Выбрать главу

– Powiedzcie swojemu szefowi, że wyjeżdżam do Amsterdamu – oznajmił i z gestem nonszalanckiego pożegnania zakręcił szybę, po czym odjechał.

Godzinę później uśmiechał się sam do siebie, gdy odkładał słuchawkę aparatu telefonicznego na międzynarodowym lotnisku w Los Angeles. Jacob Yost oraz jego synowie wciąż jeszcze prowadzili zakład ramiarski, przy czym dołączyło kolejne pokolenie synów. Stary człowiek żył jeszcze, jak mu powiedziano, ale był już na emeryturze. Seth wspomniał o obrazie, podał nawet nazwisko malarza, lecz rozmówcy nic to nie mówiło. Obiecał, że wspomni o tym ojcu i był pewien, że ten zechce porozmawiać z dżentelmenem z Ameryki.

Jestem pewien, że zechce, pomyślał Seth; wszedł do prawie pustego snack baru i wziął filiżankę złodziejsko drogiej i zbrodniczo gorzkiej kawy. Ale – zastanawiał się – czy inni zechcą również na ten temat rozmawiać.

Siedział tak w oczekiwaniu na odlot i nagle poczuł nadzieję. Po raz pierwszy był przekonany, iż pojawiła się szansa odnalezienia Zoe. Zastanawiał się, czy była to odpowiedź na jego modły, czy też po prostu sprawy same rozgrywały się w ten sposób? Patrzył przez okno i usiłował pomodlić się. Lecz słowa go zawiodły.

Walcząc z niepokojem i ściśniętym gardłem, Zoe wygięła w kabłąk plecy zdecydowana walczyć z bólem i zmęczeniem, jakie odczuwała po całym dniu spędzonym na nogach. Ona i Thalia prawie dwanaście godzin rozpakowywały i ustawiały przebogatą, zgromadzoną przez Maxa kolekcję figurek Wenus, z których niektóre były datowane na dwadzieścia tysięcy lat przed naszą erą.

Gdy skończyła rozciągać mięśnie pleców, raz jeszcze rozejrzała się po pomieszczeniu. Zdawała sobie sprawę, że powstała w niej jakaś bariera między tym, co czuła w sercu, a co podpowiadała profesja. Otaczał ją miniaturowy batalion świętych kobiecych postaci – ponad trzysta statuetek ustawionych na każdym wolnym skrawku powierzchni. Każdy posążek opatrzony był metryczką z numerem eksponatu, opisem oraz numerami katalogowymi do szerszych opisów. Posążki wykonane były z wypalanej gliny, terakoty, alabastru, ceramiki oraz odlewanej miedzi. Duży, wycięty fragment alabastrowego fryzu, pochodzący ze ściany świątyni w Anatolii, został spakowany w oddzielną skrzynię i miał być rozpakowany dopiero później.

Spojrzała na figurkę Wenus z wypalanej gliny, liczącą dziewięć tysięcy lat. Miała nie więcej niż trzydzieści centymetrów wysokości, a piersi, brzuch oraz genitalia kobiety były przedstawione niemal karykaturalnie. Bogini siedziała z rękami opartymi na panterach. Wedle współczesnych wzorców kobiety przedstawione na najstarszych znanych statuetkach byłyby zaklasyfikowane jako chorobowo otyłe.

Widok ten popchnął jej myśli ku tajemniczemu światu sprzed tysięcy lat, odwrócił jej myśli od grozy tkwiącej w sercu, która nocą zabierała jej sen, a w ciągu dnia tłamsiła duszę. Zamiast zastanawiać się nad tym, co przyniosą nadchodzące dni, poczuła nagle piękno świata widziane oczami tamtych artystów, którzy tworzyli dzieła sztuki, jakie zdołały przetrwać tysiąclecia.

– Ujmujące, nieprawdaż?

– Och! – wykrzyknęła Zoe, gdy głos Thalii wyrwał ją z zadumy i przywrócił do teraźniejszości.

– Przepraszam. – Thalia spoglądała w dół na glinianą figurkę, która przyciągnęła uwagę Zoe. – To również jedna z moich ulubionych. Tak czysta pod względem braku ozdób czy dekoracji, wykonana z miejscowej gliny i wypalona w popiele ognia, który sam w sobie był wtedy czymś mistycznym.

– W tamtych czasach… – powiedziała miękko Zoe, wpatrując się w figurkę.

– Sądzę, że być może miało to miejsce przy ognisku, kiedy ktoś spojrzał głęboko w płomienie i dostrzegł odbicie odległego i niezrozumiałego świata, który napędzał im porządnego stracha. A ona – tu wskazała dłońmi w białych rękawiczkach glinianą statuetkę – a ona poradziła sobie z trwogą w ten sposób.

– To właśnie sprawia, że te wizerunki są aż tak fascynujące. Sadzę, że mówisz o początkach religii – powiedziała Zoe, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Tak niewiele o tym wiem…

– O prehistorii – poprawiła ją Thalia, biorąc w dłonie glinianą figurkę. – Dlatego właśnie tak niewiele jest tego, o czym można wiedzieć.

– Właśnie. Nigdy bliżej nie interesowałam się sztuką z czasów wcześniejszych niż tysiąc lat przed naszą erą. Jedynie kilku specjalistów w mojej branży zna się na tym. To w większym stopniu archeologia niż sztuka.

– Cała sztuka jest archeologią – wyraziła własną opinię Thalia. – Sztuka odzwierciedla kulturę, a kultura jest sposobem, w jaki ludzie starają się nadać życiu sens. To po prostu jest tak, że większość z nas, historyków sztuki, zależy od historii pisanej, która daje nam przesłanki do interpretowania sztuki.

Zoe przytaknęła w zamyśleniu.

– Pomyśl o tym, co się wówczas działo. Ona – Zoe wskazała na glinianą Wenus – została uformowana przez czyjeś dłonie i umysł, które szykowały się do niewiarygodnej wręcz eksplozji wiedzy. Działo się to wtedy, kiedy zostało wynalezione koło, kiedy zaczęto udomawiać zwierzęta, kiedy powstawały pierwsze malowidła na ścianach jaskiń, a pierwsze grupy pierwotnych ludzi odkryły, że można uprawiać zboże, wysiewając nasiona…

– Kiedy Bóg był kobietą – przerwała jej Thalia.

– Słucham?

– Rozejrzyj się dookoła. Bóg miał cycki.

Zoe zmarszczyła brwi.

– Cóż za świat! – skomentowała Thalia. – Ma uda grube jak ja, a w tamtych czasach ludzie uczynili z niej Boga.

Roześmiała się rubasznie, a całe jej ciało zatrzęsło się pod obszernym czarnym swetrem i elastycznymi spodniami.

– Dziwne! – dodała cicho Zoe. – Dzięki Sethowi wiem wiele na temat współczesnych religii. – Rozejrzała się dookoła. – Ale nie wiem prawie nic o… – Zatoczyła szeroki łuk ramieniem, wskazując pomieszczenie. – Tak naprawdę nigdy nie myślałam o tym, co działo się kiedyś. To znaczy zakładałam, że figurki Wenus symbolizowały po prostu jednego z wielu lokalnych bogów. No wiesz, nie była to jeszcze tak naprawdę formalnie zorganizowana religia.

– Niezorganizowana formalnie religia – powtórzyła Thalia, idąc wzdłuż stołu, na którym ustawione były posążki bogini Wenus. – To dzięki moim ludziom.

Zatrzymała się i spojrzała na Zoe.

– Tora… a także chrześcijański Stary Testament pełne są nawoływań do burzenia pogańskich świątyń, do palenia na stosach pogańskich świętych tekstów oraz do zgładzenia pogan z powierzchni ziemi. Ale pozwól mi powiedzieć, że pięt naście tysięcy lat temu… być może nawet dwadzieścia pięć lub trzydzieści tysięcy lat przed tym, jak dzięki świętym tekstom Jahwe przybrał postać, Bóg był kobietą. Wielka Bogini nie była jedynie częścią kultu płodności czy też jednym z wielu animistycznych totemów. Uznawano ją za stwórcę wszechświata, za dawczynię wszelkiego życia. I to nie tylko w jednym miejscu, lecz na całym świecie. Chodź za mną.

Ze zdumiewająca szybkością ruszyła przejściem między rozstawionymi stołami. Zoe pospieszyła za nią.

– Popatrz na metryczki. – Wskazała na Wenus z terakoty. – Ta pochodzi z Sumerii i ma na imię Nana lub Innana. Obok niej – tu wskazała figurkę wyrzeźbioną w serpentynie – to wielka Bogini Słońca Eskimosów, najwyższy stwórca, taki jak japońska Stwórczym Świata.

Szła dalej.

– Indie, Arabia, Anatolia, Australia, Egipt, Afryka, cały ba sen Morza Śródziemnego, Bóg był kobietą. Nazywali ją Izis, Isztar, Aszera, Hathor, Anahita, Au Set, Ishara oraz setki innych imion, ale zawsze wygląda tak samo i nie ma wątpliwości, że wszystkie te wizerunki reprezentują Wielką Boginię, która stworzyła świat i wszystko w nim.

Thalia zatrzymała się tak nagle, że Zoe niemal wpadła na nią.