Выбрать главу

Z okna przypatrywała mu się otyła kobieta, trzymając przy uchu słuchawkę telefonu.

Wrócił do samochodu i odjechał. Chciał odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Znajdowało się kilka kilometrów na południe, w pobliżu State College. Zastanawiał się, jak często Catherine jeździła tą trasą, czy bywała w tej małej pizzerii po lewej albo w pralni chemicznej po prawej. Gdziekolwiek spojrzał, widział jej twarz. Był tym zaniepokojony. Uleganie emocjom podczas dochodzenia nie wróżyło niczego dobrego.

Dotarł w końcu na właściwą ulicę. Minął kilka przecznic i zatrzymał się w miejscu, którego szukał. Rosły tam jedynie chwasty. Spodziewał się zobaczyć dom, należący do Stelli Poole, pięćdziesięcioośmioletniej wdowy. Trzy lata temu pani Poole wynajmowała mieszkanie na piętrze stażyście o nazwisku Andrew Capra, spokojnemu młodemu człowiekowi, który zawsze płacił czynsz w terminie.

Moore wysiadł z samochodu i stanął na chodniku, po którym musiał chodzić Capra. Rozejrzał się po ulicy. Znajdowała się niedaleko State College, wiele okolicznych domów wynajmowano więc z pewnością studentom – czasowym lokatorom, którzy mogli nie znać historii swego niesławnego sąsiada.

Podmuch wiatru zmącił gęste powietrze, roznosząc nieprzyjemny zapach. Był to wilgotny fetor rozkładu. Spojrzawszy na drzewo, rosnące kiedyś przed domem, w którym mieszkał Andrew Capra, zobaczył zwisającą z konaru kępę mchu. Przeszedł go dreszcz. Przypomniał sobie pewne Halloween z dzieciństwa, kiedy to sąsiad, chcąc odstraszyć chodzące po domach dzieciaki, powiesił za szyję na gałęzi stracha na wróble. Ojciec Moore’a wściekł się, kiedy to zobaczył. Wpadł na działkę sąsiada i nie bacząc na jego protesty, odciął wisielca.

Moore miał teraz ochotę zrobić to samo: wdrapać się na drzewo i strącić zwisający mech.

Wsiadł jednak do samochodu i wrócił do hotelu.

Detektyw Mark Singer postawił na stole kartonowe pudło i otrzepał ręce z kurzu.

– To już ostatnie. Zajęło nam to cały weekend, ale mamy wszystko.

Moore spojrzał na kilkanaście stojących rzędem pudeł z materiałem dowodowym i stwierdził:

– Powinienem przynieść śpiwór i zamieszkać tutaj.

Singer roześmiał się.

– Dobry pomysł, skoro zamierza pan przejrzeć te wszystkie papiery. Nie wolno niczego wynosić z budynku, jasne? Fotokopiarkę znajdzie pan w głębi korytarza. Proszę tylko wpisać swoje nazwisko i nazwę agencji. Łazienka jest tam. W biurze są na ogół pączki i kawa. Jeśli chciałby się pan poczęstować, dobrze byłoby wrzucić do słoika parę dolców. – Singer mówił to wszystko z uśmiechem, ale Moore słyszał w jego wypowiadanych z miękkim południowym akcentem słowach przestrogę: Mamy tu swoje zasady i nawet wy, ważniacy z Bostonu, musicie ich przestrzegać.

Catherine nie darzyła sympatią tego policjanta i Moore rozumiał dlaczego. Singer, nie mający jeszcze czterdziestki, był muskularnym, ambitnym facetem, który źle znosił krytykę. W stadzie wilków mógł być tylko jeden przywódca i na razie Moore pozwalał mu pełnić tę rolę.

– W tych czterech pudłach są akta dotyczące śledztwa – wyjaśnił Singer. – Może zechce pan od nich zacząć. Tu mamy materiały uzupełniające. – Szedł wzdłuż stołu, pokazując kolejne pudła. – A tutaj dokumenty z Atlanty na temat Dory Ciccone. Same fotokopie.

– Oryginały ma policja w Atlancie?

Singer skinął głową.

– Była pierwszą ofiarą Capry. Jedyną, którą zabił tam.

– Skoro to fotokopie, czy mogę przejrzeć je w hotelu?

– Byle tylko wróciły. – Singer westchnął, patrząc na pudła. – Nie wiem, czego pan właściwie szuka. To zamknięta sprawa. Winę Capry potwierdziły badania kodu DNA i włókien. W czasie też wszystko się zgadza. Dora Ciccone została zamordowana w Atlancie, gdy Capra tam mieszkał. Kiedy przeniósł się do Savannah, zaczęły się tutaj zabójstwa kobiet. Zawsze znajdował się w odpowiednim miejscu.

– Nie wątpiłem ani przez chwilę w jego winę.

– Więc po co pan się w tym grzebie? Te akta mają po trzy, cztery lata.

Moore słyszał niepokój w głosie Singera i wiedział, że musi postępować bardzo dyplomatycznie. Jeśli da do zrozumienia, że detektyw popełnił błędy w dochodzeniu, że przeoczył istotny fakt, iż Capra miał wspólnika, zniknie nadzieja na pomoc ze strony policji w Savannah.

Moore wybrał odpowiedź, która nie mogła Singera urazić.

– Przypuszczamy, że Capra ma naśladowcę – oznajmił. – Sprawca z Bostonu bierze chyba z niego wzór. Z zadziwiającą dokładnością odtwarza jego zbrodnie.

– Skąd zna szczegóły?

– Mogli ze sobą korespondować, gdy Capra jeszcze żył.

Singer jakby się rozluźnił. Nawet zaczął się śmiać.

– Fanklub zboczeńców? Ładnie!

– Ponieważ nasz sprawca orientuje się dokładnie w działalności Capry, ja też muszę się z nią zapoznać.

Singer wskazał ręką na stół.

– Proszę bardzo.

Gdy Singer wyszedł z pokoju, Moore przejrzał etykiety na pudłach z materiałem dowodowym. Otworzył to, na którym figurował napis AS #1. Akta śledztwa. Wewnątrz znajdowały się trzy skoroszyty z kieszeniami. Każda była całkowicie wypełniona. A miał do przejrzenia cztery takie pudła. Pierwszy skoroszyt zawierał raporty na temat trzech napadów na kobiety, do których doszło w Savannah, zeznania świadków i nakazy rewizji. W drugim były kartoteki podejrzanych, wyciągi z rejestru przestępstw i wyniki badań laboratoryjnych. Dość lektury na cały dzień.

A na stole stało jeszcze jedenaście pudeł.

Moore zaczął od sporządzonego przez Singerą podsumowania. Uderzyło go ponownie, jak wyraźnie wszystkie dowody świadczyły przeciwko Caprze. Miał na swoim koncie w sumie pięć napadów na kobiety, w tym cztery ze skutkiem śmiertelnym. Pierwszą ofiarą była Dora Ciccone, zamordowana w Atlancie. Rok później zaczęły się zabójstwa w Savannah. Zginęły tam trzy kobiety: Lisa Fox, Ruth Yoorhees i Jennifer Torregrossa.

Morderstwa ustały, gdy Capra został zastrzelony w sypialni

Catherine Cordell.

W każdym z tych przypadków w pochwie ofiary znajdowano spermę, której badania potwierdzały obecność kodu DNA Capry. W miejscach zabójstw Lisy Fox i Jennifer Torregrossa znaleziono jego włosy. Pierwsza ofiara, Ciccone, została zamordowana w Atlancie w tym samym roku, gdy Capra kończył studia medyczne w tamtejszym Uniwersytecie Emory.

Do kolejnych zabójstw doszło, gdy pojawił się w Savannah.

Łamigłówka układała się w logiczną całość, ale Moore miał świadomość, że czyta jedynie podsumowanie sprawy, które zawierało elementy potwierdzające wnioski Singera. Niepasujące do jego teorii szczegóły mogły zostać pominięte. Właśnie te szczegóły – drobne, lecz istotne nieścisłości – miał nadzieję wydobyć z pudeł. Wierzył, że Chirurg musiał zostawić gdzieś swoje ślady.

Otworzył pierwszy skoroszyt i zagłębił się w lekturę.

Gdy trzy godziny później podniósł się wreszcie z krzesła i rozprostował obolałe plecy, było już południe, a sterta papierów pozostała niemal nietknięta. Nie zwęszył tropu Chirurga. Obszedł stół, przyglądając się etykietom na zamkniętych jeszcze pudłach, i zauważył na jednym z nich napis #72 Fox/Torreg-rossa/Voorhees/Cordell. Wycinki prasowe/taśmy wideo/różne materiały.

Otworzył pudło i znalazł na grubym pliku teczek kilka kaset wideo. Na jednej z nich była adnotacja Mieszkanie Capry i data 16 czerwca. Dzień po napadzie na Catherine.

Zastał Singera przy biurku. Jadł właśnie ogromnego hamburgera z rostbefem. Samo biurko mówiło wiele o jego właścicielu. Panował tam nieskazitelny porządek. Sterty papierów leżały równiutko poukładane. Singer był sumiennym policjantem, ale współpraca z nim musiała przyprawiać o ból głowy.

– Macie tu jakiś magnetowid, z którego mógłbym skorzystać? – spytał Moore.