeli to naprawdę konieczne, obiecuję.
– Kitty mówi, że Dżentelmen Jack znalazł olbrzymi diament na jednej z twoich działek. Stało się to wtedy, gdy byłeś w Durban. Ten diament jest bardzo duży. Kitty mówi, że wygląda jak słońce. Jasny jak słońce, tak powiedziała.
Barney podniósł wzrok. Był wstrząśnięty.
– Naprawdę go widziała? – zapytał z niedowierzaniem, zbytnio podnosząc głos. – Widziała go i jest mój?
– Słyszałeś już o nim? – zapytała Mooi Klip.
– Tak, słyszałem. Harold Feinberg powiedział mi tego popołudnia. Prawdopodobnie dowiedziałem się ostatni. Wygląda na to, że wszyscy handlarze diamentów, kopacze i plotkarze o niczym innym nie mówią.
– Kitty powiedziała, że Dżentelmen Jack przyniósł go do domu parę dni przed twoim powrotem. Pokazał go Joelowi a Joel kazał Dżentelmenowi Jackowi pożyczyć wagę kuchenną od Kitty, żeby go zważyć.
Barney spojrzał w stronę Kitty, która była zajęta praniem ręcznika na tarze i sprawiała wrażenie całkowicie pochłoniętej swoją pracą. Wyglądało na to, że robiła wszystko, żeby nie słyszeć, o czym rozmawiają.
– Czy Kitty słyszała, iłe ten diament waży? – zapytał Barney. Nie potrafił się teraz skupić, jego własne słowa wracały z powrotem jak echo. Więc ogromny diament nie został wymyślony przez pijanego Murzyna. Był prawdziwy, ten diament był jego własnością. Byłby jego własnością, gdyby Joel go nie zagarnął.
Mooi Klip odwróciła się do Kitty i zapytała ją o coś w swoim języku. Nie patrząc na nią, Kitty rzuciła, że dwie i pół uncji.
– Dwie i pół uncji – powtórzyła Mooi Klip. – Byli na tyle nieostrożni, że kiedy przynieśli ją z powrotem do kuchni, można było odczytać wagę ważonego przedmiotu.
Barney dokonał szybkich obliczeń. Następnie ogarnął go jakby lęk i po chwili odezwał się wreszcie do Mooi Klip:
– Dwie i pół uncji to trzysta pięćdziesiąt pięć karatów. Czy wiesz, ile taki kamień może być wart?
Mooi Klip potrząsnęła głową.
– Nie obchodzi mnie, ile jest wart. To twój majątek, Barney. Tylko twój. Ale kiedy Kitty powiedziała mi o tym, nie mogłam się powstrzymać. Nie tak często nadarza się okazja, by zemścić się na kimś, kto wyrządził tyle zła. Uważam, że Joel na to zasługuje. Musiałam ci powiedzieć.
– Boże, powinienem był ożenić się z tobą, kiedy cię tylko pierwszy raz ujrzałem – powiedział Barney.
Stanęła na palcach i pocałowała go.
– Nie mów nic więcej. Proszę.
– Ale ten diament – powiedział, rozkładając ręce. – Dlaczego Kitty nie powiedziała mi zaraz po powrocie? Albo Dżentelmen Jack?
– To służba – powiedziała Mooi Klip. – Są szczęśliwi, gdy przeżyją w spokoju kolejny dzień. Nie chcą żadnych kłopotów. Nawet jeśli to nie ich wina, myślą, że mogą stracić pracę. Więc nic nie mówią. Przecież nie mogą donosić na pana Joela Blitza, zrozum. Ich praca polega na robieniu tego, co do nich należy, to wszystko. A pan Joel Blitz powiedział im, że mają trzymać język za zębami. Być może nawet im zapłacił.
Barney zaczął chodzić po kuchni i nagle uderzył pięścią w stół.
– Teraz wszystko się zgadza! Joel chciał wyruszyć do Capetown tak prędko, jak tylko możliwe. Dżentelmen Jack chciał się dowiedzieć, kto jest właścicielem diamentu, oczywiście zgodnie z prawem. Wszystko pasuje jak ulał! Znaleźli
Olbrzymi diament i Joel chciał to utrzymać w tajemnicy!
Mooi Kłip patrzyła na Barneya z szacunkiem, lecz także z niepokojem.
– Nie zrobisz mu krzywdy, prawda?
– Komu? Joelowi? Złamię mu kark!
– Barney, nie mów tak. Ty taki nie jesteś. Jak myślisz, dlaczego ciągle jeszcze cię kocham? Bo wiem, że jesteś wierny pewnym zasadom. Chcę, żeby Joel stracił ten diament, ale nie chcę, żebyś go skrzywdził.
Barney spojrzał na Mooi Klip. Gwałtownym ruchem przysunął sobie krzesło i usiadł.
– Jestem rozdarty – powiedział. – Boże, jestem rozdarty.
Mooi Klip uklękła na podłodze przy nim i mocno chwyciła go za ręce.
– Wiem – powiedziała szeptem. – Wiem, że jesteś zdenerwowany. Ale postaraj się być silny. Pamiętaj, że cię kocham i że Pięter cię kocha. Pamiętaj, kim jesteś.
Barney spojrzał na nią z goryczą.
– Jestem krawcem, oto kim jestem. Krawcem z Clinton Street w Nowym Jorku.