– Przepraszam, moje zachowanie musi się wydać panu niemądre. Wiem, że to głupie czuć ulgę przy zwolnieniu z podejrzeń, kiedy się wie, że jest się niewinnym. Może to dlatego, że nikt z nas nie jest nigdy do końca niewinny. Psycholog miałby tu wiele do powiedzenia. Ale czy na pewno ma pan rację? Czy trucizny, jeśli to była trucizna, nie można było dolać do butelki whisky w dowolnym czasie albo podmienić butelkę na zatrutą? To mogło zostać zrobione, zanim wyjechałam do Amsterdamu we wtorek wieczorem.
– Obawiam się, że musi się pani pogodzić z własną niewinnością. Panna Fallon kupiła tę whisky w sklepie monopolowym Scunthorpe’a przy High Street wczoraj po południu i wzięła sobie z niej pierwszego i jedynego drinka w noc swojej śmierci. Butelka jest nadal niemal pełna, pozostała whisky, o ile wiemy, całkiem nieszkodliwa, a jedyne odciski palców na butelce należą do panny Fallon.
– Pracuje pan bardzo szybko. A więc trucizna została dodana albo do szklanki po tym, jak nalała sobie drinka, albo do cukru?
– Jeśli została otruta. Nie możemy być niczego pewni, dopóki nie dostaniemy wyników sekcji, a może nawet potem. Cukier już badamy, ale to tylko formalność. Większość studentek słodziła nim poranną herbatę i przynajmniej dwie swoją wypiły. Pozostaje nam kubek z whisky i gorącą wodą z cytryną. Panna Fallon bardzo ułatwiła sprawę mordercy. Cały Nightingale House wiedział, że jeśli nigdzie nie wychodziła wieczorem, to oglądała telewizję do końca programu. Miała kłopoty ze snem i nigdy nie kładła się wcześnie. Po zakończeniu programu szła do siebie i rozbierała się. Później w kapciach i w szlafroku udawała się do małego pokoju kredensowego na drugim piętrze, przyrządzić sobie wieczornego drinka. Trzymała whisky w sypialni, ale nie miała tam wody ani możliwości jej podgrzania. Wobec tego stałym zwyczajem nalewała porcję whisky do kubka i dodawała wodę z cytryną w pokoju kredensowym, gdzie dziewczęta trzymają w szafce cytryny, kakao, kawę, czekoladę i co tam jeszcze, żeby móc zrobić sobie w nocy coś do picia. Później zanosiła kubek z powrotem do sypialni i stawiała na stoliku nocnym, a sama brała szybką kąpiel i rozgrzana wchodziła do łóżka. Jak rozumiem, przyrządzała sobie drinka najpierw, żeby podczas jej pobytu w łazience wystygł do odpowiedniej temperatury i był gotowy do picia. Ten ustalony porządek nigdy się nie zmieniał.
Przełożona powiedziała:
– Zatrważające, ile ludzie wiedzą o cudzych zwyczajach w takiej zamkniętej społeczności jak nasza. Ale to, naturalnie, nieuchronne. Nie ma tu miejsca na prywatność. Jakżeby mogło być inaczej? Wiedziałam oczywiście o whisky, ale nie miałam powodu interweniować. Ta dziewczyna nie była alkoholiczką i nie częstowała młodszych studentek. W jej wieku miała prawo pić na noc, co się jej podoba. Dalgliesh spytał, skąd wiedziała o whisky.
– Powiedziała mi panna Pearce. Poprosiła o widzenie i przekazała mi tę informację w duchu: „Wolałabym o tym nie mówić, ale sądzę, że powinna siostra przełożona wiedzieć”. Dla panny Pearce alkohol i diabeł to było jedno. Ale nie wydaje mi się, aby Fallon robiła z tego jakiś sekret. I tak byłoby to niemożliwe. Jak mówiłam, wiemy o swoich małych przyzwyczajeniach. Jednak to nie znaczy, że wiemy o sobie wszystko. Josephine Fallon była bardzo zamknięta w sobie. Nie mogę dać panu żadnych informacji o jej życiu poza szpitalem i wątpię, czy ktoś inny może.
– Z kim się przyjaźniła? Zapewne musiała mieć kogoś, komu się zwierzała? Czyż kobiety nie szukają zawsze bliskiej duszy?
Spojrzała na niego nieco dziwnie.
– Tak. Wszystkie kogoś potrzebujemy. Ale myślę, że Fallon potrzebowała przyjaźni mniej niż ktokolwiek inny. Była zdumiewająco samowystarczalna. Jeśli jednak przyjaźniła się z kimś bliżej, to z Madeleine Goodale.
– To ta szara myszka z okrągłą twarzą, w wielkich okularach? – spytał, przywołując w pamięci postać dziewczyny.
Nie była brzydka, głównie dzięki ładnej cerze i inteligencji w dużych, szarych oczach za okularami w grubych rogowych oprawkach. Ale panna Goodale nigdy nie będzie nikim innym niż szarą myszką. Widział w myśli jej przyszłość: lata szkolenia z pełnym samozaparciem, sukcesy na egzaminach, stopniowo rosnąca odpowiedzialność, aż w końcu ona też któregoś dnia zostanie siostrą przełożoną. Takie dziewczęta często zaprzyjaźniają się z bardziej atrakcyjnymi koleżankami. To jedyny sposób na zaznanie, choćby z drugiej ręki, bardziej romantycznego, mniej nudnego życia. Jakby czytając mu w myślach, panna Taylor powiedziała:
– Goodale jest jedną z naszych najlepszych studentek. Miałam nadzieję, że zostanie z nami po skończeniu szkoły i obejmie posadę etatowej pielęgniarki. Ale to mało prawdopodobne. Jest zaręczona z miejscowym pastorem i mają wziąć ślub na Wielkanoc. – Spojrzała na Dalgliesha z nieco złośliwym uśmiechem. – Jej narzeczony to jedna z najlepszych partii w okolicy. Widzę, że jest pan zdziwiony, komisarzu. Dalgliesh roześmiał się.
– Po przeszło dwudziestu latach pracy w policji powinienem był nauczyć się nie wyciągać pochopnych wniosków. Pójdę teraz porozmawiać z panną Goodale. Jak rozumiem, nasz pokój jeszcze nie jest gotowy. Wobec tego będziemy na razie korzystać z sali ćwiczeń. Czy będzie może potrzebna do innych celów?
– Wolałabym, żeby pan rozmawiał z dziewczętami gdzieś indziej, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu. Ta sala budzi w nich bardzo dramatyczne i przykre wspomnienia. Nie używamy jej jak dotąd nawet do lekcji pokazowych. Dopóki nie przygotują panu saloniku na pierwszym piętrze, proszę czuć się tutaj jak u siebie i przesłuchiwać studentki u mnie.
Dalgliesh podziękował i odstawił filiżankę na stolik. Przełożona zawahała się, a potem dodała:
– Chciałabym o coś prosić. Czuję się… Jak by to powiedzieć… in toco parentis wobec moich studentek. Jeśliby zaistniało… Jeśliby pan zaczął podejrzewać, że któraś z nich jest w to zamieszana, mogę liczyć na to, że da mi pan znać? Będzie trzeba zapewnić jej obronę. Powstanie kwestia wezwania adwokata. – Znów się zawahała. – Proszę mi wybaczyć, jeśli pana uraziłam. Mam niewielkie doświadczenie w tym względzie. Tylko nie chciałabym, żeby…
– Zastawiać na kogoś pułapkę?
– Wyciągać z kogoś pochopne zwierzenia, które mogą niesłusznie obciążyć daną osobę albo pracowników szpitala.
Dalgliesh poczuł irracjonalną irytację.
– Postępowanie w takich sprawach regulują odpowiednie przepisy, jak pani wie.
– Och, przepisy! Wiem, że są przepisy. Ale z pewnością jest pan zarówno zbyt doświadczony, jak i zbyt inteligentny, aby nic poza nimi nie widzieć. Przypominam panu tylko, że te dziewczęta są mniej inteligentne, a w takich sprawach zupełnie niedoświadczone.
Walcząc z rozdrażnieniem, powiedział oficjalnie:
– Mogę panią zapewnić, że przestrzeganie tych przepisów leży w naszym interesie. Wyobraża pani sobie, jaką gratką dla obrony byłoby ich naruszenie? Młoda, bezbronna dziewczyna, studentka pielęgniarstwa, zapędzona przez bezwzględnego oficera policji w pułapkę bez wyjścia. Policja w tym kraju spotyka w pracy dość trudności, nie mamy zwyczaju dobrowolnie ich sobie dodawać.
Zaczerwieniła się i z ciekawością patrzył, jak fala purpury oblewa aż po kark jej jasnozłotą skórę, jakby w jej żyłach popłynął ogień. Ale ten rumieniec natychmiast zbladł. Zmiana była tak nagła, że zastanawiał się, czy naprawdę widział tę zdradziecką metamorfozę. Odpowiedziała mu gładko: