Выбрать главу

VLVICA

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Jaki on jest

Dobra, tak w skrócie:

Powiedziałabym, że ma z metr osiemdziesiąt pięć. Szerokie ramiona. No, naprawdę szerokie. Ciemne włosy, ale nie za ciemne. Piwne oczy. Sama wiesz jakie. Chwilami zielone. Chwilami brązowe. Chwilami zaglądające w głąb mojej duszy… Żartuję tylko.

Co do reszty, sama nie wiem. Trochę mi to trudno wyjaśnić. Nie spodziewałam się, że będzie właśnie taki, to na pewno. To znaczy, z tego co słyszałam o różnych sesjach z modelkami i tak dalej, oczekiwałam naprawdę pewnego siebie kolesia, wiesz?

Ale widziałaś, żeby pewny siebie koleś chodził w koszulce Grateful Dead? Poza tym miał na sobie dżinsy. I tenisówki bez sznurowadeł.

A ja się spodziewałam co najmniej mokasynów od Gucciego. I był taki skromny – to znaczy, jak na faceta, który wysłał swoje nagie zdjęcie na biennale. Myślę, że Dolly przesadziła w swoich opowieściach. Może on wcale nie był nagi. Może miał na sobie takie trykoty w cielistym kolorze, jakie zakładają, no wiesz, w filmach.

I wcale nie chciał opowiadać o swojej podróży do Etiopii! Kiedy wspomniałam o pracy, jaką wykonuje dla fundacji Chrońmy Dzieci, wydał się wręcz zażenowany i próbował zmienić temat. Mówię ci, Nadine, on wcale nie jest taki, jak mówiła Doiły. Nawet pani Friedlander niesprawiedliwie go osądzała. Zawsze wyrażała się o nim tak, jakby uważała go za człowieka raczej nieodpowiedzialnego, ale powtarzam ci, Nadine, on mi się wcale taki nie wydawał. Wypytał mnie dokładnie o to, co się stało – to znaczy o włamanie i tak dalej. Chociaż to chyba wcale nie było włamanie, skoro drzwi nie były nawet zamknięte… W każdym razie trochę mnie wzruszył, bo wydawał się bardzo przejęty losem ciotki. Poprosił, żebym mu pokazała, gdzie ją znalazłam i w jakiej pozycji leżała, i pytał, czy z mieszkania cokolwiek zginęło…

Tak to brzmiało, jakby miał jakieś doświadczenie, jeżeli chodzi o napady, przemoc i takie tam… Sama nie wiem. Może podczas zdjęć do katalogu Victoria’s Secret dziewczyny się pobiły???!

I jeszcze jedna dziwna rzecz: wydało mi się, że trochę go zaskoczyło, że Paco jest taki duży. To znaczy, biorąc pod uwagę, że Max był na obiedzie u pani Friedlander parę miesięcy temu, a Paco ma pięć lat… rozumiesz, mało prawdopodobne, żeby pies od tamtego czasu urósł. Kiedy wspomniałam, że w zeszłym tygodniu Paco o mało nie wyrwał mi ramienia ze stawu, Max powiedział, że nie wie, jak taka krucha starsza pani w ogóle mogła regularnie wyprowadzać takiego wielkiego psa. Czy to nie zabawne? Chyba tylko siostrzeniec pani Friedlander mógł nazwać ją kruchą. Mnie zawsze wydawała się twardą staruszką. W końcu w zeszłym roku przejechała na rowerze całe Yosemite…

W każdym razie, Nadine, cieszę się, że mnie z nim skontaktowałaś! Bo powiedział, że to nie w porządku, żebym musiała wyprowadzać psa z tym swoim zwichniętym ramieniem i że ma zamiar wprowadzić się do ciotki, zająć się zwierzętami i mieć wszystko trochę na oku.

Uwierzyłabyś w to? Mężczyzna, który zachowuje się naprawdę odpowiedzialnie? Wciąż jestem w szoku. Muszę już iść – ktoś puka do drzwi. O Chryste, to gliny! Muszę lecieć.

Mel.

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Jaki on jest

Dobra, gliny już poszły. Wyjaśniłam im, że moja matka ma obsesję na temat seryjnego mordercy, wiesz, tego transwestyty. Nawet się tak bardzo nie wściekali. W każdym razie, Nadine, chcesz się jeszcze czegoś dowiedzieć? To znaczy, o Maksie Friedlanderze. Jeżeli wytrzymasz jeszcze trochę… Z miejsca, w którym siedzę tu, w domu, mogę zajrzeć do jego mieszkania – to znaczy, do mieszkania pani Fricdiander. Dokładnie mówiąc, do gościnnej sypialni, w której pani Friedlander zawsze opuszczała rolety, ale Max je podniósł do samej góry (pewnie żeby popatrzeć na światła miasta – tu, na piętnastym piętrze, mamy naprawdę piękny widok) i obserwuję teraz, jak leży na łóżku, pisząc coś na laptopie. Tweedledum leży na łóżku obok niego, no i oczywiście Paco też (ani śladu Pana Peppera, ale on jest nieśmiały).

Wiem, że nieładnie jest kogoś podglądać, ale Nadine, oni razem wyglądają tak ładnie i są tacy szczęśliwi! I to chyba nic nie szkodzi, że Max ma bardzo ładne przedramiona… O Boże, lepiej pójdę spać. Zdaje się, że mi odbija.

Całuję Mel

Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Jak poszło?

Ona jest ruda. Ratunku.

John

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Kotku, czy ja dobrze podsłuchałam, kiedy dziś rano wpadłam na ciebie i Nadine w Starbucks? Naprawdę powiedziałaś, że Max Friedlander WPROWADZIŁ SIĘ DO MIESZKANIA OBOKCIEBIE? l że ty go, w gruncie rzeczy, PODGLĄDASZ? I że widziałaś go NAGIEGO???

W ostatni weekend u Stevena musiało mi się dostać do uszu trochę wody, więc po prostu chcę się upewnić, czy dobrze cię zrozumiałam, zanim obdzwonię wszystkich swoich znajomych i im opowiem.

Buziaki Dolly

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Dolly

Mel!

Przestań, popadasz w obsesję. Komu ona niby powie? Dolly nie zna aż tak wielu ludzi tu w redakcji.

A ci, których zna, wszyscy zgodnie jej nienawidzą. I tak by jej nie uwierzyli.

Zaufaj mi.

Nadine

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Temat: Ty

Mel, czy ja dobrze usłyszałem, co mówiła Dolly? Do mieszkania obok ciebie wprowadził się nagi mężczyzna? A co się stało z tą starszą panią? Koniec końców umarła? Nic nie wiedziałem. Przykro mi, że poniosłaś taką stratę. O ile tak to odbierasz. Wiem, że jak na manhattańskie stosunki sąsiedzkie, byłyście dość blisko ze sobą związane.

Ale nie uważam, by to było w porządku, że jakiś facet paraduje nago przed swoimi sąsiadami. Naprawdę powinnaś poskarżyć się w tej sprawie do zarządu osiedla, Melisso. Wiem, że tylko wynajmujesz tam mieszkanie i że pewnie nie chcesz wywoływać zamieszania, skoro na takich korzystnych warunkach udało ci się tę kawalerkę załatwić, ale tego typu zachowania można podciągnąć pod molestowanie seksualne. Naprawdę, można. Melisso, zastanawiałem się, czy myślałaś choć trochę na temat tego, co ci powiedziałem parę dni temu w windzie. Naprawdę mówiłem serio. Myślę, że już czas.

Pamiętam ten dzień, kiedy poszliśmy na spacer przez Central Park w czasie lunchu. Wydaje mi się, że to było tak dawno temu, ale przecież to się działo zaledwie wiosną. Kupiłaś sobie hot doga na ulicznym stoisku, chociaż ci odradzałem. Akurat pisałem wtedy ten artykuł o rakotwórczych czynnikach w jedzeniu z fast foodów.

Nigdy nie zapomnę, jak twoje błękitne oczy zabłysły, kiedy na mnie spojrzałaś i powiedziałaś: – Aaron, żeby umrzeć, najpierw trzeba trochę pożyć. Melisso, zdecydowałem się: chcę żyć. A osobą, z którą chciałbym żyć, bardziej niż z kimkolwiek innym na tym świecie, jesteś ty. Wierzę, że jestem w stanie podjąć takie zobowiązanie. Och, Melisso, proszę, pozwolisz mi podjąć takie zobowiązanie wobec ciebie?

Aaron Spender

Redaktor Działu Zagranicznego

„New York Journal”