Barney ścisnął jej dłoń.
– To niemożliwe – powiedział. – Sama wiesz, że to niemożliwe.
Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu.
– Starałam się – powiedziała. – Starałam się, żeby ojciec nic nie podejrzewał, chociaż Faith twierdzi, że powinnam odważyć się i powiedzieć mu, że pragnę ciebie widywać, bez względu na konsekwencje. Ale ja nie potrafię, Barney. Wszystko, co mogę zrobić, to pielęgnować tę miłość, zatrzymać ją w sercu i mieć nadzieję, że pewnego dnia wszystko się zmieni.
Cofnęła rękę i znalazła chusteczkę, którą wytarła sobie oczy, ale to spowodowało, że rozczuliła się jeszcze bardziej. Barney delikatnie otoczył ją ramieniem i poprowadził w kierunku żelaznej ławki, która stała niedaleko sklepu z artykułami spożywczymi. Posadził ją na niej, po czym usiadł obok.
– Nie wiem, co powiedzieć – westchnął. Mówił to, co czuł. Jak mógł jej wytłumaczyć, że utracił ją na zawsze w dniu procesu Joela, tylko dlatego że uprzedzenia jej ojca i wszystkich kolonialnych gojów były nie do pokonania? Jak mógł jej powiedzieć o Mooi Klip? Wiedział, że targały nim nieposkromione ambicje; zauroczyła go Agnes, ponieważ była odpowiednią partią dla mieszkańca Kolonii ze względu na urodę, prezencję, dobre wychowanie i wiarę chrześcijańską. Ale nie tylko – był zauroczony jej twarzą, figurą i dziecięcą ufnością. A do tego dzisiaj dowiedział się, że ciągle go pragnie, ciągle go kocha, pomimo jego żydowskiego pochodzenia. Okropny ból, który go przewiercał na wylot, wynikał z faktu, że ją tracił na zawsze. Ilekroć wypowiadał to słowo w przyszłości, zawsze stała mu przed oczami Agnes.
– Lepiej już sobie pójdę – powiedziała Agnes i z pośpiechem wstała. – Mama będzie zastanawiać się, gdzie jestem.
– Nie zrobisz niczego głupiego? – zapytał.
– Głupiego? Nic takiego nie jestem w stanie zrobić, przynajmniej tutaj, w Kimberley.
– Przepraszam – powiedział cicho. – Wszystko powinno było potoczyć się inaczej.
– To nie twoja wina. Musiałeś ująć się za bratem. I co najważniejsze, byłeś na tyle silny, że to zrobiłeś.
Poprawił kapelusz na głowie.
– Zaczynam się zastanawiać, czy to był dobry pomysł. Agnes wyciągnęła rękę i złapała go za nadgarstek.
– Posłuchaj, Barney – zaczęła. – Wiem, że trudno będzie ci w to uwierzyć, tym bardziej że w przyszłości wiele razy zaprzeczę temu swoim zachowaniem, ale zawsze będziesz miał swoje miejsce w moim sercu. Zawsze będziesz dla mnie drogi. Nie zapominaj o tym, proszę.
– Nie będę w stanie o tym zapomnieć – powiedział Barney.
Rozstali się na rogu ulicy. W oddali burza rozpoczęła się na dobre, słychać było uderzenia piorunów i zerwał się wiatr. Kiedy Agnes już miała się oddalić, Barney złapał ją za rękę i pocałował w usta. Była elegancka i drobna, a jej usta smakowały jak woda różana.
– Barney – wyszeptała. – Nie wolno. Gdyby ojciec się o tym dowiedział…
Puścił ją niechętnie.
– Tak – powiedział. – Wiem. Nie chciałbym cię skompromitować.
Odeszła bez słowa. Zdawał sobie sprawę z tego, że ilekroć spotkają na ulicy, już nigdy nie uda mu się porozmawiać z nią w taki sposób jak dzisiaj. Każde z nich stało u progu nowego życia, wobec nowych zobowiązań; i to ich rozdzieli.
Obserwował, jak zatrzymała się przed sklepem kolonialnym i otworzyła drzwi. Przez moment widział ją jeszcze, jak stała za wzorzystą szybą sklepową. W pewnej odległości od Barneya stał muł przywiązany do palika i podniecony walił w niego kopytem, jak gdyby obawiał się tego, co miało nadejść, ale nie był dość silny, żeby się uwolnić.
W październiku krótkotrwałe rządy Stafforda Parkera, prezydenta Republiki Górniczej, dobiegły końca. Parker abdykował bez żalu, ponieważ pola diamentowe miały przejść pod jurysdykcję brytyjską. Na początku listopada, dwa dni przed planowanym ślubem Barneya z Mooi Klip, nad Wielką Dziurą załopotała flaga brytyjska. Górnicy zgromadzili się dookoła masztu, wiwatowali i podrzucali do góry kapelusze.
Aneksja najzasobniejszych pól diamentowych świata z tygodniowym wydobyciem diamentów o wartości 50 000 funtów okazała się znakomitym osiągnięciem drapieżnej polityki kolonialnej Brytyjczyków. Chociaż kopalnie leżały na terytorium ogłoszonym Orange Free State, Burowie tam zamieszkali nie mieli wystarczającej ilości pieniędzy ani siły militarnej, aby przeciwstawić się Anglikom, którzy dzięki sprytowi, represji i zdradzieckim knowaniom zagarnęli najbogatsze regiony globu ziemskiego.
W czasach kiedy Orange Free State oraz Transvaal były biednymi krainami, a ich mieszkańcy żyli z uprawy roli, Anglicy zostawiali ich w spokoju. Ale kiedy zaczęto wydobywać diamenty na skalę przemysłową, Burowie stali się znienawidzonymi wrogami, a brytyjski sekretarz kolonialny, sir Richard Southey, był coraz bardziej zaniepokojony obserwując, jak dwie bogate i wrogie republiki zaczynają się rozrastać i' tworzyć naturalną zaporę między Przylądkiem a dobrami brytyjskimi w centralnej Afryce. „Zgodnie z definicją – zauważył przy okazji jakiegoś przyjęcia – dobry Bur to biedny Bur".
Zmartwienia sir Richarda ulotniły się, kiedy odkrył, że wszystkie nowe kopalnie diamentów leżą na ziemi zamieszkanej przez Griqua. Jako że przedtem nie miało to żadnego znaczenia, nikt do tej pory nie ustalił w zadowalający sposób, czy Burowie mieli prawo nazywać ziemie Griqua swoją. W związku z powyższym, z wielką pompą i nadzwyczaj uroczyście ogłoszono, że gubernator Natalu, Robert Keate, stanie na czele komisji arbitrażowej i osądzi, co do kogo należy.
Prezydent Jan Brand, przywódca Burów w Orange Free State, zaprotestował przeciwko mieszaniu się niezainteresowanego, obcego kraju w nie swoje sprawy. „To leży w interesie Brytyjczyków – powiedział stanowczo Keate. – I to właśnie oni nie zniosą obcych wsadzających nosy w nie swój interes".
Końcowa decyzja Keate'a nie była niespodzianką dla nieszczęśliwych Burów. Gubernator stwierdził, że Orange Free State nie może sprawować żadnej władzy nad Griqualandią ani zawiadywać żadną kopalnią, która leży w jej granicach. Kilka dni później przywódcy klanu Griqua, Nicholas Waterboer oraz Jan Bloem, zostali namówieni przez Keate'a, żeby zwrócili się z prośbą do Brytyjczyków o włączenie Griqualandii do Kolonii na Przylądku. Nad Kimberley zawisła flaga brytyjska, a gospodarka angielska otrzymała potężny zastrzyk finansowy w postaci olbrzymiej ilości diamentów, których wydobycie przewyższało sześciokrotnie produkcję tych szlachetnych kamieni przez innego południowoafrykańskiego kolonizatora i rywala – Brazylię.
Rozwścieczony prezydent Brand wysłał do Kimberley niewielką zbrojną kompanię, żeby spróbowała odzyskać pola diamentowe. Ale sir Henry Barkiy, nowy gubernator na Przylądku, natychmiast ustawił przeciwko nim tysiąc umundurowanych brytyjskich żołnierzy. Rozzłoszczeni, zgorzkniali i biedniejsi o miliony funtów Burowie zostali zmuszeni do odwrotu. Otrzymali rany, które miały krwawić przez następne trzydzieści lat.
Barney, Joel i Mooi Klip poszli zobaczyć, jak będzie wciągana flaga na maszt. Daleko, po przeciwnej stronie placu, Barney zauważył wysoki, podobny do rury od pieca kapelusz pana Knighta i dwie czapeczki z piórami należące do jego córek. Nadopiekuńczym gestem objął Mooi Klip, poprowadził ją przez wiwatujący tłum w kierunku niewielkiego wzniesienia i postawił na przewróconej taczce, żeby mogła wszystko dokładnie zobaczyć.
– Nareszcie zapanują tu prawo i porządek – zauważył Joeł.
– Ty mówisz o prawie i porządku? – uśmiechnęła się Mooi Klip.