Выбрать главу

– Nie, nic mu nie jest, proszę pani, naprawdę. Co chwilę zapada w drzemkę, to wszystko. Lekarz chciał, żeby odpoczął i odprężył się, więc odpoczywa. Jak się pani czuje, pani Hunt? I pani, i Emma wyglądacie wspaniale. Czy chciałaby pani złożyć teraz zeznanie?

Potem Ramsey usłyszał głos Virginii Trolley, która mówiła McPhersonowi, by zostawił Molly w spokoju, bo porozmawia z nim, kiedy będzie pewna, iż Ramseyowi nic nie grozi. Virginia dotarła do Monterey z prędkością światła.

Ramsey wiedział, że Ginny wszystkim się zajmie. Nie miał też cienia wątpliwości, że surowo rozprawi się z dwoma policjantami, którzy mieli ich ochraniać. Przypomniał sobie, że jeden z nich powiedział, iż musiał wyskoczyć do toalety i właśnie dlatego spóźnili się o kilka minut. Ramsey chciał zapytać, co w tym czasie porabiał jego partner, ale nie miał siły.

Uśmiechnął się słabo do Emmy, która szybko podeszła do łóżka.

– Wszystko w porządku, Em. – Zdawało mu się, że mówi, ale jej twarz nie zmieniła wyrazu.

Poczuł miękkie wargi na swoim policzku.

– Mamy go, Ramsey – szepnęła mu do ucha. – Pani Railis obiecała mi, że on na pewno nie ucieknie ze szpitala.

Ramseyowi zachciało się śmiać, ale znowu zapadł w drzemkę. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał, był dotyk ciepłych paluszków Emmy na lewej dłoni.

– Będzie żył – powiedziała Molly. – Operowali go przez wiele godzin i wszystko wskazuje na to, że przeżyje.

Siedząca po drugiej stronie łóżka Virginia Trolley westchnęła ciężko.

– Wiedzieli, kogo mają na stole – mruknęła. – Żałuję, że nie pozwolili mu umrzeć. Teraz będziemy musieli postawić go przed sądem, a was czeka kolejny etap nurzania się w tych brudach.

– Wszystko w porządku, Virginio – rzekł Ramsey, którego głos brzmiał dziś rano głęboko i nieco ochryple.

Oddałby kilka lat życia za kubek kawy, ale nikt nie chciał mu jej dać. Pielęgniarka poinformowała go, że jeżeli napije się teraz kawy, będzie rzygał jak kot. Ramsey chętnie pokazałby jej, jak bardzo się myli.

– Gdzie Emma?

– Jestem tutaj, Ramsey. Mama chciała, żebym zajęła się czymś innym, ale przecież ja świetnie wiem, co się dzieje. Czy ramię cię boli?

– Nie, jestem dużym facetem, mówiłem ci. Ramię to nic. Wygląda na to, że za każdym razem, gdy do mnie strzelają, czuję się coraz lepiej.

– Bałam się, że on cię zabije – szepnęła Emma. – Woda była taka czerwona… Chciałam skoczyć ci na pomoc, ale ta duża pani mnie nie puściła.

Na myśl o Emmie skaczącej do wody i lądującej na głowie Dickersona serce prawie przestało mu bić.

– Twoja mama uratowała mi życie w twoim imieniu – odezwał się po chwili milczenia. – Dzięki, Emmo. Co stanie się teraz z Dickersonem, Virginio?

– Twój przyjaciel, Dillon Savich, jest już w drodze. Ponieważ sprawą od początku zajmowali się federalni, chce przesłuchać Dickersona. Przyjedzie także specjalista od sporządzania portretów psychologicznych. Wiesz, że oni zawsze chętnie rozmawiają z psychopatami, zresztą Dickerson rzeczywiście powinien okazać się dla nich prawdziwą kopalnią informacji. Czujesz się na tyle silny, aby złożyć zeznanie?

Ramsey przytaknął. Rozmowa z porucznikiem McPhersonem i jego przełożonym, kapitanem Danielem Mapesem, trwała dosyć długo. Pod koniec Ramsey był już mocno zmęczony.

– Wystarczy, sędzio Hunt – powiedział kapitan Mapes, spoglądając na bladą, zmęczoną twarz Ramseya. – Jeżeli będziemy mieli więcej pytań, zgłosimy się do pana jutro.

– Myślałam, że już nigdy nie wyjdą. – Molly westchnęła. – Nie wyglądasz zbyt dobrze.

– Napiłbym się kawy.

– Wiem. – Uśmiechnęła się. – Do usług. To był prawdziwy cud. Łakomie obserwował, jak zdejmuje wieczko ze styropianowego kubka. Wypił trzy duże łyki i parę sekund później o mało nie umarł. Czuł się fatalnie, ale nie zamierzał zwymiotować. W końcu mdłości ustąpiły. I wtedy natychmiast wpadł w popłoch.

– Gdzie Emma?!

– Spokojnie, nic jej się nie dzieje. Jest z Virginią, opowiada, co się stało. Z perspektywy dziecka powinno to być bardzo interesujące. Musisz jeszcze trochę odpocząć, Ramsey. Wiem, że to głupio mówić ci, ile masz szczęścia, kiedy leżysz sztywno jak kłoda, nie możesz drgnąć i okropnie się czujesz, ale naprawdę jesteś szczęściarzem. Szybko dojdziesz do siebie. Chirurg powiedział, że jutro wieczorem możesz zaprosić mnie na tańce. No, może nie jutro, może dopiero w środę…

Uśmiechnęła się szeroko, zamknęła drzwi i położyła się obok niego na wąskim szpitalnym łóżku. Pocałowała go w ucho, w nos i wreszcie w usta.

– Smakujesz szpitalem – wymruczała, pieszcząc wargami jego szyję. – Ale ja jestem cała w jedwabiach, więc może podoba mi się to na zasadzie przeciwności. – Westchnęła głęboko. – Jaka szkoda, że nie możemy zabawić się w lekarza…

– Molly, błagam, nie doprowadzaj mnie do erekcji! Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co zrobiłaby siostra Hayman, gdyby wpadła tu i zobaczyła mnie, celującego w sufit!

– Siostra Hayman cię uwielbia. Najprawdopodobniej ściągnęłaby mnie z ciebie i sama zajęła to miejsce.

– No, dobrze, nowożeńcy, wystarczy tych czułości – odezwał się stojący w progu mężczyzna.

– Mimo wszystko dobrze, że to nie siostra Hayman – rzekła Molly i zeskoczyła z łóżka.

Był to Dillon Savich, uśmiechnięty od ucha do ucha. Zza jego pleców do pokoju zaglądał drugi mężczyzna, który wyglądał tak, jakby nigdy w życiu się nie uśmiechał. Miał twarz średniowiecznego mnicha, nieruchomą, długą i wąską, zwieńczoną okalającym głowę wianuszkiem siwych włosów.

– Cześć, Ramsey. Cieszę się, że czujesz się na tyle dobrze, by całować się z Molly. Chciałbym przedstawić wam Thomasa Galviani, znanego jako Tommy Oko, człowieka, którego specjalnością jest tropienie pedofilów. To jeden z najwybitniejszych ekspertów w tej dziedzinie na świecie.

Mężczyzna spokojnie skinął głową, ani na chwilę nie zmieniając wyrazu twarzy, i uścisnął dłoń Ramseya.

– Savich uważa, że jestem zbyt poważny, ale to nieprawda. Miło mi pana poznać, sędzio Hunt. Czytałem, jak poradził pan sobie z dilerami narkotyków na sali sądowej. Wszyscy w FBI ciągle o tym mówią. Cieszę się, że tym razem sprawca został ujęty, zanim zdołał kogoś zabić. Gratuluję panu.

– Dziękuję, panie Galviani.

– Tommy Oko – poprawił Ramseya ekspert FBI z całkowicie poważną miną.

Savich się roześmiał.

– A gdzie jest Sherlock? – zapytała Molly.

– W toalecie – odparł Savich. – Przeklina mnie. Powiedziałem, że jest w ciąży, ponieważ jeden z lekarzy zaniepokoił się jej bladością. Poczułem się w obowiązku, żeby człowieka uspokoić. To wystarczyło.

– Mam nadzieję, że Sherlock nie zastrzeli cię, zanim miną jej poranne mdłości – rzekł Tommy Oko.

Wszyscy uśmiechnęli się na widok wchodzącej do pokoju Sherlock. Młoda kobieta podeszła do męża i mocno szturchnęła go w ramię, potem zaś pogodnie przywitała się z Molly i Ramseyem.

– Zajrzałam na oddział intensywnej opieki – powiedziała. – Dickerson jest nadal nieprzytomny. Zawiadomią nas, kiedy się obudzi, jeśli w ogóle odzyska przytomność.

– Chciałbym z nim porozmawiać – rzekł Tommy Oko. – Przeczytałem wszystko, co o nim mamy, wszystkie raporty z jego pierwszego procesu, zapisy zeznań i tak dalej. Jest dewiantem, napastuje seksualnie dzieci. Klasyczny typ zboczeńca. Emmę nie tylko zgwałcił, ale także maltretował fizycznie, można więc śmiało powiedzieć, że w parze z dewiacją seksualną idzie sadyzm. To wszystko należy uzupełnić o jego jednostkową obsesję na punkcie Emmy. Nieczęsto spotyka się to u tego rodzaju dewiantów, czasami jednak zdarza się, że pedofil wybiera jedno dziecko i utwierdza się w przekonaniu, iż musi je zdobyć za wszelką cenę. Dickerson zatracił się w tej obsesji, która okazała się silniejsza nawet od instynktu przetrwania. Większość pedofilów wzruszyłaby ramionami i szybko przeniosła zainteresowanie na inne dziecko, ale nie Dickerson. On po prostu nie był w stanie się powstrzymać. Nie jest głupcem i na pewnym poziomie świadomości musiał zdawać sobie sprawę, że obsesja na punkcie Emmy go zniszczy, lecz nie mógł przestać i zapomnieć o niej. Dowiedziałem się, że jest również specjalistą w dziedzinie makijażu i charakteryzacji.