Выбрать главу

Zaczął z entuzjazmem rozprawiać o możliwościach, jakie Proca i jej bardziej zaawansowani następcy zapewnią Księżycowi w przyszłości.

— Będziemy mogli stąd wysyłać ciężkie elementy do punktów Lagrange’a czy na orbitę okołoziemską albo też na inne planety i jeszcze dalej, znacznie mniejszym wysiłkiem i za niewielką część kosztów, jakie musielibyśmy ponieść na Ziemi. Kiedyś ludzie marzyli, że Księżyc stanie się stacją przesiadkową w drodze do dalszych części układu słonecznego. Marzenia te umarły, kiedy stwierdzono, że na Księżycu są jedynie śladowe ilości wody. Ale dzięki temu marzenie to odżyje.

Dotknęła jego ramienia trochę wstydliwie. Cieszyła się z jego zaangażowania, jego energii. Ale w pewnym sensie był dziwnie podobny do Eugene’a Manglesa: tak jak obsesją Manglesa była jego praca, obsesją Buda był najwyraźniej Księżyc i jego przyszłość, z pominięciem jej samej, pomyślała.

— Bud — powiedziała — przekonałeś mnie. Ale na razie wszystko, czego oczekuję od Księżyca, to żeby uratował Ziemię.

— Pracujemy nad tym. Mimo że wszyscy wiemy, że to nie wystarczy.

Tarcza nie zapewni doskonałej osłony. Musiała być tak pomyślana, aby zatrzymać najintensywniejsze bombardowaniew zakresie światła widzialnego, ale nic nie byłaby w stanie poradzić na towarzyszące promieniowanie X, gamma i inne paskudztwa, marginesowe w porównaniu z całkowitą energią burzy słonecznej, ale potencjalnie niszczycielskie dla Ziemi.

— Wszystkiego nie dokonamy — powiedział.

— Wiem. Ciągle to ludziom powtarzam. Ale mimo wszystko, cokolwiek zrobimy, to nie wystarczy… Patrz. Myślę, że są gotowi do przeprowadzenia próby.

Paleta z ładunkiem została umieszczona na lśniącym torze. Dźwig wycofał się. Zobaczyła, że paleta zaczyna się poruszać. Najpierw powoli, co świadczyło o wielkości ciężaru, ale potem coraz szybciej. I to było wszystko. Nie było efektów specjalnych: żadnych błysków ognia, żadnych kłębów dymu. Ale kiedy generatory pompowały energię do wyrzutni, poczuła mrowienie w brzuchu, które zapewne było jakąś reakcją biochemiczną na potężne prądy płynące zaledwie o kilkaset metrów dalej.

Paleta, nieustannie przyśpieszając, znikła z pola widzenia. Bud zacisnął pięść.

— Dzisiaj możemy zrobić tylko kolejną dziurę w powierzchni Claviusa. Ale góra za sześć miesięcy wystrzelimy to na orbitę. Wyobraź sobie, że jedziesz na tym, jedziesz na grzbiecie błyskawicy pędzącej po powierzchni Księżyca!

Łaziki już sunęły po powierzchni Księżyca, aby odzyskać paletę, ciągnąc za sobą warkocz pyłu. A dźwig wracał na swoje miejsce, gotów do kolejnej próby.

20. Zasoby ludzkie

Eugene siedział w swoim pokoju, oparłszy splecione dłonie na małym stole. Pokój był w ogóle nie urządzony i nie miał żadnego osobistego charakteru, nawet jak na minimalistyczne standardy księżycowe, gdzie wszystko podlegało ostrej selekcji ze względu na ogromne koszty transportu z Ziemi. Nie miał nawet szafy, tylko karton, w którym Eugene przywiózł na Księżyc swoje ubrania.

Ten człowiek pozostał dla Siobhan zagadką. Był dużym, przystojnym chłopcem. Gdyby go ogłuszyć i nieco poprawić jego kończyny, byłby doskonałym modelem. Ale garbił się, a twarz pokrywały mu zmarszczki. Siobhan pomyślała, że nigdy dotąd nie spotkała nikogo o tak wielkim kontraście między wewnętrznym i zewnętrznym ja.

— Jak się czujesz, Eugene?

— Jestem zajęty — odburknął. — Pytania, pytania, pytania. Tylko tym mnie zamęczają, dzień i noc.

— Ale chyba rozumiesz dlaczego — powiedziała. — Już zaczęliśmy budować tarczę, a na Ziemi trwają pozostałe przygotowania. Wszystko na podstawie twoich przewidywań. To naprawdę niemała odpowiedzialność. I na nieszczęście, Eugene, teraz tylko ty możesz to dla nas zrobić. — Zmusiła się do uśmiechu. — Jeżeli buduje się tarczę o średnicy trzynastu tysięcy kilometrów, błąd na szóstym miejscu dziesiętnym oznacza niedopasowanie rzędu kilku metrów…

— To mi przeszkadza w pracy — powiedział.

Powstrzymała się, żeby nie odburknąć: Jestem Astronomem Królewskim. Sama trochę pracowałam naukowo. Rozumiem, czego to wymaga. Ale rozmawiamy o bezpieczeństwie świata. Na miłość boską, przestań się zachowywać jak primadonna… Ale na jego spuszczonej twarzy dojrzała prawdziwe przygnębienie.

Ostatecznie, pomyślała, to mało prawdopodobne, żeby ktoś tak oderwany od życia jak on mógł być przydatny przy ustalaniu priorytetów czy organizacji czasu. Eugene na pewno nie posiadał psychicznych predyspozycji do godzenia ze sobą sprzecznych żądań. I prawdopodobnie był pozbawiony wszelkiego taktu w postępowaniu z tymi, którzy wysuwają takie żądania, od premierów i prezydentów w dół.

A poza tym otaczała go zła sława.

Siobhan miała wrażenie, że nawet teraz, pomimo wszystkich poważnych naukowych oświadczeń i perorowania polityków, większość ludzi w głębi duszy nie wierzyła, że burza słoneczna rzeczywiście nadejdzie. Pierwsze przemówienie Alvarez wywołało falę niepokoju i ożywionych spekulacji na giełdzie papierów wartościowych, ucieczkę w złoto oraz nagły wzrost zainteresowania nieruchomościami w Islandii, Grenlandii, na Falklandach i innych terenach na dużych szerokościach geograficznych, które błędnie uznano za miejsca stosunkowo bezpieczne. Ale dla większości ludzi, kiedy świat toczył się dalej, a Słońce nadal świeciło na niebie, poczucie sytuacji kryzysowej rychło osłabło. Uruchomiono skomplikowane programy ochronne, takie jak budowa tarczy, ale nawet i one były nadal niewidoczne dla większości ludzi. Analitycy twierdzili, że była to wciąż udawana wojna, więc większość ludzi po prostu o tym zapomniała i zajęła się własnym życiem. Nawet Siobhan powróciła do długofalowych projektów kosmologicznych, które musiała była porzucić.

Ale w świecie zamieszkałym przez miliardy, był pewien znikomy ułamek ludzi obdarzonych wystarczającą wyobraźnią albo dostatecznie szalonych, by wziąć sobie tę groźbę do serca, a ułamek tego ułamka szukał, kogo by tu obarczyć winą. Wielu było gotowych zrzucić tę winę na Eugene’a, człowieka, który przewidział zbliżającą się burzę słoneczną. Grożono mu nawet śmiercią. Całe szczęście, że był na Księżycu, gdzie stosunkowo łatwo można było zapewnić mu bezpieczeństwo. Ale mimo to musiał się czuć, jakby go żywcem obdzierano ze skóry.

Wyjęła swój elastyczny ekran i zaczęła robić notatki.

— Pozwól, że ci pomogę — powiedziała. — Potrzebujesz pokoju do pracy, sekretarki… — W jego oczach pojawiła się panika. — OK, nie będzie sekretarki. Ale znajdę kogoś, żeby filtrował nadchodzące do ciebie telefony. Będzie meldował mnie, nie tobie. — Jednak myślę, że będziesz potrzebował kogoś tutaj, na Księżycu, kto będzie ci dodawał otuchy, pomyślała. Przyszedł jej do głowy pewien pomysł. — Co u Michaiła?

Wzruszył ramionami.

— Nie widziałem go.

— Wiem, że ma własne priorytety. — Kosmiczna służba meteo, która nagle urosła z mało znanej, będącej przedmiotem dowcipów dziedziny, do jednej z najbardziej znanych agencji w całym układzie słonecznym, była zasypywana rozmaitymi pytaniami prawie tak samo jak Eugene. Wiedziała, że Michaił współpracował z Eugene; miała wrażenie, że ten astronom będzie w stanie wydobyć jak najwięcej z tego chłopca. A biorąc pod uwagę sposób, w jaki Michaił patrzył na Eugene’a, można było mieć pewność, że zadanie to wykona umiejętnie i chętnie. — Poproszę go, żeby spędzał z tobą więcej czasu. Może mógłby się przenieść tutaj, do Claviusa, nie musi fizycznie przebywać w stacji na biegunie.