Выбрать главу
– Dobrze, proszę: nawlecz igłę!

Na Wyspach Bergamutach…

Na wyspach Bergamutach Podobno jest kot w butach,
Widziano także osła, Którego mrówka niosła,
Jest kura samograjka Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka W gronostajowych czapkach,
Jest i wieloryb stary, Co nosi okulary,
Uczone są łososie W pomidorowym sosie
I tresowane szczury Na szczycie szklanej góry,
Jest słoń z trąbami dwiema I tylko… wysp tych nie ma.

Kokoszka-smakoszka

Szła z targu kokoszka-smakoszka, Spotkała ją pewna kumoszka.
– Co widzę? Wątróbka, ozorek? Ja do ust tych rzeczy nie biorę!
Kura na to: – Kud-ku-dak! A ja – owszem! A ja – tak!
– No, co też paniusia powiada! A taka, na przykład, rolada! Toż nie ma w niej nic oprócz sadła – Już ja bym rolady nie jadła! Kura na to: – Kud-ku-dak! A ja – owszem! A ja – tak! – Lub weźmy, powiedzmy, makaron Czy gulasz, czy rybę na szaro, Czy jakieś tam flaki z olejem – O, nie! Takich potraw ja nie jem!
Kura na to: – Kud-ku-dak! A ja – owszem! A ja – tak!
– Są ludzie, paniusiu kochana, Co jajka już jedzą od rana – Nie dla mnie są takie rozkosze, Bo jajek po prostu nie znoszę!
Kura na to: – Kud-ku-dak! A ja – owszem! A ja – tak!

Kaczka-Dziwaczka

Nad rzeczką opodal krzaczka Mieszkała kaczka-dziwaczka, Lecz zamiast trzymać się rzeczki Robiła piesze wycieczki.
Raz poszła więc do fryzjera: – Poproszę o kilo sera! Tuż obok była apteka: – Poproszę mleka pięć deka. Z apteki poszła do praczki Kupować pocztowe znaczki.
Gryzły się kaczki okropnie: – A niech tę kaczkę gęś kopnie!
Znosiła jaja na twardo I miała czubek z kokardą, A przy tym, na przekór kaczkom, Czesała się wykałaczką.
Kupiła raz maczku paczkę, By pisać list drobnym maczkiem. Zjadając tasiemkę starą, Mówiła, że to makaron, A gdy połknęła dwa złote, Mówiła, że odda potem.
Martwiły się inne kaczki: – Co będzie z takiej dziwaczki?
Aż wreszcie znalazł się kupiec: – Na obiad można ją upiec! Pan kucharz kaczkę starannie Piekł, jak należy, w brytfannie, Lecz zdębiał obiad podając, Bo z kaczki zrobił się zając, W dodatku cały w buraczkach. Taka to była dziwaczka!

Sum

Mieszkał w Wiśle sum wąsaty, Znakomity matematyk.
Krzyczał więc na całe skrzele: – Do mnie, młodzi przyjaciele!
W dni powszednie i w niedzielę Na życzenie mnożę, dzielę,
Odejmuję i dodaję I pomyłek nie uznaję!
Każdy mógł więc przyjść do suma I zapytać: – Jaka suma?
A sum jeden w całej Wiśle Odpowiadał na to ściśle.
Znała suma cała rzeka, Więc raz przybył lin z daleka
I powiada: – Drogi panie, Ja dla pana mam zadanie.
Jeśli pan tak liczyć umie, Niech pan powie, panie sumie,
Czy pan zdoła w swym pojęciu Odjąć zero od dziesięciu?
Sum uśmiechnął się z przekąsem, Liczy, liczy coś pod wąsem,
Wąs sumiasty jak u suma, A sum duma, duma, duma.
– To dopiero mam z tym biedę: Może dziesięć? Może jeden?
Upłynęły dwie godziny, Sum z wysiłku jest już siny.
Myśli, myśli: „To dopiero! Od dziesięciu odjąć zero? Żebym miał przynajmniej kredę! Zaraz, zaraz… Wiem już… Jeden!
Nie! Nie jeden. Dziesięć chyba… Ach, ten lin! To wstrętna ryba!” A lin szydzi: – Panie sumie, W sumie pan niewiele umie!
Sum ze wstydu schnie i chudnie, Już mu liczyć coraz trudniej…
A tu minął wieczór cały, Wszystkie ryby się pospały I nastało znów południe, A sum chudnie, chudnie, chudnie…
I nim dni minęło kilka, Stał się chudy niczym kilka,
Więc opuścił wody słodkie I za żonę pojął szprotkę.

Tom

Według S. Marszaka
Nad rzeką stoi dom, Który zbudował Tom.
To jest pies podwórzowy, Burek, Który szczeka na cały dom, Który zbudował Tom.
A to jest kot z podwórka, Który podrapał Burka, Który szczeka na cały dom, Który zbudował Tom.
A to jest leniwy pastuch, Co drażni kota z podwórka, Który podrapał Burka, Który szczeka na cały dom, Który zbudował Tom.