Выбрать главу

– Podobno w nocy był pożar. Nie słyszałem wozów strażackich.

Mary Taylor, z twarzą tak białą, jakby była bliska omdlenia, odparła ze spokojem:

– Wjechali przez bramę przy Winchester Road i nie włączyli syreny, żeby nie obudzić pacjentów.

– A co to za pogłoski, że w zgliszczach domku ogrodnika znaleziono spalone ciało? Czyje ciało?

– Siostry Brumfett – poinformował go Dalgliesh. – Zostawiła list, w którym przyznaje się do zabicia panny Pearce i panny Fallon.

– Brumfett? Brumfett je zamordowała? – Chirurg patrzył na nich zdumiony, na jego dużej, przystojnej twarzy malowało się powątpiewanie podszyte irytacją. – Wyjaśniła dlaczego? Czy ta kobieta zwariowała?

– Nie, Brumfett nie zwariowała – powiedziała Mary Taylor. – I bez wątpienia sądziła, że ma motyw.

– To kto się dzisiaj zaopiekuje moim oddziałem? Zaczynam operować punktualnie o dziewiątej. Wie pani o tym, siostro. I mam bardzo długą listę zabiegów. A obie etatowe pielęgniarki leżą na grypę. Nie mogę oddać ciężko chorych pacjentów tuż po operacji w ręce studentek pierwszego i drugiego roku.

– Zaraz się tym zajmę – obiecała. – Większość dziennych pielęgniarek powinna już być na nogach. To nie będzie łatwe, ale w razie potrzeby będziemy musieli oddelegować kogoś ze szkoły. – Odwróciła się do Dalgliesha. – Wolę wykonać konieczne telefony z pokoju jednej z sióstr. Ale proszę się nie martwić. Zdaję sobie sprawę z wagi naszej rozmowy. Wrócę, żeby ją dokończyć.

Obaj mężczyźni patrzyli za nią, kiedy wychodziła, cicho zamykając za sobą drzwi. Courtney-Briggs zdawał się po raz pierwszy zauważyć Dalgliesha. Powiedział szorstko:

– Niech pan nie zapomni pójść do pracowni radiologicznej, zrobić rentgena głowy. W ogóle nie powinien się pan ruszać z łóżka. Zbadam pana, jak skończę operować. – Wypowiedział to znużonym tonem, jakby był to ciężki i niewdzięczny obowiązek, na który musi znaleźć czas.

Dalgliesh spytał:

– Kogo przyszedł pan odwiedzić w Nightingale House tej nocy, kiedy zamordowano Josephine Fallon?

– Mówiłem już panu. Nikogo. W ogóle nie wchodziłem do Nightingale House.

– Mamy przynajmniej dziesięć minut, z których nie potrafił się pan wytłumaczyć, dziesięć minut, kiedy tylne drzwi wiodące do mieszkania siostry przełożonej były otwarte. Siostra Gearing wypuściła tędy swojego przyjaciela i wyszła go odprowadzić.

Toteż myślał pan, że przełożona jest u siebie mimo ciemnych okien i wszedł na górę do jej mieszkania. Musiał pan tam spędzić parę minut. Ciekawe, z jakich przyczyn. Z ciekawości? A może pan czegoś szukał?

– Po co miałbym iść do siostry przełożonej? Nie było jej. Mary Taylor była w Amsterdamie tej nocy.

– Ale pan o tym wtedy nie wiedział, prawda? Panna Taylor z reguły nie jeździła na międzynarodowe konferencje. Z powodów, których możemy się domyślać, nie chciała, aby jej twarz była zbyt szeroko znana. Ta niechęć do uczestniczenia w życiu publicznym była uważana za przejaw wyjątkowej skromności u kobiety tak kompetentnej i tak inteligentnej. Poproszono ją o wyjazd do Amsterdamu w zastępstwie przewodniczącej Okręgowego Komitetu ds. Szkolenia Pielęgniarek dopiero we wtorek po południu. Pan jest w szpitalu w poniedziałki, czwartki i piątki. Co prawda, został pan wezwany do nagłej operacji w środę wieczorem, ale nie sądzę, aby ktoś z personelu, w toku gorączkowych zabiegów na sali operacyjnej, wspominał o wyjeździe siostry przełożonej. Po co?

– A po co miałbym odwiedzać ją o północy? Nie przypuszcza pan chyba, że byłbym mile widzianym gościem? Nie sugeruje pan, że mnie oczekiwała?

– Przyszedł pan do Irmgard Grobel. Zapadł moment ciszy.

– Skąd pan wie o Irmgard Grobel?

– Z tego samego źródła co i pan. Od pani Dettinger.

Znów chwila ciszy, po której Courtney-Briggs oświadczył z upartą determinacją człowieka, zdającego sobie sprawę, że mu nie uwierzą:

– Irmgard Grobel nie żyje.

– Czyżby? Nie spodziewał się pan znaleźć jej w mieszkaniu siostry przełożonej? To była pierwsza okazja, by skonfrontować ją ze swoją nowo zdobytą wiedzą. Nie mógł się pan już tego doczekać. Poczucie władzy jest rzeczą bardzo przyjemną, nieprawdaż?

Courtney-Briggs odpowiedział spokojnie:

– Sam pan to wie najlepiej.

Stali, w milczeniu mierząc się wzrokiem. Dalgliesh spytał:

– Co pan chciał zrobić?

– Nic. Nie połączyłem Grobel ze śmiercią Pearce i Fallon. Ale tak czy owak, wątpię, czybym to ogłosił. Ten szpital potrzebuje Mary Taylor. Jeśli o mnie chodzi, Irmgard Grobel nie istnieje. Była sądzona i uniewinniona. Mnie to wystarczy. Jestem chirurgiem, nie moralizatorem. Zachowałbym jej sekret.

Oczywiście, że by zachował, pomyślał Dalgliesh. Straciłby całą wartość, gdyby prawda wyszła na jaw. To była bardzo specjalna, bardzo ważna informacja, zdobyta pewnym kosztem, i wykorzystałby ją na swój własny sposób. Oddawała siostrę przełożoną w jego ręce. Siostrę przełożoną, która tak często i tak arogancko mu się przeciwstawiała, a której wpływy rosły, która miała zostać Naczelną Pielęgniarką wszystkich szpitali w zespole, która nastawiała prezesa zarządu szpitala przeciwko niemu. Sir Marcus Cohen. Ciekawe, ile ze swoich wpływów zdołałaby zachować, gdyby ten ortodoksyjny Żyd dowiedział się o zakładzie w Steinhoff? Obecna moda nakazywała zapomnieć o tych sprawach. Ale czy sir Marcus Cohen by przebaczył?

Przypomniały mu się słowa Mary Taylor. Istnieje wiele rodzajów szantażu. Heather Pearce i Ethel Brumfett o tym wiedziały. I zapewne najbardziej. wyrafinowaną formą był szantaż, który polegał nie tyle na czerpaniu korzyści finansowych, ile przyjemności z sekretnej wiedzy, a wszystko pod płaszczykiem wspaniałomyślności, życzliwości, zrozumienia i moralnej wyższości. Siostra Brumfett nie prosiła w końcu o wiele, tylko o pokój obok swojego bożyszcza, prestiż, jaki dawała przyjaźń siostry przełożonej, wspólnie spędzany wolny czas. Biedna, głupia Pearce prosiła tylko o parę szylingów w tygodniu i dwie linijki wyuczone z Pisma Świętego. Ale jak się musiały pławić w poczuciu siły! A Courtney-Briggs czerpałby z tego jeszcze nieskończenie większą satysfakcję. Nic dziwnego, że był zdecydowany zatrzymać ten sekret dla siebie. Nie uśmiechał mu się najazd Scotland Yardu na Nightingale House.

– Możemy udowodnić, że poleciał pan w piątek do Niemiec – powiedział. – I myślę, że wiem po co. To był szybszy i pewniejszy sposób zdobycia informacji, niż nękanie prokuratury wojskowej. Zapewne przejrzał pan gazety z tamtych lat i relacje z procesu. Ja bym tak zrobił. I niewątpliwie ma pan różne użyteczne kontakty. Ale możemy się dowiedzieć, gdzie pan pojechał i co pan robił. Nie da się anonimowo przekraczać granicy kraju.

– Przyznaję, że wiedziałem – oświadczył Courtney-Briggs. – I przyznaję, że przyszedłem do Nightingale House, żeby się zobaczyć z Mary Taylor tej nocy, kiedy zmarła Fallon. Ale nie zrobiłem nic nielegalnego, nic, co by mi groziło odpowiedzialnością karną.

– W to wierzę.

– Nawet gdybym wcześniej wyjawił, co wiem, byłoby za późno, żeby uratować Pearce. Zginęła, zanim pani Dettinger do mnie przyszła. Nie mam sobie nic do wyrzucenia.

Zaczynał się usprawiedliwiać niezdarnie jak uczniak. W tym momencie usłyszeli ciche kroki i odwrócili się. Mary Taylor wróciła. Zwróciła się bezpośrednio do chirurga: