— To dobry chłopak — rzucił mężczyzna. — Może być z niego kiedyś świetny czel, jeśli tylko pokona tę swoją słabostkę.
Nie miałem pojęcia, o czym ten gość mówi.
— Słabostkę? — spytałem.
— Tak. Chce być rybą. No cóż… a ja jestem Tally Kokul, główny mag i najlichszy z lichych w tej małej społeczności.
— Park Lacoch — powiedziałem. A to jest Zala Embuay.
Spojrzał na Zalę i na jego twarzy odmalowało się zdziwienie, które znikło jednak równie szybko, jak się pojawiło. Bez wątpienia dojrzał to samo, co wcześniej już zauważył Korman… Cokolwiek to było.
— Wiedziałem o twoim przyjeździe, Lacoch, ale nikt mi nic nie wspominał o damie. Ja… — przerwało mu pukanie do drzwi, wszedł Gori i położywszy na biurku jakąś torbę, opuścił pokój.
— Właśnie się nad tym zastanawiałem — mruknął pod nosem, otwierając torbę i wyjmując z niej dwie teczki z aktami. Odłożył jedną i przejrzał szybko drugą. Mogłem się domyśleć, że teczki te zawierają wszelkie dane dotyczące nas dwojga, włącznie z poleceniami i rekomendacjami władz zwierzchnich.
— Hmmm. Nie jestem przekonany, czy podoba mi się twój status, madame Embuay — odezwał się właściwie do siebie i podniósł na nią wzrok. — Bourget to mała, konserwatywna wioska. Nie licząc mnie, jesteście tutaj jedynymi ludźmi, którzy nie urodzili się na Charonie.
Zala nic z tego nie pojmowała, wobec czego zaryzykowałem pytanie.
— Religijna?
Skinął głową.
— Jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat temu, Romb przeżywał istną inwazję misjonarzy przeróżnych sekt. Konfederacja zachęcała ich do tego; pozbywała się w ten sposób na zawsze wszelkiej maści fanatyków. Bourget było wtedy malutkie. Ciągle jeszcze jest małą miejscowością, choć teraz uważane jest za lokalną stolicę. Jedna z grup, Unityci, składała się z autentycznych fanatyków, których przepędzano ze wszystkich miast i miasteczek. Jednak ich przywódca, gość o imieniu Suritani, był prawdziwym ulubieńcem kobiet, a do tego całkiem biegłym w Sztukach. Udało mu się zyskać wielu zwolenników, w większości kobiet, przybył więc do Bourget i założył tutaj rodzaj religijnej kolonii. Teraz większość miejscowych jest ze sobą w jakiś sposób spokrewniona.
— Robi to wrażenie całkiem liberalnego układu zauważyłem. Zala milczała.
— O, tak. Układ był liberalny… ale dla szefa. Dla nikogo poza nim. Normalna historia. Musisz zrozumieć, że jestem tutaj jedyną osobą, która może sobie pozwolić na takie gadanie. Radzę wam okazywać szacunek miejscowym wierzeniom, by przypadkiem nie nadepnąć komuś na odcisk.
Skinąłem głową, a on ciągnął dalej.
— No cóż, w każdym razie zauważycie, że wszyscy dwa razy dziennie, o ósmej i szóstej przerywają swoje zajęcia i oddają się przez kilka minut modlitwom. Mężczyźni i kobiety wykonują różne, ściśle określone prace. Mężczyźni mogą mieć trzy żony. Ciągle mamy o wiele więcej kobiet niż mężczyzn.
— Czy kobieta może mieć trzech mężów? — spytała Zala, autentycznie zainteresowana tą kwestią.
— Nie. Powiedziałem wam przecież, że jest to staromodna religia: jeden potężny bóg, żyjący w centrum wszechświata i chmara bożków, będących pośrednikami pomiędzy ludźmi a tym jedynym bogiem. Bardzo skomplikowane i z bardzo surowymi regułami postępowania.
— Wygląda na to, że nie jest to najlepsze miejsce, jeśli chodzi o lojalność względem rządu centralnego zauważyłem. — Szczególnie, że Władcą Charona jest kobieta.
— Jesteś wielce spostrzegawczy, Lacoch. Pojmuję, dlaczego przysłali właśnie ciebie. Masz rację. Oni nie są w stanie zaakceptować bieżącej polityki, co przyprawia mnie o ból głowy. Większość woli wierzyć, że Aeolia Matuze ma jakiegoś mężczyznę, który myśli za nią, a ona jest jedynie pośrednikiem, jak te borki. Do tej pory mieliśmy spokój, chociaż pojawiały się pogłoski, iż nasza przywódczyni zamierza ogłosić swą boskość i narzucić własną religię na całej planecie. Jeśli do tego dojdzie, będą musieli znaleźć dla Bourget nowych mieszkańców i nowych szefów Firm. Mam nadzieję, że przynajmniej zostanę w ten sposób uwolniony od tutejszych kłopotów.
Naturalnie mu współczułem, chociaż nie umknął mojej uwadze fakt, iż główny czarownik Bourget dojrzał zapewne do tego, by stać się zwolennikiem kogoś takiego jak Koril.
— Ta religia dotyczy więc stu procent mieszkańców? — spytałem.
— Nic nie jest nigdy stuprocentowe — pokręcił głową. — Powiedziałbym, że mniej więcej połowa ludności wierzy rzeczywiście żarliwie w to wszystko, trzydzieści procent wypełnia zaś obowiązki religijne, bo w takim duchu zostali wychowani, a dziesięć procent nie wyłamuje się z nich jedynie dlatego, że chcą uniknąć kłopotów.
— To daje nam dziewięćdziesiąt procent — zauważyłem.
— Pozostałe dziesięć należy do opozycji.
— Opozycji?
— Większość religii ma jakiegoś diabła, demona, kogoś, kto uosabia zło i kogo można obwiniać za wszelkie zło… Ta nie jest wyjątkiem. Posiada swojego Niszczyciela. Niektóre osoby w tak surowej społeczności w sposób naturalny ciążą ku złu. I jest to naturalny wybór dla niektórych ludzi z Bourget, głównie dla kobiet biegłych w Sztuce i znających sytuację na innych światach, gdzie kobietom nie tylko pozwala się osiągać równouprawnienie, ale czasami wręcz uzyskać przewagę nad mężczyznami. Kult ten miał charakter lokalny, ale ostatnio podobne kulty zaczęły rozprzestrzeniać się na całym Charonie i istnieją dowody na to, że są one wykorzystywane przez polityczną opozycję wobec rządów Matuze.
— Zapoznano mnie z obecną sytuacją polityczną powiedziałem. — Niemniej, wydaje mi się nieco dziwne, iż odwrócony; tu został logiczny porządek rzeczy. Establishment, który popiera istniejący porządek na Charonie jest uprzedzony wobec kobiet na stanowiskach przywódczych, a jednocześnie ma za przywódcę kobietę; opozycja, która żąda równouprawnienia kobiet dokonuje zbliżenia z grupą zamierzającą wynieść do władzy mężczyznę.
Zala słuchała naszej rozmowy w milczeniu. Przedstawiłem jej już uprzednio zarys najnowszej historii Charona, tak że znała głównych graczy na scenie politycznej, nawet jeŚli niezupełnie rozumiała samą grę.
— Cóż, nie jest to takie proste — odparł Kokul. Na ogół sytuacja na Charonie jest inna niż tutaj, chociaż istnieją miasta z jeszcze bardziej szalonymi wierzeniami i systemami. Tutaj mamy system trójboczny, jak zresztą prawie wszędzie. Nasz kult z jego systemem wartości; opozycję, która podłącza się do opozycji ogólnej na planecie; i władzę rządową… która w tej chwili reprezentowana jest przez ciebie i mnie, i praktycznie nikogo więcej.
Wiedziałem doskonale, o czym mówi i — choć nie było to dla mnie żadnym pocieszeniem — rozumiałem, dlaczego przysłano mnie do Bourget. Czym bowiem surowszy lokalny system społeczny, tym większe prawdopodobieństwo, że opozycja — a także siły i agenci Korila — staną się potężniejsze i lepiej zorganizowane, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę położenie na wybrzeżu południowym i względną izolację tego okręgu.
Choć Kokul wydawał się mówić lekkim tonem i nieco cynicznie o Matuze, nie łudziłem się ani trochę, iż mógłbym mu zaufać. Podobnie jak ja sam, pochodził z innej planety i z innej kultury… i nie zesłano go tutaj bez powodu. Niezależnie od tonu, jakim mówił o rządzie centralnym, istniało podejrzenie, że ten rząd nie wysłałby przecież ani zdrajcy, ani człowieka niekompetentnego do tak newralgicznego punktu; jakim było Bourget.
— Dość już tego tematu — zadecydował czarownik. — Jeśli zaś idzie o Bourget… cóż, skoro będziesz w stanie znieść jego strukturę społeczną — która nie jest aż tak zła, kiedy się do niej przyzwyczaić stwierdzisz, iż tutejsi obywatele są dobrymi, ciężko pracującymi ludźmi. Jesteśmy samowystarczalni w dziedzinie żywności i materiałów budowlanych, posiadamy rozwinięty przemysł rękodzielniczy i dzięki eksportowi uzyskujemy spore nadwyżki dochodów. Nieźle, jak na wioskę zamieszkałą przez niecałe pięć tysięcy osób. Tutejszy klimat charakteryzuje się dwiema porami roku: gorącą i upalną, co oznacza, iż nie licząc kół oficjalnych, stroje ludności są albo skąpe, albo bardzo skąpe. Wodę mamy dobrą i zdrową, a w wyższych partiach wzgórz jest kilka naprawdę ładnych wodospadów, które wykorzystujemy, jak tylko potrafimy, do systemów chłodzących, pomp i tym podobnych urządzeń; wszystko to jednak są urządzenia wyłącznie mechaniczne. Najbardziej nowoczesnym mechanizmem, jaki tu zobaczysz, jest zegar słoneczny, chociaż w niektórych Firmach generujemy również nieco energii pochodzącej z pary wodnej. Zadziwiające, jak wiele można uzyskać dzięki właściwie zastosowanej inżynierii, nawet jeśli nie dysponuje się nowoczesnymi źródłami energii.