Выбрать главу

Hilda spuściła głowę.

– Nie, to prawda.

– Życie miłosne?

– Nie chciałabym… – szepnęła Hilda tak cicho, jakby zwracała się do mrówek krążących w trawie.

– Nie zawiedziesz jego zaufania, i tak wszyscy to odgadliśmy. – Gabriella położyła swą wąską dłoń na ramieniu Hildy. – Tylko ci najbardziej prości, niewrażliwi, jak Jesper i jego ojciec Klaus, nie mają z tym kłopotów. Hildo. Każdy myślący człowiek ma swoje trudności. Babcia Liv opowiadała mi o swoich, wtedy kiedy poślubiła ukochanego Daga. Irję paraliżował strach z powodu brzydkich nóg. Ja sama wmawiałam sobie, że nikt mnie nie zechce, bo jestem taka chuda. Mój brat Tancred miał także kłopoty, choć nieco mniejsze. Ale najgorzej było z moimi rodzicami, Alexandrem i Cecylią, Tancred opowiadał mi o tym. To był prawdziwy dramat! A nikt nie żyje w większej harmonii niż oni teraz! Jesteś właściwą osobą dla Mattiasa. Na pewno sobie poradzisz.

Hilda doznała pewnej pociechy, nie śmiała jednak spojrzeć na Gabriellę.

Gabriella mówiła dalej:

– Nie wiem, na czym polegają jego trudności, ale postaraj się wyjść mu naprzeciw. Pamiętaj, że Mattias jest bardzo romantyczny. Staraj się, by było jak najpiękniej, taka jest moja rada.

Hilda podniosła oczy i uśmiechnęła się. Nigdy nie miała przyjaciółki, z którą mogłaby porozmawiać, i nie wiedziała, ile może wyznać, a ile zatrzymać dla siebie. Ale Gabriella sama była z natury nieśmiała i skoro wyciągała rękę, Hilda nie powinna jej odtrącać.

– Dziękuję, będę o tym pamiętać – powiedziała. – Nie zgadzamy się w jednym punkcie. On chce, żebym pozostała nietkniętą, czystą panną młodą, a ja uważam, że powinniśmy znaleźć jakieś rozwiązanie przed ślubem, zanim być może unieszczęśliwimy się na całe życie.

Gabriella długo patrzyła na nią zamyślona.

– Sądzę, że masz rację – powiedziała po chwili. – Staraj się mu to wytłumaczyć. I nie miej żadnych skrupułów. Przypuszczam, że większość z nas miała swoje doświadczenia, zanim legliśmy w małżeńskim łożu. Wuj Tarald musiał żenić się w ogromnym pośpiechu. Najgorzej rzecz się miała z Brandem, z jego powodu wybuchł nawet skandal, był przecież niepełnoletni.

Jej bezpośrednia szczerość ogrzała nieco serce Hildy.

– Dziękuję! Oby tylko wrócili! Tak wiele chciałabym mu powiedzieć!

– Mattias i Kaleb wrócą na pewno, gorzej z Andreasem. Biedna Eli, jej jest teraz naprawdę ciężko.

Umilkły. Wygodniej usiadły na trawie i dalej czekały.

ROZDZIAŁ XIII

Dramatyczną sytuację, która wytworzyła się w lesie, rozwiązał Mattias.

Biorącym udział w pościgu udało się otoczyć wójta i jego ludzi. Daleko w dolinie pochwycili ich w kleszcze. Kiedy wójt i jego asysta brali Andreasa jako zakładnika, musieli zsiąść z koni, które Kaleb szybko spłoszył, jakby w rewanżu za dwa wierzchowce, które stracili Andreas i Mattias. Wójt i jego ludzie musieli więc posuwać się przez las piechotą, prowadząc między sobą Andreasa. Szli wolno, dlatego też nie zdołali umknąć pościgowi.

Mattias przez cały czas trzymał się w pewnej odległości, nie mogąc uczynić nic dla swego krewniaka i przyjaciela. Ale to on właśnie wskazał z pagórka, gdzie znajdują się zbiegowie.

Teraz byli otoczeni. Zatrzymali się na polanie w lesie zdesperowani, gotowi na wszystko.

– Jeszcze jeden krok, a poderżniemy gardło tej kanalii! – wrzasnął wójt. Jeden z jego ludzi trzymał nóż przyłożony do szyi Andreasa, na której widać już było drobne zacięcia.

– Jak zamierzasz wyjść z tego, wójcie? – zawołał Tarald, siedzący na koniu obok Kaleba i bardzo bladego Branda. Towarzyszący im ludzie otrzymali zakaz czynienia czegokolwiek, gdyż każdy ruch mógłby okazać się zgubny. Nikt nie śmiał nawet wspomnieć, że powiadomiono wojewodę, z obawy, że żądny zemsty wójt szybko rozprawi się z Andreasem.

– Chcę mieć wolną drogę do Niemiec! – odkrzyknął wójt. – Jeśli mi to zagwarantujecie, dostaniecie tego kogutka z powrotem nietkniętego.

– To wygórowane żądanie – stwierdził Tarald.

W tym momencie wtrącił się Mattias:

– Wolną drogę dla wszystkich trzech? – Wójt zawahał się, a Mattias szybko dorzucił: – Wy dwaj, Norwegowie! Wy przecież nie jesteście winni zabójstwa tych czterech kobiet i Joela Nattmanna. Nic wam się nie stanie. Ale jeśli będziecie trzymać z wójtem, bez wątpienia także skończycie na szubienicy!

– Zamknij się! – wrzasnął wójt. – Nie słuchajcie go, on kłamie!

Ale dwaj mężczyźni popatrzyli po sobie. Ten, który trzymał Andreasa, bezwiednie opuścił nóż. Wójt podbiegł do niego i wyszarpnął mu broń z ręki. Podczas krótkotrwałego zamieszania Andreas, który miał związane z tyłu ręce, rzucił się na ziemię i przetoczył na bok. Wójt, chcąc zatrzymać zakładnika, swoją jedyną szansę; skoczył ku niemu z nożem, ale już mężczyźni, niczym rój pszczeli, rzucili się na niego.

Walka zakończyła się szybko. Uwolniono z więzów Andreasa, a związano wójta.

– Ten chwyt nigdy nie zawodzi – nerwowo zaśmiał się Mattias. – Zasiej niepewność w obozie wroga, a wygrana będzie twoja!

– Dzięki ci, mój chłopcze – powiedział Brand nieswoim głosem. – Uratowałeś mi syna. Zawsze będę ci za to wdzięczny.

– Ależ, wuju Brandzie, nie sądzisz chyba, że sam dałbym sobie z tym radę? Pamiętaj, że śledziłem ich od wielu godzin, nie mając odwagi nic zrobić. Ale z taką siłą za plecami nawet tchórz staje się bohaterem!

Wszyscy się roześmiali, wcale nie dlatego, że powiedział coś śmiesznego, lecz ponieważ opadło z nich wielkie napięcie.

Tylko wójtowi nie było do śmiechu.

Kobiety ujrzały na leśnej drodze zbliżający się orszak jeźdźców i pieszych. Dopiero kiedy pobiegły im na spotkanie, uświadomiły sobie, jak mocno odczuwały lęk i niepewność.

Śmiechom i łzom radości nie było końca.

Kiedy Mattias uznał, że dość już ma uścisków matki i wszystkich krewnych, gorąco szepnął Hildzie:

– Muszę z tobą porozmawiać. Czy możemy puścić ich konno przodem? A my wrócimy pieszo?

Jego oczy zalśniły nowym blaskiem. Hilda zdecydowanie skinęła głową.

Mattias krzyknął w stronę rodziców, informując o swych zamiarach. Pomachali mu z uśmiechem i wielki orszak wkrótce zniknął za drzewami.

Pozostali w ciepłym lesie. Ich dłonie splatały się w subtelnej grze. Mattias wpatrywał się w dziewczynę szczęśliwymi, roziskrzonymi oczami.

– O czym chciałeś ze mną pomówić? – szepnęła.

Ze śmiechem wzruszył ramionami.

– O niczym. Po prostu musiałem z tobą pobyć. Przez cały czas, kiedy ich śledziłem, w sam środek mego niepokoju o los Andreasa wdzierałaś się ty. Nie mogę żyć bez ciebie, Hildo.

– Ja też nie mogę bez ciebie żyć. Nie wolno ci wystawiać mnie na takie udręki jak dziś, Mattiasie, nic zniosę tego!

– I ty mówisz o udrękach? Czy wiesz, że odkąd cię poznałem, nie mogłem ani jeść, ani spać? I czy nie bywałem w Elistrand nieprzyzwoicie często?

– Wcale tak nie uważam. Dla mnie mógłbyś tam mieszkać. Oczywiście nie w moim pokoju.

Powiedziała to ze śmiechem, by nie usłyszał powagi kryjącej się w jej słowach.

Mattias jednak zrozumiał. Kiedy ją obejmował, poczuł, że jest jak napięta struna, że drży całym ciałem, tłumiąc pragnienia.

Mój Boże, jak mam sobie z tym poradzić? myślał, pierwszy raz prawdziwie ją całując. Ona była tak chętna, taka miękka w jego ramionach i taka cudowna w dotyku.

– Mo-może lepiej będzie, jak pójdziemy – wyjąkała, starając się uwolnić z jego objęć. Nie chciała, by zauważył pożądanie ogarniające ją z intensywnością, której romantyczny Mattias nie byłby w stanie pojąć.