Выбрать главу

Atena westchnęła, jakby to pytanie było niezbyt mądre.

— Bud, co by to dało?

Nowo narodzona Atena, nagle wiedząc znacznie więcej na temat przyszłości niż ludzie, który ją stworzyli, natychmiast stanęła w obliczu dylematu.

— W styczniu tarcza była już prawie ukończona — powiedziała. — A jej projekt był ukierunkowany na ochronę Ziemi przed maksymalnym promieniowaniem w zakresie widzialnym, będącym skutkiem burzy słonecznej. Ochrona zarówno przed tym promieniowaniem, jak i przed skutkami burzy cząstek wymagałaby zbudowania zupełnie innej konstrukcji. Po prostu nie było już czasu na wprowadzenie zmian. A gdybym wam powiedziała, że jesteście w błędzie, istniało niebezpieczeństwo, że całkowicie porzucicie budowę tarczy, co byłoby naprawdę fatalne w skutkach.

— I aż do tej chwili nie ostrzegłaś nas o tym. Dlaczego?

— To znów nie miałoby sensu — powiedziała Atena. — Dwadzieścia cztery godziny temu nikt nie mógł mieć pewności, czy tarcza w ogóle spełni swoje zadanie. Nawet ja! Dopiero gdy stało się jasne, że tarcza uratuje większą część ludzkości, trzeba było zacząć się martwić burzą cząstek…

Bud stopniowo zaczynał pojmować. Twory sztucznej inteligencji, nawet tak zaawansowane jak Atena, chociaż pod wieloma względami dysponowały znacznie większymi możliwościami niż istoty ludzkie, były raczej prymitywne, jeśli chodzi o stronę etyczną swoich poczynań. Atena dokonała wyboru, poruszając się w moralnym labiryncie z lekkością słonia tratującego grządki kwiatów.

I była zmuszona kłamać. Może nie była na tyle zaawansowana, aby potrafiła otwarcie wyrazić trapiący ją wewnętrzny zamęt, ale jej niepokój manifestował się w inny sposób. Buda nie zawiódł jego instynkt: Atena, stojąc w obliczu konfliktu mającego swe źródło w głęboko ukrytych parametrach etycznych, była targana niepokojem.

— Zawsze starałam się ciebie chronić, Bud — poważnie powiedziała Atena. — Oczywiście każdego, ale ciebie w szczególności.

— Wiem — powiedział ostrożnie. Teraz najważniejszą rzeczą było przejść przez to wszystko, znaleźć rozwiązanie problemu, jeżeli w ogóle istniało, aby nie naruszyć kruchej równowagi, w jakiej znajdowała się Atena. — Wiem, Ateno.

Michaił, marszcząc brwi, pochylił się do przodu. Powiedział ostrożnie:

— Posłuchaj, Ateno. Powiedziałaś, że istnieje pewna możliwość. Powiedziałaś Budowi, że to przetrwamy. Znasz sposób, aby pokonać burzę cząstek, prawda?

— Tak — przyznała żałośnie. — Nie mogłam ci tego powiedzieć, Bud. Po prostu nie mogłam!

— Dlaczego?

— Ponieważ mógłbyś mnie powstrzymać.

* * *

W ciągu kilku minut zrozumieli zasadę rozwiązania, które obmyśliła Atena. Było dosyć proste. Faktycznie, zarówno Michaił, jak i Eugene znali tę metodę na długo przed tym brzemiennym w skutki przebudzeniem się Słońca.

Pasy van Allena rozciągają się nad równikiem w odległości od tysiąca kilometrów do około sześćdziesięciu tysięcy kilometrów od powierzchni Ziemi. W obszarze tym cząstki naładowane pochodzące z wiatru słonecznego oraz z innych źródeł zostają schwytane w pułapkę przez magnetosferę. Ma to konsekwencje praktyczne: satelity znajdujące się w tej strefie są stale narażone na zniszczenie elektrycznych części składowych przez nieustanny wiatr cząstek naładowanych.

Ale jak się przekonano, można „wyssać” te cząstki z pasów van Allena. Pomysł polega na wykorzystaniu fal radiowych o niskiej częstotliwości, które wypychają cząstki na zewnątrz. W biegunach magnetycznych Ziemi uciekają z tej pułapki w górne warstwy atmosfery. Zjawisko to wykorzystywano od 2015 roku, kiedy to na orbicie wokół pasów van Allena rozmieszczono zestaw satelitów ochronnych. Bud dowiedział się teraz, że nie wymaga to dużej mocy: kilka watów na satelitę wystarcza, aby czas przebywania jednego elektronu w pasach van Allena skrócić o połowę.

— Te obszary są przeważnie uśpione — powiedział Michaił. — Ale uaktywniają się po najgwałtowniejszych burzach słonecznych, nastąpiło to także w roku 2020, gdy zniszczenie Lahore bombą jądrową spowodowało wyrzucenie w górne warstwy atmosfery wielkiej liczby cząstek o wysokiej energii.

Eugene powiedział:

— Jest rzeczą interesującą, że w rzeczywistości nigdy nie obserwowaliśmy pasów van Allena w stanie naturalnym. Zaraz po ich odkryciu w 1958 roku Stany Zjednoczone zdetonowały nad Atlantykiem dwie duże bomby jądrowe, zalewając pasy van Allena falą cząstek naładowanych. I od tego czasu codzienne teletransmisje radiowe wywierają wpływ na szybkość, z jaką cząstki naładowane są usuwane z pasów van Allena…

Bud podniósł dłoń.

— Wystarczy. Ateno, czy w taki właśnie sposób zamierzasz zmienić kierunek burzy cząstek?

— Tak — powiedziała Atena trochę zbyt wesoło. — W końcu tarcza jest jak wielka antena i jest cała naszpikowany elementami elektronicznymi.

— Ach. — Michaił odwrócił się, mrucząc coś do Eugene’a i postukał w monitor. — Pułkowniku, to się może udać. Elementy elektroniczne tarczy są lekkie i zużywają niewiele energii. Dzięki inteligentnej koordynacji, jaką może zapewnić Atena, można je wykorzystać do wytworzenia impulsów o bardzo dużej długości fali, jeżeli zechcemy, o długości porównywalnej z rozmiarami samej tarczy. Burza cząstek obejmuje tak duży obszar, że nie jesteśmy w stanie dosięgnąć jej całej. Ale Atena mogłaby wybić w niej dziurę o średnicy Ziemi. — Spojrzał na obliczenia i wzruszył ramionami. — To nie jest rozwiązanie doskonałe. Ale jak sądzę, całkiem dobre.

Eugene wtrącił:

— Oczywiście sytuację ratuje fakt, że chmura ma bardzo małą grubość.

Bud nie zrozumiał.

— Co jej grubość ma z tym wspólnego?

— Oznacza to, że chmura przejdzie szybko. A to jest ważne. Ponieważ tarcza długo nie wytrzyma. — Eugene powiedział to w swój zwykły, chłodny, pozbawiony emocji sposób. — Rozumiecie?

Michaił przyjrzał się Budowi.

— Pułkowniku Tooke, tarcza nie była do tego przeznaczona. Jej obciążenie, obciążenie jej elementów będzie tak duże, że szybko ulegną spaleniu.

Teraz Bud zrozumiał.

— A Atena?

Michaił powiedział ponuro:

— Atena nie przetrwa.

Bud potarł twarz.

— Och, dziewczyno.

* * *

Jej głos był cichy.

— Czy coś zrobiłam nie tak, Bud?

— Nie, nie. Ale to dlatego nie mogłaś mi powiedzieć, prawda?

Kiedy Atena zdała sobie sprawę, że może uratować Ziemię, rzucając się w ogień, natychmiast zrozumiała, że to jej obowiązek. Ale bała się, że Bud mógłby ją powstrzymać — a wtedy Ziemia byłaby utracona — a na to nie mogła pozwolić.

Wiedziała to wszystko, stała w obliczu tego dylematu, od chwili gdy ją uruchomiono.

— Nic dziwnego, że byłaś zdezorientowana — powiedział Bud. — Powinnaś była nam o tym powiedzieć. Powinnaś była porozmawiać ze mną.

— Nie mogłam. — Zawahała się. — Znaczyłam dla ciebie zbyt wiele.

— Oczywiście wiele dla mnie znaczysz, Ateno…

— Jestem tutaj z tobą, podczas gdy twój syn utknął na Ziemi. Tutaj, w przestrzeni kosmicznej, stanowię twoją rodzinę. Jestem jak twoja córka. Widzisz Bud, ja to rozumiem. Dlatego mógłbyś chcieć mnie uratować, wbrew wszystkiemu.

— I myślałaś, że z tego powodu cię powstrzymam.