Выбрать главу

Temat: „To wszystko”

Szalenie poruszające, Aaron. Zastanawiałeś się już kiedyś, czy nie zarabiać na życie pisaniem powieści? Serio. Myślę, że masz prawdziwy talent.

Mel

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Mamy Internet!

Nadine!!! Popatrz!!! Mamy Internet!!! Super, nie? Możesz do mnie pisać na adres: szamka@fresche.com. Łapiesz? Szamka to ja, bo to ja jestem tu szefem kuchni!!!

W każdym razie pomyślałem, że powiem ci cześć. Teraz możemy przez cały dzień przesyłać do siebie maile! W co się dzisiaj ubrałaś? I dlaczego nigdy nie wkładasz do pracy tego biustonosza, który ci kupiłem? Chcesz wiedzieć, co mamy dzisiaj wieczorem w karcie?

Czubki szparagów owijane plasterkami łososia

Kraby

Zupę z homara

Makaron puttanesca

Okonia w sosie z kluseczkami orrechiette

Filet mignon

Creme brulee

Zostawię dla ciebie trochę zupki.

Hej, a przy okazji – mój wujek Giovanni urządza dla nas przyjęcie zaręczynowe w przyszły weekend. Nic wymyślnego, impreza przy basenie w jego domu na Long Island. Więc nie umawiaj się na sobotę!

Kocham cię Tony

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Znów to samo

Słuchaj, wujek Tony’ego, Gio, robi dla nas przyjęcie zaręczynowe (tak, jeszcze jedno) i oświadczam ci z miejsca, MUSISZ PRZYJŚĆ. Mel, mówię poważnie. Chyba sobie nie poradzę, jeżeli znów będę musiała stawić czoło bandzie Salernów bez ciebie. Wiesz, jacy oni są.

A ten ma basen. Wiesz, że mnie wrzucą do wody. Po prostu nie widzę inaczej. Powiedz, że pójdziesz ze mną i nie pozwolisz mnie upokorzyć.

BŁAGAM. Nadine:-0

PS Tylko nie próbuj zasłaniać się przede mną tą cholerną wymówką z psem.

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nie mogę

Wiesz, że nie mogę iść. Jak mam jechać taki kawał drogi na Long Island, skoro muszę myśleć o Paco? Przecież trzeba go wyprowadzać co cztery, pięć godzin. Już i tak zniszczyłam sobie adidasy od Steve’a Maddensa, kiedy tak biegam tam i z powrotem między redakcją i moją kamienicą, usiłując zdążyć na czas i zabrać go na spacer. W żaden sposób nie zdołam pojechać na Long Island. Biedaczek mógłby eksplodować.

Mel

PS Vivica – wiesz, ta supermodelka i ostatnia ozdoba ramienia Donalda Trumpa – rzuciła go! Poważnie! Rzuciła Donalda! Mówi się, że jest zrozpaczony, a ona gdzieś się zaszyła. Biedactwa. Naprawdę miałam nadzieję, że im się jakoś razem ułoży.

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Paco

Dobra, to jest po prostu śmieszne. Mel, nie możesz odkładać na później całego swojego życia tylko dlatego, że twoja sąsiadka akurat zapadła w śpiączkę. Poważnie. Ta kobieta musi mieć w rodzinie kogoś, kto mógłby zadbać o tego głupiego psa. Dlaczego TY masz to robić?

Na litość boską, już dosyć zrobiłaś. Popatrz, prawdopodobnie uratowałaś jej życie. Niech ktoś inny zajmie się Paco i rozkładem jego wizyt w parku.

Mówię serio. Ja nie mam zamiaru wylądować w tym basenie bez ciebie. Jeśli ty nie znajdziesz krewnych tej kobiety, sama się tym zajmę.

Nadine:-(

PS Wybacz, rozumiem twoją troskę wobec Winony, ale Donald? I Vivica, dziewczyna z katalogu Victoria’s Secret? Oni sobie poradzą. Uwierz mi.

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Paco

Łatwo ci mówić: niech ktoś inny zajmie się Paco. Pozwolę sobie zapytać: KTO?

Jedynym żyjącym krewnym pani Friedlander jest jej siostrzeniec Max i nawet gliny nie potrafiły faceta odszukać, żeby mu powiedzieć, co się z nią stało. Wiem, że mieszka gdzieś w mieście, ale jego numer telefonu jest zastrzeżony. Zdaje się, że robi karierę jako fotograf – wystawił jakieś tam zdjęcia w galerii Whitney, czy coś takiego. W każdym razie tak kiedyś mówiła pani Friedlander. I cieszy się wielką popularnością u kobiet… Pewnie stąd zastrzeżony numer, żeby mężowie tych pań nie mogli go namierzyć.

No i oczywiście pani Friedlander nigdzie sobie tego numeru nie zapisała, bo najwyraźniej znała go na pamięć. Sama powiedz, czy ja mam inne wyjście? Nie mogę zamknąć tego biedactwa w schronisku. On już i tak wystarczająco przeżywa, że jego właścicielka jest… no wiesz. Jak miałabym go gdzieś zostawić, zamkniętego w klatce? Poważnie, Nadine, gdybyś tylko zobaczyła oczy tego psa, też nie potrafiłabyś tego zrobić. To jest najsłodsze stworzenie, jakie kiedykolwiek spotkałam, i to wliczając czarujących siostrzeńców. Gdyby był facetem, wyszłabym za niego za mąż. Przysięgam.

Mel

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Jak to nie pojedziesz?

Nadine, MUSISZ pojechać. Impreza jest dla CIEBIE. No, powiedzmy, dla nas. Nie możesz nie jechać. I nie sprzedawaj mi kitu, że nie chcesz, żeby cię ktoś z mojej rodziny widział w kostiumie kąpielowym. Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś najbardziej podniecającą dziewczyną na świecie? Czy ty myślisz, że mnie obchodzi, jaki rozmiar ubrań nosisz? Kobieto, nie wymigasz się. Tylko powinnaś częściej nosić te stringi, które ci kupiłem. Nie wiem, co to za różnica, czy Mel pojedzie, czy nie? Dlaczego kobiety zawsze muszą robić różne rzeczy razem? To nie ma sensu. Poza tym, jeżeli tak się tym przejmujesz, po prostu powiedz im, że masz zapalenie ucha i nie możesz go zanurzać w wodzie. Jezu. Nie rozumiem was, baby. Naprawdę nie rozumiem.

Tony

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Wasz mały kłopot

Dziewczynki,

nie mogłam przed chwilą nie usłyszeć tej krótkiej wymiany zdań na osobności w damskiej toalecie. Byłam trochę zajęta, inaczej włączyłabym się do rozmowy (naprawdę trzeba by z kimś pogadać o ciasnocie tych kabin). Na szczęście Jimmy – no wiecie, ten nowy chłopak od kserokopiarki – jest naprawdę zaskakująco zwinny, w przeciwnym razie w ogóle nic by nam z tego nie wyszło.;-)

Po pierwsze – Mel, kotku, Max Friedlander nie wystawił w Whitney jakichś tam zdjęć. Gdybyś czasami zainteresowała się czymś poza nagrodami Blockbuster i zdołała liznąć nieco prawdziwej kultury, na pewno byś o tym wiedziała. Na biennale umieścił tam olśniewający autoportret, na którym wystąpił sans appareil. Jeśli chcecie znać moje zdanie, ten człowiek to geniusz fotografii. Chociaż możliwe, że jego prawdziwy talent kryje się, sądząc z tego zdjęcia, jeszcze gdzie indziej… Jeśli wiecie, o co mi chodzi. Na pewno wiecie.

W każdym razie, z powodów dla mnie niezrozumiałych, Max zdecydował się tanio sprzedać ów talent i sprostytuował się jako fotograf, bo na przykład zrobił sesję z kostiumami kąpielowymi dla zeszłorocznej zimowej edycji „Sports Illustrated”. I o ile mi wiadomo, dopiero co skończył pracę nad gwiazdkowym katalogiem Victoria’s Secret.

Dzieci, musicie tylko skontaktować się z tymi tak zwanymi publikacjami, a oni już tam na pewno wiedzą, jak mu przekazać wiadomość. Dobra, pa pa na razie.

Buziaki Dolly

PS Och, Mel, jeszcze co do Aarona. Słuchaj, może rzuć mu jakiś ochłap co? Kiedy jest w takim stanie, nic z niego nie zdołam wykrzesać. A od tego całego Wagnera dostaję migreny.

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›