Выбрать главу

Dickerson poleciał do tyłu, wymachując ramionami i starając się znaleźć jakiś punkt oparcia dla dłoni. Stara, spróchniała drabina złamała się, stopnie z trzaskiem pękały pod jego ciężarem. Dickerson wpadł do wody, lecz tym razem Ramsey mocno chwycił go za szyję. Dickerson wrzeszczał ochryple, woda wypełniła mu usta i Ramsey poczuł, że tamten słabnie. Teraz gra toczyła się o to, który z nich dłużej wytrzyma.

Potworny ból szarpnął nagle ramieniem Ramseya. Zadrżał i przymknął oczy, starając się nie stracić przytomności. Nie puścił Dickersona, wręcz odwrotnie, ścisnął go jeszcze mocniej. Dickerson wił się jak węgorz, usiłując skierować rewolwer w stronę Ramseya. Ramsey próbował podnieść zranioną rękę, lecz nie zdołał tego zrobić. Ramię zwisało bezwładnie, zakrwawione i potwornie obolałe. Zacisnął zęby, nie zwalniając uścisku na szyi Dickersona.

Dlaczego ten drań utrzymywał się na powierzchni? Podtrzymywały go fale, a Ramsey nie miał dość siły, aby go przygnieść. Wcale się nie zdziwił, kiedy Molly skoczyła do wody tuż obok niego. Sekundę później o mało nie umarł ze strachu, ponieważ Molly złapała Dickersona za rękę i wykręciła ją do tyłu. Dickerson krzyczał przeraźliwie, ale nie miało to znaczenia, ponieważ rewolwer znajdował się teraz w dłoni Molly.

Jej twarz była przerażająco biała, oczy płonęły wściekłością. Zbliżyła lufę do twarzy Dickersona i Ramsey uświadomił sobie, że zamierza go zabić. W tej samej chwili zrozumiał, że w żadnym razie nie chce, aby Molly zabiła człowieka, kimkolwiek by on był.

– Nie strzelaj, Molly, bo mogłabyś trafić mnie zamiast niego – powiedział. – Trzymam go mocno, widzisz? Nie wymknie mi się. To już koniec. Nie strzelaj, proszę…

Zamrugała i jej oczy straciły ten szalony wyraz. Dickerson jakimś cudem odzyskał swobodę ruchów i uderzył Ramseya łokciem w brzuch. Woda zakołysała się, zwiększając siłę uderzenia Dickersona. Ramsey rozluźnił uchwyt i Dickerson zdołał się uwolnić. Rzucił się do przodu, usiłując wyrwać rewolwer z dłoni Molly.

Huknął strzał. Molly walczyła jak lwica i szarpała się, lecz Dickerson był od niej silniejszy. Ramsey kopnął na oślep Dickersona, usiłując jej pomóc. Boże, ależ z niego głupiec! Dlaczego chciał ratować Dickersonowi życie? Okazał się idiotą i przegrywał! Usłyszał, jak Emma go woła.

Nagle w wodzie znalazło się jeszcze dwóch mężczyzn i wszyscy zaczęli walczyć o rewolwer. Kiedy rozległ się następny strzał, nikt nie wiedział, kto go oddał. Na powierzchni wody leżał twarzą w dół nieprzytomny mężczyzna, a spod jego ciała wypływała czerwona od krwi woda.

– Szkoda, że nie zjawiliście się wcześniej – powiedział Ramsey. – Już prawie przestałem wierzyć, że przyjdziecie mi na pomoc.

– Proszę się niczym nie niepokoić, sędzio Hunt – rzekł porucznik McPherson z wydziału kryminalnego, którego twarz przed chwilą pojawiła się w polu widzenia Ramseya. – Jest pan w szpitalu w Monterey. Lekarz i pielęgniarka przed chwilą wyszli. Niedługo wróci pan do zdrowia, proszę się nie obawiać. Jestem tu tylko dlatego, że pomyślałem sobie, iż chciałby pan wiedzieć, co z Dickersonem. Nadal przebywa na sali operacyjnej. Lekarze nie są w stanie powiedzieć, czy przeżyje. Kula trafiła go prosto w pierś. Jest jeszcze za wcześnie na prognozy.

– Żałuję, że nie pozwolili temu skurwysynowi umrzeć – mruknął Ramsey.

Prawe ramię miał unieruchomione. Spojrzał na biały temblak i przypomniał sobie, jak wieziono go do sali operacyjnej, tuż obok Dickersona. Molly i Emma szły obok wózka, blade i milczące. Pamiętał, że drobne palce Emmy delikatnie głaskały jego ramię, a Molly mocno, bardzo mocno trzymała go za rękę. Potem ocknął się w tym pokoju i zobaczył twarz McPhersona.

– Ja też mam nadzieję, że Dickerson kopnie w kalendarz – rzucił porucznik. – Wszyscy oszczędzilibyśmy w ten sposób mnóstwo pieniędzy. No, nieważne. Cieszymy się, że nie jest pan ciężko ranny, sędzio Hunt.

– Wie pan, jak przebiegła moja operacja?

– Chirurg rozmawiał z panem parę minut temu, nie pamięta pan?

– Nie. Przypominam sobie tylko jakiś głos, który mówił i mówił, ale zupełnie nie pamiętam co…

– Operowali pana dwie godziny. Chirurg powiedział, że miał pan szczęście. Kula przeszła przez bok, w miejscu, gdzie są tylko mięśnie. Złamała też panu obojczyk i otarła się o jedno żebro, ale nie wyrządziła większych szkód. Rana będzie się długo goiła, a pęknięty obojczyk da się panu we znaki, ale za jakieś trzy, cztery miesiące powinien pan zająć miejsce za stołem sędziowskim. Lekarz bardzo się cieszył, że kula nie uszkodziła żadnego ważnego organu. Powiedział, że nie chce tu afery z powodu sławnego sędziego federalnego. Bardzo go to rozbawiło.

Ramsey nie odpowiedział. Miał wrażenie, że jego mózg wyłącza się i włącza jak zepsuty neon. Dobrze chociaż, że był zupełnie odrętwiały i nie czuł bólu. Żałował tylko, że Dickerson jeszcze żyje. Jeżeli nie umrze, zostanie oskarżony o porwanie i próbę zabójstwa, i wcale niewykluczone, że za jakiś czas wyjdzie z więzienia. Emma nadal nie będzie bezpieczna…

Co za głupstwa… Oczywiście, że będzie bezpieczna. Kiedy Dickerson wyjdzie na wolność, jeśli w ogóle wyjdzie, Emma będzie już dorosła.

– Sędzio Hunt? Słyszy mnie pan? Czy mam wezwać lekarza?

Ramsey nie zdawał sobie nawet sprawy, że jego głowa opadła do tyłu, na bardzo miękką poduszkę. Kiedy otworzył oczy, spostrzegł zaniepokojoną twarz porucznika McPhersona. Słyszał przestraszony głos młodego policjanta, ale nie mógł zrozumieć jego słów.

– Nic mi nie jest – powiedział z wysiłkiem. – Nie przypuszczałem, że w szpitalach są takie miękkie poduszki…

– To nie jest szpitalna poduszka – oświadczył McPherson. – Przyniosła ją pani Hunt. Pańska żona i córeczka właśnie się przebierają. Pani Railis kupiła tę poduszkę i ubrania. Nie chciała, żeby przebywały tu w szpitalnych piżamach. Pani Railis była świadkiem całego zajścia na nabrzeżu. To bardzo znana osoba w Monterey. Jeżeli uzna, że ma pan mieć miękką poduszkę, to nikt nie odważy się z nią spierać.

Ramsey chciał zapytać o Molly i Emmę, dowiedzieć się, czy nic im nie jest, ale nie mógł wydobyć słów z gardła. Było to dziwne uczucie. Wiedział, co chce powiedzieć, a nie mógł tego zrobić. Porucznik lekko poklepał go po ramieniu.

– Doktor dał panu jakiś mocny zastrzyk. Powiedział, że nie wygląda pan na takiego, który dobrowolnie się odpręży, więc musi zwalić pana z nóg. Pani Hunt i państwa córeczka na pewno zaraz tu przyjdą. Pani Railis nalegała, by napiły się kawy i gorącej czekolady, chyba dlatego jeszcze ich nie ma. Próbowałem odwieść doktora od tego pomysłu z zastrzykiem, ale się nie dał. Może pan mówić, sędzio Hunt?

– Nie – odparł Ramsey. – Doktor kompletnie mnie powalił. McPherson nie odpowiedział, więc Ramsey pomyślał, że pewnie tylko mu się wydawało, że coś mówi. Uśmiechnął się na widok Molly i Emmy, które na palcach weszły do pokoju. Emma miała na sobie bluzę i spodnie, w których nigdy dotąd jej nie widział, a Molly wyglądała jak modelka, ubrana w jasnożółte szerokie spodnie z jakiejś lejącej się tkaniny, żakiet w tym samym kolorze i, o dziwo, buty na wysokim obcasie. Piękne włosy zebrała na karku i spięła szeroką złotą spinką. Obie wyglądały cudownie.

Miał ochotę krzyknąć, że tym razem wreszcie wygrali, chciał nawrzeszczeć na Molly za to, że skoczyła do wody i jednocześnie podziękować jej, bo przecież uratowała mu życie. Chciał powiedzieć im obu, jak bardzo je kocha, ale słowa nie chciały wydostać się z jego ust. Zastanawiał się, dlaczego stawiały tak zdecydowany opór.